PIS. Dlatego że dobrze rządził. Donald Tusk nic nie zrobił i oszczędne państwo które obiecał nie istnieje. Po jechał na szczyt Krajów Ameryki Południowej nie wiadomo po co i zmarnował nie potrzebnie wiele pieniędzy. Liczba urzędników wzrosła. Miller zniszczył Polskie górnictwo i zostawił najgorsze kopalnie a najlepsze zostały zlikwidowane np W Zagłębiu kopalnie przynosiły zyski i nie było w nich metanu i sprzedawały wysokiej jakości węgiel i dostarczały go do elektrowni i do hut. Dzięki Milerowi te kopalnie nie istnieją i prace straciło kilka tysięcy osób . Huta I elektrownie miały wysokiej jakości węgiel teraz muszą sprowadzać go z Rosji lub innych krajów. Polskie złoża leżą nie wykorzystane i te złoża są warte sporo pieniędzy. Tusk okradł przyszłych emerytów z ich pieniędzy z OFE które idą na załatanie dziury budżetowej którą zrobił Tusk i jego urzędnicy.Rządy Millera to tolerowanie korupcji i afer. Pozwolenie by ludzie tacy jak Andrzej Pęczak okradali państwo. W 2003 utracił stanowisko przewodniczącego wojewódzkich struktur SLD po ujawnieniu afery w Wojewódzkim Funduszu Ochrony Środowiska. W maju 2004 łódzki prokurator przedstawił mu zarzut defraudacji ponad 42 milionów zł z tego funduszu, jednak nie został mu wówczas uchylony immunitet.
W listopadzie tego roku prokurator skierował ponowny wniosek do Sejmu o uchylenie posłowi immunitetu w związku ze sprawą płatnej protekcji i przyjęcia łapówki od Marka Dochnala w formie m.in. użyczenia luksusowego samochodu marki Mercedes-Benz klasa S o wartości prawie 300 tys. zł. 19 listopada 2004 odbyło się głosowanie w tej sprawie, w którym uwzględniono wniosek. Równolegle Andrzej Pęczak został wykluczony z partii i klubu parlamentarnego SLD[2] oraz utracił funkcję przewodniczącego komisji sejmowej. W tym samym dniu poseł został zatrzymany i następnie tymczasowo aresztowany, stając się pierwszym w III RP parlamentarzystą sprawującym mandat i jednocześnie pozbawionym wolności. 5 stycznia 2007 środek ten został uchylony po uiszczeniu 400 tys. zł poręczenia majątkowego.
Przeciwko Andrzejowi Pęczakowi toczą się aktualnie trzy procesy karne. W jednym z nich dotyczącym działalności WFOŚiGW w styczniu 2009 został w pierwszej instancji skazany na karę 4 lat pozbawienia wolności. W styczniu 2011 Sąd Apelacyjny zmniejszył tę karę do 3 lat i 8 miesięcy pozbawienia wolności.Marek Belka nic szczególnego nie zrobił ale wymyślił specjalny podatek od oszczędności i dzięki nie mu państwo zabiera część oszczędności zwykłym ludziom. Żadnym kraju na świecie żaden rząd nie zabiera obywatelom ich oszczędności.
Leszek Miller i Tusk przyczynili się do uzależnienia Polski od Rosji . Polska miała szanse sprowadzać gaz Norwegii i dzięki temu cena gazu była by nisza . Nie znanych powodów nie zrobili tego i kilka lat później Rosjanie zbudowali rurociąg na dnie Bałtyku. Inwestycja gospodarczo nie jest opłacalna a politycznie tak. Przez to nie można zbudować rurociągu z Norwegii i gazoportu. Rząd Millera bez uzasadnienia ekonomiczne zwiększył ilość gazu która Polska sprowadza od Rosji i tym celu zbudowano specjalny rurociąg. Firma która zbudowała należy do Oligarchy Rosyjskiego czyli mafii. Poszukiwany jest USA za stworzenie fikcyjnej firmy i wymyślenie fikcyjnych wyników tej firmy i przez to oszukał ludzi. Firma została szybko zlikwidowana. Rząd Tuska podpisał nie korzystną umowę z Rosja na wiele lat i Polska będzie przyjmowała więcej gazu niż potrzebuje. Polska straciła pieniądze za rurociąg kory dostarcza gaz przez terytorium Polski bo rząd zrezygnował z tych pieniędzy. Umowa nie powinna być dopisana na tak długo bo za kilka lat Polska będzie wydobywać gaz łupkowy .
Jaki „interes Polski” chce bronić Donald Tusk dowodzą twarde fakty:
- za gaz dostarczany z Rosji zapłacimy znacznie więcej, niż inni odbiorcy (330 USD 1000m/3) ze świadomością, że cena ta będzie wzrastać,
- stawki za tranzyt gazu, jakie Gazprom ma płacić Polsce są niższe nawet od stawek, jakie Rosjanie płacą Białorusi. Od marca br. za tranzyt 1 tys. m sześc. gazu na odległość 100 km Gazprom płaci Polsce równowartość 1,74 dol.(Białorusi – 1,88, Ukrainie – 2,74)
- zrezygnowaliśmy z roli decydenta i wpływów w zarządzie i radzie nadzorczej spółki tranzytowej EuRoPol Gaz poprzez niekorzystne zapisy w jej statucie, wykluczenie spółki Gas Trading i zaniżenie dochodów spółki z tranzytu i rocznego zysku do 21 mln zł rocznie,
- zrezygnowaliśmy z zasądzonych (przez rosyjski sąd) 25 mln dolarów od Gazpromu za tranzyt w 2006 roku oraz należności za kolejne trzy lata w wysokości ok. 180 mln dolarów,
- zobowiązaliśmy się do odbioru 10,25 mld m sześć. gazu w 2011r., co stanowi blisko 2,8 mld m3 więcej niż odbieramy teraz w ramach kontraktu jamalskiego i 11 mld m sześc. w latach 2012-2037,
- za nadwyżki gazu zapłacimy, niezależnie od tego czy zostaną wykorzystane,
- nadzór nad polskim odcinkiem gazociągu jamalskiego powierzyliśmy firmie zależnej od Gazpromu, (to zagrożenie było jednym z powodów reakcji KE)
- przyznaliśmy Gazpromowi monopol na tranzyt gazu przez leżący na terenie Polski rurociąg do roku 2045,
- godząc się na utrzymanie indeksacji ceny gazu do cen ropy do 2037 r. skazaliśmy się na wysokie ceny tego paliwa przez cały okres umowy,
- podpisując kontrakt na 27 lat godzimy się na dyktat cenowy Gazpromu i przyznajemy Rosji monopol na dostawy gazu,
- rezygnujemy z poszukiwań i eksploatacji własnych źródeł energii (gaz łupkowy) oraz z polityki dywersyfikacji dostaw.Rząd PO nie interesuje się losem Polaków Niemczech. Polacy do dziś nie mają statutu mniejszości narodowej. Łamią umowę z Polską. obydwa kraje uznają Polaków i Niemców za mniejszości i pomagają rozwoju kultury .Sądy przyznają Niemcom prawo do dzieci i nie pozwalają im mówić po Polsku i pilnują tego urzędnicy. Nie interesują się rodakami na Wschodzie. Rząd PIS ułatwił Polaka powrót ojczyzny dzięki karcie Polaka . Posłowie PIS wymyślili ustawę która ułatwia powrót Polaków.
