hoho.
i nawet tutaj dotarła moda na szydzenie z emo, heh. nie, nie mam z nimi nic wspólnego. jestem tylko spokojnym obserwatorem tego całego szumu, zacietrzewienia i nietolerancji. bo teraz w dobrym tonie w towarzystwie wszelakim jest powiedzieć coś złego o emo. śmieszne się mi to wydaje.
i tak sobie myślę - w każdym człowieku jest jakaś potrzeba przynależności, każdy poszukuje swojej tożsamości. to taki wiek jest, wiecie ? to przechodzi z czasem, a i nie u każdego jest to równomiernie nasilone. jeden zostanie jakimś metalem, kto inny zapisze się klubu filatelistów, a jeszcze kto inny uzna, że czuje się jak emo. a ta cała sztuczna nagonka (nie oszukujmy się - wypowiadają się tu ludzie, którzy nie mają żadnego pojęcia w temacie, albo mają znikomy) tylko ich ku temu podpuszcza. no, ale na tym polega bunt przecież. na przeciwstawieniu się większości. i na afiszowaniu się tym. "jestem taki, a nie inny i mam Was gdzieś. jestem sobą." wcześniej robili tak punkowcy. i tutaj społeczeństwo reagowało podobnie. później hiphopowcy. kto nie pamięta tych medialnych dyskusji o blokersach ? no a świat się kręci w kółko dalej. mamy emo.
subkultury rządzą się swoimi prawami. i są podporządkowane niestety pewnym trendom i aktualnym modom. a te mijają. no i tutaj rzeczywiście niektórym przydałoby się trochę więcej zrozumienia i tej tolerancji społecznej. bo z tego, co sobie w tym temacie przeglądnąłem, to cała krytyka opiera się przeważnie na tym, że "to mi się nie podoba". no i wszyscy się z nich śmieją przecież ;>
pzdr