"To wspaniałe życie" Capra - Absolutnie wystarczającym komentarzem do tego filmu jest: "
". Więcej słów nie trzeba. W zasadzie bardziej lubię pesymistyczne, ponure filmy, ale niech tam - raz na jakiś czas można obejrzeć coś naiwnie optymistycznego.
"Pieskie popołudnie" Lumet - całkiem niezły film. Dziwią mnie niektóre jego interpretacje, ale co tam - ważne, że ja mam swoją (choć fabuła prosta). Fajnie zagrany dramato thriller, z szczyptą wisielczego humoru.
"Pluton" Stone - bardzo dobry film czysto wojenny. Do przekazania czegoś głębszego raczej nie aspiruje, a gdy czasem tak, to zupełnie mu to nie wychodzi. Największym minusem są tragiczne monologo-rozmyślania głównego bohatera, z żenującym komentarzem na koniec filmu (jak ja czegoś takiego nie znoszę!). Mimo wszystko jeden z lepszych filmów wojennych.
"Oczy szeroko zamknięte" Kubrick - niezwykle klimatyczny, wciągający. Nie podobało mi się zakończenie i momentami gra Cruza z Kidman. Mimo wszystko film bardzo dobry (choć oczywiście Kubrick miał nieporównywalnie wręcz lepsze)
No i kolejne dwa filmy Piotra Szulkina
"Golem" - najtrudniejszy z jego filmów, jakie do tej pory widziałem. Głęboko symboliczne i metaforyczne. Szczerze mówiąc - niewiele zrozumiałem, poza ogólną ideą i przesłaniem reżysera. Z poszczególnymi scenami to mam duży kłopot, ale z tego co pobieżnie przeglądałem recenzje filmu, to nie zauważyłem, żeby co do ogólnej idei ktoś zauważył dużo więcej niż ja.
Świetna scenografia i zdjęcia, aktorstwo niezłe. Mimo wszystko bardziej podobało mi się "O-bi, o-ba" (szczególnie!) i "Ga, ga", ale "Golem" to typ filmu, który po każdym obejrzeniu podoba się bardziej (bo i coraz to nowe rzeczy się odkrywa)
"Ubu król" - najsłabszy i najnowszy film Szulkina. Ostra, szalona i bezpardonowa satyra polityczna i społeczna. Dla mnie trochę zbyt "grówniana", i niektóe dowcipy zbyt hmm ordynarne. Jednak teksty mądre i celne. Fajnie zagrali aktorzy, scenografia bardzo dobra.
Raziło trochę parodiowanie parodii i specjalnie pisanie sztuki, która miała dopiec obecnym politykom. Później ku mojemu wielkiemu zdziwieniu okazało się, że... jest to ekranizacja kultowej sztuki 15 letniego (!!!) francuza z przed ponad 100 lat. W orginale akcja działa się właśnie w Polsce (filmowej Folsce), ale autor wiedział o niej tylko, że jest gdzieś koło Rosji.
Mimo wszystko wręcz przerażająco aktualne.