Sukces Obywatelskiego Komitetu Inicjatywy Ustawodawczej "Powrót do Ojczyzny", który dąży do przyspieszenia powrotów Polaków ze Wschodu. Udało się zebrać ponad 100 tys. podpisów pod obywatelskim projektem ustawy repatriacyjnej. Teraz wszystko zależy od posłów.
Projekt obywatelskiej ustawy został przygotowany przez Wspólnotę Polską przy udziale Związku Repatriantów RP. Jego gorącym zwolennikiem był prezes Wspólnoty Polskiej Maciej Płażyński, który zginął w katastrofie pod Smoleńskiem 10 kwietnia 2010 roku. Zbieraniem podpisów zajmował się potem jego syn - Jakub Płażyński.
Nawet 200 tysięcy podpisów
- Udało się zebrać ponad 100 tys. podpisów, ile dokładnie nie wiemy, bo cały czas trwa liczenie, spływają kolejne podpisy. Przypuszczamy, że ich liczba sięgnie do końca tygodnia 200 tys. - powiedział dziennikarzom w środę Andrzej Grzeszczuk ze Wspólnoty Polskiej.
Według Grzeszczuka w gromadzeniu podpisów pomagały liczne społeczne organizacje m.in. Związek Harcerstwa Rzeczypospolitej i Związek Harcerstwa Polskiego, Związek Repatriantów RP, Związek Sybiraków i stowarzyszenia kresowe.
Dodał także, że zaangażowane były także osoby prywatne, które drukowały formularze ze strony internetowej lub wycinały je z gazet i powielały, dystrybuując wśród znajomych. Podpisy docierają do siedziby Wspólnoty w paczkach lub pojedynczo, listownie.
Grzeszczuk poinformował, że Wspólnota otrzymuje sygnały, że zbieranie podpisów nie zostanie jeszcze zakończone. - Akcja społeczna, która się wytworzyła, będzie kontynuowana w formie nacisków na parlament, żeby na poważnie zajął się sprawą - powiedział.
Historyczna powinność
Celem projektu jest przyśpieszenie repatriacji Polaków ze Wschodu, którzy znaleźli się tam głownie z powodu stalinowskich wywózek z kresów. W bazie danych osób ubiegających się o repatriację RODAK zarejestrowanych jest 2,5 tys. osób, które mimo obietnicy otrzymania wizy, nie mogą osiedlić się w Polsce. Wszystko z powodu niewyznaczenie dla nich lokali mieszkalnych.
Zgodnie z dotychczasową ustawą repatriacyjną z 2001 roku za zapewnienie repatriantom mieszkań odpowiedzialne są gminy.
Powrót wnuków
Projekt przewiduje, że organem odpowiedzialnym za repatriację ma być Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji, które miałoby dbać o lokale mieszkalne na okres nie krótszy niż 24 miesiące od momentu otrzymania przyrzeczenia wizy repatriacyjnej.
Projekt określa, że za osobę pochodzenia polskiego może być uznawana osoba, której co najmniej jedno z rodziców lub dziadków lub dwoje pradziadków posiadało obywatelstwo polskie.
„Odblokować korek”
- Nie zaburzamy dotychczasowego sposobu rekrutacji czy weryfikacji. Chcemy odblokować korek, który powstał w wyniku nałożenia ciężaru finansowania repatriacji na samorządy - wyjaśniał w środę Grzeszczuk. - Warszawę stać na to, by przyjąć dziesięć rodzin, ale biedniejsze gminy np. z Ziem Zachodnich czy Północnych (...) nie mają na to środków - wskazał.
Dlatego - jak wyjaśniał - to na państwie, konkretnie na MSWiA, ma spoczywać obowiązek finansowania repatriacji. - Kwota kilkudziesięciu milionów rocznie, w skali budżetu państwa absolutnie znikoma, w ciągu kilku lat pozwoli sprawę repatriacji zamknąć - ocenił.
Pytany ile osób mogłoby skorzystać na nowych zapisach ustawy podał, że zgodnie z szacunkami przedstawicieli Związku Repatriantów RP jest to 15 - 20 tys., zamieszkałych m.in. w Kazachstanie.
Pomoc i praca
Projekt „Wspólnoty Polskiej” zawiera też regulacje dotyczące zasad aktywizacji zawodowej repatriantów i udzielania im pomocy przez starostów m.in. przez utworzenie stanowiska pracy, przeszkolenie repatrianta oraz zwrot części kosztów na podnoszenie kwalifikacji.
Przewidziano świadczenia dla repatrianta (1175 zł miesięcznie) na pokrycie kosztów utrzymania w ciągu trzech pierwszych lat po przybyciu do Polski.
By na bieżąco kontrolować wyniki działań ma zostać powołana Rada ds. Repatriacji, której celem będzie m.in. monitorowanie realizacji ustawy oraz współpraca z instytucjami krajowymi i zagranicznymi w sprawach związanych z repatriacją. W skład Rady ma wchodzić sześć osób powoływanych przez premiera na pięcioletnią kadencja. Niestety ustawa została odrzucona bo rzekomo kosztuje drogo. Gdyby powrócili do przyczynili by się do zmniejszenie niskiego przyrostu naturalnego. To że Tusk nie interesuje się losem Polaków Niemczech nie dziwi. Widać to jego książce o Gdańsku. Która ma charakter proniemiecki i wśród zdjęć nie ma poczty której bronili się Polacy.Podwyższenie VAT bardzo szkodzi gospodarcze i powoduje mniejsze wpływy do budżetu. Zamiast zwiększać podatki powinni zacząć od siebie. Wielkiej Brytanii Partia Konserwatywna sprzeda samochody które należały do rządu i zlikwidowali możliwość brania pieniędzy przez posłów na różne głupoty.Najnowszy z nich rozgorzał po piątkowej publikacji przez dziennik "Daily Telegraph" listy wydatków, które laburzystowscy parlamentarzyści i ministrowie klasyfikowali jako związane z utrzymywaniem drugiego domu w stolicy, za co przysługuje im zwrot kosztów.
Choć w większości przypadków politycy wykorzystywali ten zawodowy przywilej zgodnie z prawem, niektóre wydatki wzbudziły oburzenie Brytyjczyków. Przykładowo, gazeta podała, że jedna z deputowanych Partii Pracy pobrała 22,5 tys. funtów na remont odległego od Londynu o ponad 150 kilometrów nadmorskiego domu.Naszym kraju można sprzedać nie potrzebne siedziby i samochody. Zmniejszyć biurokracje i zbędne przepisy. Zlikwidować Senat i zmniejszyć liczbę posłów o połowę . Węgry Fidesz zmniejszył liczbę ministerstw.
NASZ "DROGI" SEJM
otrzymuje solidną nie opodatkowaną pensję, dodatki za pracę w komisjach sejmowych oraz diety. Daje to w sumie około 120 tyś. złotych ”na głowę”. Każdy z posłów dostaje również ok. 10 tys. złotych miesięcznie na utrzymanie Biura Poselskiego, gdzie raczej rzadko przebywa. Tylko na comiesięczne utrzymanie wszystkich biur poselskich podatnicy wydają kwotą około 4 mln. złotych.
W teorii powinna obowiązywać zasada, że niewykorzystane pieniądze posłowie mają zwrócić do Kancelarii Sejmu, ale jak sprawdzili stołeczni dziennikarze, prawie nikt z posłów pieniędzy nie zwraca. Posłowie na ogół wydają wszystko i chcieliby jeszcze więcej. Granicę absurdu osiągnął jeden z parlamentarzystów SLD - Czesław M., który wykazał, że w ciągu roku, w sprawach poselskich przejechał samochodem... 110 tys. km. Oznacza to, iż ze swojego miejsca zamieszkania jeździł do Stolicy, aż 120 razy. Mnożąc liczbę przejechanych kilometrów przez czas jazdy obliczono, iż ów wybraniec ludu spędził w samochodzie pół roku…
Kancelaria Sejmu zaplanowała, że w przyszłorocznym budżecie wydatki Sejmu powinny wzrosnąć o 19 mln. złotych, gdyż potrzebne są fundusze na poprawę tzw. infrastruktury. Już w czasie tegorocznego remontu na przebudowę chodników wokół sejmowych budynków wydano 230 tys. złotych. Za zainstalowanie trzech bramek do wykrywania metalu zapłacono 800 tys. złotych. Najwięcej kosztowała bramka ustawiona między sejmowym barem, a restauracją. Sam wątpię, żeby wykrywała ile alkoholu po promocyjnej cenie wynoszą z barku...
Obecnie parlamentarzysta otrzymuję co miesiąc:
- uposażenie (8980 zł brutto),
- dietę (2245 zł, z czego 2100 zł jest wolne od podatku),
- 9320 na utrzymanie biura poselskiego,
- 20- albo 15-procentowy dodatek do uposażenia w przypadku pełnienia funkcji przewodniczącego lub wiceprzewodniczącego komisji.
Ponadto, posłowie i senatorowie mają możliwość bezpłatnego podróżowania po kraju środkami komunikacji publicznej oraz do bezpłatnych przelotów w krajowym przewozie lotniczym.
Jak na razie udało mi się dostać rozliczenia z 1999r, wg. których poseł lub senator nie pełniący żadnej funkcji w strukturach parlamentu otrzymuje miesięcznie 17 277,11 zł - co daje łącznie prawie 173 mln st. zł - w tym średnio na urzędnika: 7821,69 zl uposażenie zasadnicze, 7500 zł na utrzymanie swojego biura i dietę 1955,42 zł, z której tylko 455,11 zł podlega opodatkowaniu. Takie jest "minimum" parlamentarne. Ponadto korzystają oni z innych świadczeń finansowanych przez Kancelarie Sejmu, jak i wielu udogodnień.
Każdy poseł otrzymuje raz na rok bezpłatnie 1500 kopert i papier listowy do korespondencji związanej z pełnieniem przez niego mandatu, za co nie uiszcza opłaty pocztowej. Poza tym zaopatrywany jest także bezpłatnie w druki sejmowe i dzienniki urzędowe (art. 44).
Tyle "szeregowcy" - służący w gmachu na Wiejskiej. Jeszcze lepiej przedstawia się sytuacja materialna "oficerów". Po przetargach politycznych następuje, jak wiadomo, obsada komisji parlamentarnych. Obecnie mamy 28 komisji sejmowych - a wiec tyle samo przewodniczących i cały zastęp - 90 wiceprzewodniczących. Przewodniczącemu komisji stałej przysługuje poza dotychczasowymi apanażami 20 proc. dodatku, co przy obecnych uposażeniach wynosi 1564,34 zł, zastępcy przewodniczącego dostają dodatek 15-procentowy, a wiec 1173,25 zł, a przewodniczący stałej podkomisji - 10 proc., co równa się 782,17 zł. W przypadku kumulacji stanowisk, suma dodatków nie może przekraczać 35 proc., czyli 2737,59 zł. Reasumując, przewodniczący otrzymują 18 841,55 zł, wiceprzewodniczący - 18 450,36 zł, a szefowie stałych podkomisji - 18 059,29 zł. W przypadku kumulacji funkcji zarobek ten wynosi maksimum 22 752,29 zł. Przewodniczący komisji innej niż stała otrzymuje dodatek 10-procentowy, wypłacany mu jednorazowo po zakończeniu pracy takiej komisji. Uchwala nr 16 Prezydium Sejmu z 29.06.1999 r. członkowie podkomisji (w ramach Komisji Sprawiedliwości) zajmujący się opiniowaniem orzeczeń Trybunału Konstytucyjnego otrzymują także 10-procentowy dodatek, podobnie jak posłowie występujący przed TK. Trzeba tez pamiętać, ze Prezydia Sejmu i Senatu mogą ustalić inne okoliczności uzasadniające wypłacenie dodatków i ich wysokość (art. 26, ust. 2).Dodatkowo parlamentarzysta pracuje średnio jakieś 100dni rocznie i ma za to 1,5 miesiąca urlopu.
Po zakończeniu kadencji parlamentarzysta dostaje odprawę w wysokości trzykrotnego uposażenia, co obecnie zamyka się suma 23 465,07 zł.
Ale to nie wszystko.
Posłowie i senatorowie podróżują z miejsc swego zamieszkania do Warszawy, tudzież za granice, szczególnie do brukselskiego raju, gdzie zapoznają się z "przodującymi" rozwiązaniami "przodującej" Unii Europejskiej. Bezpłatne podróże w kraju gwarantuje im ustawa, w art. 43, ust. 1: Poseł i senator ma prawo na terenie kraju do bezpłatnego przejazdu środkami publicznego transportu zbiorowego, oraz przelotów w krajowym przewozie lotniczym, a także do bezpłatnych przejazdów środkami publicznej komunikacji miejskiej.
Rozliczenie wyjazdów zagranicznych odbywa się na ogólnych zasadach służbowych delegacji za granice, ale dieta dla parlamentarzysty została podniesiona o 75 proc. (Uchwala Prezydium Sejmu nr 44). Nie przysługują jednak ryczałty na dojazdy i usługi bagażowe, jak surowo zaznaczyło Prezydium w swojej uchwale.
Koszt zakwaterowania w Domu Poselskim został skalkulowany w wysokości 98 zł za dobę lub 2940 zł miesięcznie (Zarządzenie nr 4 Szefa Kancelarii Sejmu z 23.02.1999 r.). W przypadku uzasadnionym parlamentarzysta może korzystać z innych hoteli, lub wynająć kwaterę, za co otrzymuje zwrot do wysokości sumy określonej w Zarządzeniu.
Ale to nie wszystko - na koszty prowadzenia biura klubu (koła) Kancelaria przyznaje środki pieniężne w następującej proporcji: do 50 posłów - 1062 zł na posła, 51-100 posłów - 996 zł, ponad 100 posłów - 805 zł. Uwzględniając liczebność poszczególnych klubów i kół, wydatki te zamykają się kwota 387 756 zł miesięcznie. Pieniądze te przeznaczone są na: wynagrodzenia personelu biurowego, opłaty telekomunikacyjne, ekspertyzy, tłumaczenia, materiały biurowe, prasę i wydawnictwa, koszty seminariów i konferencji, koszty obsługi bankowej. Wydatki te murza być rozliczone.
Odrębnie jest finansowana działalność posłów nie zrzeszonych. Otrzymują oni limit środków przyznawany przez Prezydium Sejmu na maszynopisanie, ekspertyzy, materiały biurowe, wydawnictwa, usługi telekomunikacyjne, transport itp.
Nie zapomniano także o tzw. zespołach poselskich. Kancelaria refunduje im koszty (uchwala nr 41 z 1.07.1996 r. Prezydium Sejmu): techniczno-organizacyjne, konferencji, sympozjów, seminariów, nagrywania, korespondencji, materiałów biurowych, pomieszczenia na posiedzenia. Tak wiec feministyczne fanaberie tzw. parlamentarnego zespołu kobiet pokrywa podatnik polski.
Odrębnie są finansowane biura poselskie i senatorskie, sumą 7500 zł miesięcznie, co w przypadku 460 posłów daje olbrzymia kwotę 3 450 000 zł. Kancelaria zapewnia wyposażenie lokalu w meble i sprzęt biurowy (podobnie jak klubom i kołom) oraz opłaca ubezpieczenie lokalu i sprzętu, o ile należy on do Kancelarii. Ponadto finansowane są trzy podróże pracowników do Warszawy oraz zapewniane dla nich szkolenia.
"Socjal" w liberalnym państwie.
A teraz ciekawostki z wydatków sejmowych:
Sejmowe auta przejechały w zeszłym roku 2 250 000 kilometrów - to tak, jakby 56 razy okrążyły Ziemię. A posłowie prywatnymi autami wyjeździli ponad drugie tyle. Wszystko na koszt podatnika, ponieważ politycy, nawet gdy rozbijają się własnymi samochodami, dostają z Kancelarii Sejmu zwrot pieniędzy za benzynę - pisze "Fakt". Jeździ się m.in. po wódkę do sklepu, na imprezę u cioci, do fryzjera i kosmetyczki itd.
Dziennik dotarł do szokujących danych: utrzymanie 55 sejmowych aut, które są służbowe tylko z nazwy, kosztowało nas w zeszłym roku ponad 4 mln zł! A to, niestety, jeszcze nie wszystko. Bo prawie 10 mln kosztowały nas wojaże posłów ich prywatnymi autami! Politycy bez żenady wyciągali rękę do Kancelarii Sejmu po pieniądze - wystarczyło wyjaśnienie, że używają swoich aut do służbowych celów.
Te 14 mln.zł wywalonym dla przyjemności "w powietrze" spokojnie pozwoliłoby wyjść z długów kilkom szpitalom...
A co na to marszałek sejmu Borowski?
Wyjaśnia, że Kancelaria Sejmu kupiła znowu 7 samochodów dla przewodniczącym klubów sejmowych. Nie stać na to parlamentu angielskiego, czy niemieckiego, ale stać (prze)biegły polski? Marszałek powiedział, że Sejm dysponuje parkiem samochodowym, który jest konieczny i wykorzystywany. [jak wyżej?]. Wyjaśnia: "Ta wymiana jest normalną wymianą samochodów zużytych, które mają ponad 300 tysięcy kilometrów na liczniku i których naprawy roczne często kosztują około 50 tysięcy złotych". Jego zdaniem, jest to "czysty rachunek" ekonomiczny, bo kupione samochody kosztowały po sześćdziesiąt kilka tysięcy złotych. - Dobry bajer, ale dalej jeszcze większy:
Marszałek przypomniał, że w trakcie prac budżetowych "planowane wydatki Sejmu zmniejszono o największą kwotę ze wszystkich instytucji państwowych, tj. o ponad 20 milionów złotych - tak, ale ile wydatków było całkowicie niepotrzebnych, ale ile po znajomości "naciągnięto" jak gumę, to już nie mówi. Sejmowi eksperci
Poseł rekordzista wydał niemal 37 tys. zł na ekspertyzy. Ta suma stanowi prawie 60 proc. kwoty, którą otrzymał na sześciomiesięczne utrzymanie biura poselskiego. Natomiast niemal 90 proc. parlamentarzystów nie zleciło żadnych płatnych badań.
Posłów, którzy starają się dogłębnie zbadać problemy, można policzyć na palcach jednej ręki. Tak przynajmniej wynika z danych przekazanych przez biura poselskie. Rekordzistą jest Jan Klimek (do niedawna UW, obecnie niezrzeszony). Parlamentarzysta wydał na ekspertyzy 36 600 zł, czyli aż 58 proc. kwoty, którą otrzymał na półroczną działalność biura poselskiego. Jednak ze statystyk sejmowych wynika, że poseł raczej niechętnie dzielił się swoją wiedzą z kolegami na sali plenarnej. Poseł Klimek wygłosił zaledwie 49 wypowiedzi, 10 interpelacji oraz 16 oświadczeń. Zasiada także w dwóch komisjach oraz trzech podkomisjach.Na podstawie strony
http://www.aferypraw...-parlamentu-290
Posłowie a szczególnie PO i SLD marnują pieniądze państwa. Tych wydatków można zyskać sporo oszczędności. Dodatkowo marnują pieniądze na inne rzeczy. Oto jak marnują pieniądze na podstawie Faktu.
Sejm chce zafundować prawdziwe SPA dla posłów, choć jeszcze niedawno parlamentarzyści zarzekali się, że w miejscu uszkodzonej w czasie pożaru sauny, następnej nie będzie. Przetarg jest nieograniczony, a wymagania wysokie, więc z pewnością pójdą na to miliony z naszych pieniędzy.
W budynku Sejmu posłowie już nie tylko będą oddawali się pracy, ale i wypoczynkowi. I to w iście królewskich warunkach. Wystarczy, że zmęczony pracą poseł wyjdzie z sali posiedzeń, przejdzie kilkadziesiąt kroków i już znajdzie się w eleganckim SPA.
Od ręki dostanie świeżutkie, pachnące ręczniki, przejdzie do szatni i łazienki, gdzie będzie mógł wziąć prysznic i zmyć z siebie wszystkie trudy dnia. Dalej czekać będzie na niego odnowiony basen z krystaliczną wodą. Nie za głęboki, tak by parlamentarzysta nie stracił gruntu pod nogami. 157 centymetrów wystarczy, by rozprostować zbolałe kości po długich godzinach spędzonych na posiedzeniach komisji czy głosowaniach. To jednak nie koniec atrakcji – po wyjściu z basenu poseł będzie mógł wycisnąć z siebie poty w nowiutkiej saunie. Sejm jest co prawda za równouprawnieniem, ale już nie za koedukacją. Dlatego SPA będzie podzielone na dwie części – osobne dla kobiet i mężczyzn. Mało? Dla polityków, którzy aktywniej chcą popracować nad sylwetką, czekać będzie jeszcze siłownia z telewizorem, w którym zapewne będzie można śledzić na bieżąco obrady Sejmu.
Wszystko jest już dopracowane w najmniejszych szczegółach, wszak chodzi tu nie o byle kogo, a parlamentarzystów. Kancelaria Sejmu nawet wskazała, jakie płytki mogłyby dekorować SPA – mógłby to być gres włoskiego producenta w kolorze przypominającym morski piasek. Wystarczą jeszcze leżaki, a wybrańcy ludu w Sejmie będą czuć się jak na wakacjach!
Ile zapłacimy za te luksusy? Tego jeszcze nie wiadomo, bo przetarg dopiero ogłoszono. Wielu posłom projekt urządzenia SPA na Wiejskiej się podoba. Zwłaszcza, że znów będzie można korzystać z basenu. Z powodu zeszłorocznego pożaru sauny, ten jest ciągle nieczynny.
Wicemarszałek Sejmu Jerzy Wenderlich (56 l.) uważa, że skoro basen już jest, to niech dalej posłowie z niego korzystają. – Sam byłem tam w ciągu 17 lat trzy razy – zastrzega od razu. – Ale mniej znani posłowie częściej się tam pokazują, choć większość nie ma na to czasu – podkreśla Wenderlich. Po co więc płacić za luksusy tylko dla garstki parlamentarzystów? I na to posłowie mają swoje wytłumaczenie. – Pewnie kosztowałoby przerobienie tych pomieszczeń na coś innego – dodaje wicemarszałek Sejmu.Po co posłom basen i sauna. Sejm funduje hotele. Za pół miliona!
I właśnie dlatego na hotele dla nich w najbliższych dwóch latach może wydać nawet 490 000 zł brutto. Przetarg zaś wygrała sieć hoteli Starwood. A to oznacza ni mniej ni więcej, że Sejm RP przedstawicieli zagranicznych parlamentów gościł będzie pewnie w luksusowym stołecznym Sheratonie. Co to oznacza dla nas zwykłych zjadaczy chleba? Ano to, że nasze podatki będą szły już nie tylko na mieszkania i hotele dla rodzimych parlamentarnych obiboków, ale również na tych przyjezdnych.Niskie podatki sprzyjają gospodarcze najlepszym przykładem jest Szwajcaria jako jedyny kraj w Europie uniknęła kryzysu . Dzięki niskim podatkom i wolności gospodarczej więcej ludzi płaci podatki i jest mniej oszustów. Dziś przedsiębiorcy by uniknąć wysokich podatków przenoszą pieniądze do rajów podatkowy. Bez przenoszenia do rajów podatkowych też można płacić mniejsze podatki wystarczy kupić ziemie i zapisać się do KRUS. Składki są niskie i przez to państwo musi dopłacać do KRUS. Korzystają na tym przedsiębiorcy.Trzeba zlikwidować KRUS a na jego miejsce prowadzić ceny minimalne. Ceny minimalne ma USA i Europa Zachodnia dzięki temu rolnicy tych krajów mają więcej pieniędzy. Dzięki ceną minimalnym pokrywają koszty produkcji i nie tracą na tym.Minimalna Emerytura powoduje zmniejszenie liczy urzędników i ludzie zaoszczędzą pieniądze które mogą za inwestować lub płacić do banku jeśli chcą wyższą emeryturę.Tusk stworzył komisje przyjazne państwo miała zadanie zmienić przepisy które utrudniają działalność gospodarczą i martwe przepisy. Rzeczywistości Komisja nic nie zrobiła . Zamiast ułatwić prowadzenie działalności to zwiększyli podatki.Władze Warszawy postanowiły zbudować muzeum sztuki nowoczesnej nie wiadomo po co. Do tego muzeum miasto musi dopłacać i odwiedzających jest nie wielu np sztuką jest :cenzura: artysty puszkach tylko człowiek chory mógł na to wpaść i nic dziwnego że ludzie nie chcą takich rzeczy oglądać. Kupcy według umowy z władzami miasta mieli dostać nowe miejsce do handlowania. Nie dostali go. Zamiast tego dostali pałką i gazem. Stracili towar i za nim go odzyskali to ponieśli straty część towaru zdążyło się zepsuć. Pierwsze - skoro o prawie mowa - to jakim prawem komornik zjawił się w KDT z dwustuosobową ekipą ochroniarzy. Kto ich wynajął, kto im zapłacił i z jakich pieniędzy?
Nie podejrzewam, żeby komornik zrobił to prywatnie, sięgając do własnego portfela. Ale jako funkcjonariusz publiczny zrobić tego nie miał prawa - ustawa stanowi jasno, że w wypadku utrudnień komornik może wezwać w sukurs policję, i nikogo innego, niż policja. Nie miało też prawa zrobić tego miasto.
„Nie spodziewaliśmy się takiego potraktowania. Czekaliśmy z dokumentacją, z którą chcieliśmy zapoznać komornika. Nie o około 11:00, ale kilka minut po 08:00 zaczęto nas w szale gazować, bić pałami. Gazowano ludzi w zamkniętym pomieszczeniu. Jak trafiłam do karetki, już tam leżał chłopak, bo tak go przeciągnęli po bruku. Kiedy opatrywali mu rany w karetce byłam ja, on i jeszcze dwie osoby poparzone gazem. Tam przecież szło na ostro. Pucha gazu za puchą. To była ósma z minutami” (Aleksandra Byszak z KDT).
Inny z kupców opowiada :
„Niedaleko stał kordon policji. Dopiero jak ochroniarze odpuścili, bo wiedzieli, że tym wejściem nie wejdą, to policjanci zwracali im uwagę, że przesadzają, ale nie mieli pozwolenia, żeby nam wcześniej pomóc. Rozmawialiśmy potem z rzecznikiem policji, który nam powiedział, że policja była tu po to, żeby ochraniać firmę ochraniarską !”. (kupiec z KDT).
„Jak wpadli do hali to było pałowanie. Oni byli jak ZOMO. Szli i bili każdego. Ciężko to w tej chwili opowiedzieć, ale były sceny, że potrafili kobietę złapać za kark, nie dopatrzyłam czy młodą czy starszą, bo wszędzie był dym gazu, ale walnęli ją głową o ścianę. Dopóki nie weszła większość policji na halę, to była tragedia. Jeden nasz kolega dopiero wczoraj został wypuszczony z komendy i jest cały fioletowy. Zrobił obdukcję. Jest cały fioletowy, ma wybite cztery czy pięć zębów. Został wciągnięty przez grupę ochroniarzy do pomieszczenia, gdzie wcześniej, na co dzień urzędowała ochrona hali, zamknęli drzwi i zaczęli go tam kopać i maltretować” (Aleksandra Byszak z KDT).
(powyższe cytaty za : „Najwyższy Czas”, nr 31-32, s. XI ).
Bardziej szczegółowy opis wydarzeń przedstawia „Gazeta Polska” z 29 lipca w artykule zatytułowanym „Wojna w środku Warszawy” ( s.16-17 ). Z opisu zdarzeń przedstawionego przez autora tekstu Jana Lurbeckiego dowiadujemy się o brutalności ochroniarzy oraz policjantów, którzy nie mają litości nawet dla kobiet i dzieci. Bezkarna pełna brutalności akcja prywatnej firmy ochroniarskiej oraz początkowa bierność i późniejsza brutalna pacyfikacja kupców przez policję spotyka się z reakcją zgromadzonych tłumów Warszawiaków, wśród których znaleźli się również kibice. Policja straciła panowanie nad sytuacją, zablokowana zostaje ulica Marszałkowska, a do akcji wkraczają wozy bojowe policji. Tak to wyglądało w wielkim skrócie.
Zajmijmy się jednak samą firmą ochroniarską „Zubrzycki”. Jak informowały relacjonujące wydarzenia z KDT media, firma ta została wynajęta przez komornika, co jest nieprawdą :
„umowa na ochronę terenu hali (w dniach 20-29 lipca) zawarta została przez agencję nie z komornikiem, lecz właśnie z miastem. Numer zamówienia, którego wartość opiewa na 167 tys. zł, to Zp/LL/341/II-154/09. Pikanterii całej sprawie dodaje fakt, iż ofertę firmy „Zubrzycki” wybrano bez przetargu – i to mimo niezbyt ciekawej przeszłości Sylwestra Zubrzyckiego, właściciela spółki”.
Wszyscy więc, którzy zapewniali, iż to komornik wynajął firmę ochroniarską mijali się z prawdą. Jeśli rzeczywiście byłoby prawdą, że to komornik wynajął firmę ochroniarską do przeprowadzenia egzekucji komorniczej stanowiłoby to złamanie artykułu 765 ustawy z dnia 17 listopada 1964 roku Kodeks postępowania cywilnego, który stanowi :
„Art. 765. § 1. (621) W razie oporu komornik może wezwać pomocy organów Policji. Jeżeli opór stawia osoba wojskowa, należy wezwać pomocy właściwego organu wojskowego, chyba że zwłoka grozi udaremnieniem egzekucji, a na miejscu nie ma organu wojskowego.
§ 2. (622) Sposób udzielania pomocy komornikowi przy wykonywaniu czynności egzekucyjnych, przypadki, w których należy udzielić komornikowi pomocy, sposób postępowania, tryb występowania o udzielenie pomocy, sposób jej realizacji, a także sposób dokumentowania wykonywanych czynności i rozliczania ich kosztów, określa, w drodze rozporządzenia:
1) minister właściwy do spraw wewnętrznych w porozumieniu z Ministrem Sprawiedliwości - w przypadku udzielania pomocy przez Policję lub Straż Graniczną,
2) (623) Minister Obrony Narodowej w porozumieniu z Ministrem Sprawiedliwości - w przypadku udzielania pomocy przez Służbę Kontrwywiadu Wojskowego, Służbę Wywiadu Wojskowego, Żandarmerię Wojskową lub wojskowe organy porządkowe,
3) (624) Prezes Rady Ministrów w przypadku udzielania pomocy przez Agencję Bezpieczeństwa Wewnętrznego lub Agencję Wywiadu,
§ 3. (625) W rozporządzeniu, o którym mowa w § 2, należy uwzględnić gwarancję bezpieczeństwa komornika i uczestników postępowania, poszanowania godności osób biorących udział w czynnościach egzekucyjnych, odpowiednie terminy wyznaczania czynności i występowania o udzielenie pomocy, objęcie dokumentacją przebiegu czynności i udziału w nich funkcjonariuszy udzielających pomocy oraz wskazanie organów, na których rachunek przekazywane są należności zaliczane do kosztów egzekucji”.
Powstaje więc podstawowe pytanie dlaczego szturm na KDT przypuściła firma ochroniarska na oczach biernie przyglądających się policjantów oraz strażników miejskich ? Dlaczego firma ta została wynajęta przez Urząd Miasta za tak duże pieniądze bez przetargu ? Na te pytania odpowiedzi powinna udzielić pani prezydent Gronkiewicz Waltz, która bezczelnie przedstawiała broniących swoich miejsc pracy kupców z KDT jako terrorystów, i chwaląc służby porządkowe, które rzekomo egzekwowały prawo.
Dziennikarze „Najwyższego Czasu” i „Gazety Polskiej” przedstawiają wiele ciekawych informacji na temat firmy „Zubrzycki” oraz jej właściciela, Sylwestra Zubrzyckiego : „znana jest głównie w Warszawie z brutalnego rozwiązywania kibicowskich zadym na stadionie Legii Warszawa. Jak ustalił „Dziennik” Agencja Ochrony „Zubrzycki” swoje kontakty zawdzięcza dobrym układom w warszawskim ratuszu i w PZPN. To właśnie ochrona warszawskiej imprezy sylwestrowej w 1995 roku była pierwszym dużym kontraktem Zubrzyckiego. Według dziennika : <<czarne chmury nad agencją zebrały się w 2007 roku, kiedy Zubrzyckiego zatrzymało CBA. Był zamieszany w głośną aferę Centralnego Ośrodka Sportowego, w której aresztowano też ministra sportu Tomasza Lipca. Zubrzyckiego oskarżono o ustawianie przetargu na ochronę COS i wręczenie łapówki o wysokości 300 tys. zł. Afera Hazardowa zamiast ukarać i wyrzucić ich partii pozwolił by policja oficjalnie powodów by sprawdzić czy maszyny są legalne. Zabrali Salonów Gie i Barów maszyny do gier i przez to stracili pieniądze bo musieli zamknąć swoje salony a bary straciły też sporo pieniędzy. Maszyny mieli legalne. Ten sposób premier zniechęca do prowadzenia działalności gospodarczej i przyczynia się do bezrobocia.obiecał że sprzedawanie bimbru i nalewek będzie legalne. Państwo zyskało by pieniądze . Nalewki te mają nagrody Europejskie i nie można ich sprzedawać.Innych krajach bimber i nalewki są legalne i każdy chłop może je sprzedawać i płaci uczciwie podatki. Powódź: grzechy rządu, skreślone projekty...
Oto 1 lutego 2008 roku nowa minister rozwoju regionalnego Elżbieta Bieńkowska skreśliła z listy projektów współfinansowanych przez UE w s z y s t k i e projekty "antypowodziowe" z Podkarpacia. Tak, tak, z Podkarpacia, tego tak cierpiącego dzisiaj. Było ich 10 na kwotę 400 mln euro. Największy dotyczył zbiornika wodnego k. Krępnej (wartość - ok. 170 mln euro). Był też szczególnie istotny, dotyczący z kolei zlewni rzek Wisły i Wisłoki.
Rząd Tuska wyciął też interwojewódzki program poprawy bezpieczeństwa przeciwpowodziowego. Obejmował on 5 województw: małopolskie, świętokrzyskie, podkarpackie, lubelskie i mazowieckie (od Koszyc w górnym biegu Wisły po Płock).
Ale wśród projektów przygotowanych przez ekipę Kaczyńskiego i pieczołowicie wyrzuconych do kosza przez ekipę Tuska był też jeden specjalny, poświęcony... Kotlinie Kłodzkiej. Szkoda, że jakoś o tych podkarpackich i tym kłodzkim rządowy pies z kulawą nogą się nie zająknie. A chodziło konkretnie o poprawę stanu zbiornika wodnego w Nysie Kłodzkiej wartość - 50 mln euro.
Wirtualne miliardy dla powodzian?
Chaotyczna pomoc rządowa dla powodzian
Padły również kwoty o które mogą się ubiegać gospodarstwa domowe, których mienie ucierpiało w wyniku powodzi. Premier wymienił kwoty 6 tys.zł, 20 tys zł, a nawet 100 tys zł i teraz tylko takie pieniądze funkcjonują w świadomości oczekujących na pomoc.
3. Kwota 6 tys zł to miały być pieniądze na pierwsze potrzeby skierowane do wszystkich gospodarstw domowych doświadczonych przez powódź wypłacane przez gminne ośrodki pomocy społecznej niejako od ręki.
Kiedy jednak powodzianie zaczęli się zgłaszać do gmin po te pieniądze okazało się,że ich uzyskanie wymaga wypełnienia 16 stronicowego kwestionariusza, w którym znajdowały się między innymi pytania o konflikty rodzinne, karalność członków rodziny, a nawet ewentualne zażywanie narkotyków.
Dopiero po ponad tygodniu pokazywania absurdów tego kwestionariusza przez ubiegających się o te pomoc, zdecydowano się go ograniczyć do wypełniania dwóch pierwszych stron. Ale wypełnienie kwestionariusza to nie wszystko. Pracownik ośrodka pomocy społecznej musi odwiedzić ubiegających się o pomoc i udokumentować fotograficznie skalę zniszczeń powodziowych.
Co więcej okazało się, że kwotę 6 tys. zł mogą dostać tylko te rodziny, którym woda zalała domy po sam dach. Ci którym zalała tylko piwnice 500 zł, piwnice z wyposażeniem 1tys. zł, mieszkanie do wysokości 1 m-2 tys zł i tak dalej. Powodzian czekają więc niemiłe niespodzianki, ale przecież cała złość skupi się i tak na bog ducha winnych pracownikach gmin, bo przecież dobry Premier Tusk jeszcze lepszy Marszałek Komorowski obiecali po 6 tys zł wszystkim powodzianom.
Podobnie będzie zapewne z uzyskaniem kwoty 100 tys. zł bo przecież powodzianie zapewne nie zwrócili uwagi, że mówiono o kwocie do 100 tys zł po ocenie zniszczeń przez rzeczoznawcę.
Po pierwsze trzeba będzie zapewne czekać całymi tygodniami na te wyceny, ponieważ rzeczoznawców jak zwykle będzie mało, a ubiegających się o tę pomoc dziesiątki tysięcy.
Po drugie przyznanie takich pieniędzy będzie wymagało zapewne sporządzenia obszernej dokumentacji, bo skoro otrzymanie 6 tysięcy tzw. pierwszej pomocy jest obwarowane dostarczeniem wielu dokumentów i wypełnieniem obszernego formularza, a także dokumentacji zdjęciowej to jakie papiery trzeba będzie wytworzyć,żeby otrzymać kwotę 16 razy większą?
Nie chcę nawet sobie wyobrażać jak będzie wyglądało szacowanie szkód rolniczych ponieważ trzeba będzie pewnie sfotografować uprawy na na tysiącach hektarów i udowodnić, że na zalanych polach już w tym roku już nic nie urośnie. Co więcej zapewne pomoc będzie przysługiwała tylko tym rolnikom, którzy ubezpieczyli przynajmniej 50% swoich. Ubezpieczanie upraw jest drogie i firmy ubezpieczeniowe nie chcą ubezpieczać upraw bo jest to ryzykowne i składa którą sponsoruje rząd jest za niska.Rolnicy Dostaną 2 tysiące złotych to jest za mało na wznowienie hodowli i upraw na podstawie Gazety Polskiej
. Za kolejny rok też będzie powódź wałów nie zbudowano i nie wysiedlono mieszkańców z terenów zalewowych. Najbardziej powodzianom pomógł Caritas dał im ubrania , materiały budowlane , zboże do obsiania i pasze dla zwierząt. Środki czystości i jedzenie które po powodzi bardzo zdrożało . Sprowadził ochotników którzy pomogą odbudować im domy.Tusk zniszczył Stocznie . Komisja Europejska nie znanych powodów uznała że pomoc dla Stoczni jest nie legalna i kazała ją zwrócić. Francja miała ten sam problem i odwołała się i wygrała. Czemu Tusk nie odwołał się od decyzji Komisji?. Dlatego dziś nie istnieją Polskie Stocznie i kilka tysięcy ludzi straciło prace. jedynym osiągnięciem są Orliki.Tusk chroni swoich ludzi jeśli są mu potrzebni. Najlepszym przykładem jest Palikot i Piskorski. Palikot na jego kampanie wpłacali pieniądze bogaci a oficjalnie studenci i emeryci pieniądze które wpłacali były spore jak na te grupy. Ten sposób Palikot łamał prawo bo każdy obywatel ma prawo płacić określoną kwotę i poseł nie może wydać na kampanie więcej pieniędzy niż przewiduje prawo. Posiada spółkę na Cyprze której przekazuje pieniądze i ten sposób unika podatków. Dziennik opisał jak unika podatków. Dziennik zrezygnował opisywania jego majątku i jak nie trudno się domyśleć Tusk wpłynął na wydawców gazety. Piskorki nie potrafił wytłumaczyć skąd posiada majątek. Radiu Zet mówił.Wygrałem pół miliona złotych w jeden wieczór. To było 18 lat temu. Nie pamiętam ile razy z rzędu wygrałem, nie prowadzę pamiętników. By wygrać tyle musiał 138 razy wygrać z rzędu w kasynie. Jest to nie możliwe. Nie potrafił wytłumaczyć skąd miał pieniądze na 360 ha gruntów na Pomorzu. Gdy był PO prawo go nie dotyczyło. Gdy został szefem SD sąd zainteresował się wygraną kasynie i jego majątkiem. Bo wielu latach. Tak samo Palikot. Dopiero teraz CBA bada jego majątek. Podwyżkę VAT i innych można było uniknąć. Banki , Korporacje i Giełda posiadają sporo pieniędzy i pieniądze te nie zostają w kraju tylko wysyłane są zagranice. Tych Pieniędzy korzysta głównie Izrael po większość banków i korporacji należy do spółek Amerykańsko - Izraelskich. Dlatego należy prowadzić dla Banków , Korporacji i Giełdy podatek od zysków który wynosi 1%. Tak jak Węgry. Dzięki temu państwo zyska sporo pieniędzy a podatek dla nich jest bardzo mały. By pomóc budżetowi trzeba prowadzić cegiełkę rozwoju. Gdyby każdy Polak w kraju i zagranicy kupił jedną cegiełkę rozwoju za 10 zł. To można zyskać z kraju 38 milionów. Mógł zatrzymać proces żołnierzy którzy zostali oskarżeni o strzelanie wioski Nangar Khel w Afganistanie. Zarzutu okazały się fałszywe ale do tego czasu zostali poniżeni i aresztowani . Sposób brutalny zostali aresztowani jak mordercy lub członkowie mafii.Wykonywali zadanie i walczyli Talibami. Media poniżały ich. Dziś Premier i Ministrowie ich chwalą. Ta sprawa pokazała że do armii nie warto wstąpić bo za wykonywanie rozkazów można mieć proces.Tusk wiedział że samoloty rządowe są stare i trzeba kupić nowe. Podczas naprawy wykryto poważne awarie. Gdyby wymienili samoloty nie doszłoby do katastrofy Smoleńskiej. Rząd PIS przeprowadził przetarg a rząd zrezygnował kupienia samolotu. Tusk chroni swoich ludzi jeśli są mu potrzebni. Najlepszym przykładem jest Palikot i Piskorski. Palikot na jego kampanie wpłacali pieniądze bogaci a oficjalnie studenci i emeryci pieniądze które wpłacali były spore jak na te grupy. Ten sposób Palikot łamał prawo bo każdy obywatel ma prawo płacić określoną kwotę i poseł nie może wydać na kampanie więcej pieniędzy niż przewiduje prawo. Posiada spółkę na Cyprze której przekazuje pieniądze i ten sposób unika podatków. Dziennik opisał jak unika podatków. Dziennik zrezygnował opisywania jego majątku i jak nie trudno się domyśleć Tusk wpłynął na wydawców gazety. Piskorki nie potrafił wytłumaczyć skąd posiada majątek. Radiu Zet mówił.Wygrałem pół miliona złotych w jeden wieczór. To było 18 lat temu. Nie pamiętam ile razy z rzędu wygrałem, nie prowadzę pamiętników. By wygrać tyle musiał 138 razy wygrać z rzędu w kasynie. Jest to nie możliwe. Nie potrafił wytłumaczyć skąd miał pieniądze na 360 ha gruntów na Pomorzu. Gdy był PO prawo go nie dotyczyło. Gdy został szefem SD sąd zainteresował się wygraną kasynie i jego majątkiem. Bo wielu latach. Tak samo Palikot. Dopiero teraz CBA bada jego majątek. Podwyżkę VAT i innych można było uniknąć. Banki , Korporacje i Giełda posiadają sporo pieniędzy i pieniądze te nie zostają w kraju tylko wysyłane są zagranice. Tych Pieniędzy korzysta głównie Izrael po większość banków i korporacji należy do spółek Amerykańsko - Izraelskich. Dlatego należy prowadzić dla Banków , Korporacji i Giełdy podatek od zysków który wynosi 1%. Tak jak Węgry. Dzięki temu państwo zyska sporo pieniędzy a podatek dla nich jest bardzo mały. By pomóc budżetowi trzeba prowadzić cegiełkę rozwoju. Gdyby każdy Polak w kraju i zagranicy kupił jedną cegiełkę rozwoju za 10 zł. To można zyskać z kraju 38 milionów. Mógł zatrzymać proces żołnierzy którzy zostali oskarżeni o strzelanie wioski Nangar Khel w Afganistanie. Zarzutu okazały się fałszywe ale do tego czasu zostali poniżeni i aresztowani . Sposób brutalny zostali aresztowani jak mordercy lub członkowie mafii.Wykonywali zadanie i walczyli Talibami. Media poniżały ich. Dziś Premier i Ministrowie ich chwalą. Ta sprawa pokazała że do armii nie warto wstąpić bo za wykonywanie rozkazów można mieć proces.Gazeta Polska bada i odkrywa fakty o katastrofie Smoleńskiej bo rząd nie interesuje się badaniem katastrofy.Dodatkowo pokazali że przeciwnicy Krzyża byli to ludzie agresywni i poniżający starszych ludzi. Ta młoda osoba zamordowała starszą osobę. Kopnęła ją bardzo mocno i potem ta osoba zmarła. Do dziś ta osoba nie została ukarana a rodzina za domaganie się prawdy ma proces od Gazety Wyborczej. Gazeta Wyborcza promowała nienawiść i bardzo pozytywnie pisała o tych bezbożnikach. Dla tej gazety puszki kształcie Krzyża były normalne tak samo miś wiszący na Krzyżu był normalny. Gazeta Polska udowodniła że byli to bardzo agresywni . "Gazeta Polska" ustaliła, że jednym z prowodyrów antykościelnych zamieszek pod Krzyżem Smoleńskim jest człowiek oskarżony w procesie szantażystów senatora Piesiewicza, wcześniej skazany za gwałt i napad z bronią w ręku. Fakt ten komentują Tomasz Terlikowski, Zbigniew Romaszewski i Joanna Fabisiak.
– To pokazuje, że sprawa krzyża przed Pałacem była rozgrywana przez różne siły, nie zawsze przez politycznych zleceniodawców. To by wyjaśniało, rozumując czysto docześnie, dlaczego ta sprawa wymyka się spod kontroli politykom – stwierdził w rozmowie z portalem Niezależna.pl redaktor naczelny portalu Fronda.pl Tomasz Terlikowski.Opisali też jak wyglądała manifestacja przeciwników Krzyża.
Precz z krzyżami, na stos z moherami" - oto jedno z haseł, z jakimi pojawili się na Krakowskim Przedmieściu zwolennicy usunięcia krzyża sprzed Pałacu Prezydenckiego. Po godz. 23 było tam kilka tysięcy ludzi.
Atmosfera jest napięta, na Krakowskim Przedmieściu jest kilkuset policjantów i tłum ok. 8-10 tys. ludzi. Przeciwnicy krzyża zachowują się wylgarnie i agresywnie, wykrzykują hasła szydzące z religii chrześcijańskiej i PiS. Zwolennicy pozostawienia krzyża śpiewają pieśni religijne lub próbują się modlić.
Dochodzi do przepychanek, jeden z pijanych "liberałów" wdarł się na latarnię. Policja nie interweniuje. O godz. 23:10 pijany motłoch zaczął skandować: "Do kościoła! Do kościoła!". Obrońcy krzyża odpowiadają im: "Tu jest Kościół!". 23:30: przeciwnicy krzyża wyzywają obrońców tego symbolu od "fanatyków". 23:32: mężczyzna, który wdrapał się wcześniej na latarnię, właśnie spadł.Minęła północ, ale tłum się nie rozchodzi. "Młodzi, wykształceni" popisują się takimi tekstami jak "Pokaż cycki" w stosunku do starszej kobiety. Grupka chudych gejów lub osobników przypominających gejów wyśmiewa się z pary odmawiającej różaniec. Pojawiają się transparenty: "Pokaż d*pę" i "Precz z mocherami" (pisownia oryginalna). Policja zachowuje się tak, jakby dogadała się z bandytami - nie reaguje na picie alkoholu w miejscu publicznym, obraźliwe słowa czy przepychanki. Tym razem na latarnię włazi dziewczyna - padają okrzyki: "Idź na całość", "Pokaż cycki" (jak widać, niektórzy zwolennicy Bronisława Komorowskiego - i nie chodzi nam tu o chudych gejów - mają poważne zaburzenia psychoseksualne).
Kwadrans po północy tłum zaczyna powoli się przerzedzać. Pojawia się transparent: "Krzyże do kościoła, bydło do obory". Przebrany za papieża mężczyzna zaczął pozdrawiać z balkonu na jednym z budynków przy Krakowskim Przedmieściu stojące poniżej tłumy. Odpowiedziały mu ogromne oklaski. Pojawił się też kolejny transparent: "Przecz z krzyżami, na stos z moherami". Dochodzi do przepychanek. Na to pozwoliło PO.
Publicysta nie spodziewa się jednak żadnej reakcji na ujawnienie przez "Gazetę Polską" tego, kto stoi za wywoływaniem rozrób przed Pałacem. – Chodzi o to, by awantury te trwały pozornie niezależnie od siły, której przynosi ona najwięcej korzyści politycznych, czyli od Platformy Obywatelskiej – powiedział Terlikowski.
W podobnym duchu wypowiedział się senator Zbigniew Romaszewski (PiS). - Niewiele już mnie jest w stanie zaskoczyć po tym, gdy przed Pałacem Prezydenckim usłyszałem skandowane „Grzegorz Piotrowski na prezydenta”.
Senator twierdzi, że za sytuację pod Pałacem Prezydenckim, a tym samym za aktywne działanie w tym miejscu jednostek o przestępczej przeszłości, odpowiada kancelaria Bronisława Komorowskiego. - Ta sytuacja wywołuje głębokie podziały w społeczeństwie. Przez brak odpowiedzialności narasta nienawiść. Kancelaria Prezydenta powinna wreszcie zająć zdecydowane stanowisko. Błąd popełniono na samym początku, gdy nie zagwarantowano na piśmie formy upamiętnienia ofiar katastrofy smoleńskiej.
Najbardziej powściągliwa była posłanka PO Joanna Fabisiak. Stwierdziła, że przestępcami powinny zajmować się organa ścigania, a za spory przed Pałacem Prezydenckim - nawet jeśli są one inspirowane przez osobników pokroju Zbigniewa S. - odpowiadają ci, którzy "uwięzili krzyż przed Pałacem". - Krzyż ustawiono przed Pałacem pod wpływem chwilowego impulsu, ale później powinien powędrować on tam, gdzie jego miejsce. Na pielgrzymce tysiące młodych ludzi modliłoby się przy nim w zgodzie, w jedności, nawet przy różnych poglądach politycznych. Jednak odstąpiono od tego. Agresja eskaluje agresję. Mamy tego przykład. Kto narobił problemów, niech się teraz martwi - powiedziała portalowi Niezależna.pl poseł Fabisiak. Ci którzy wchodzili na latarnie nie dostali żadnej kary a złamali prawo. Chcieli rozmawiać Prezydentem ale zamiast rozmowy sprowadzili bezbożników i którzy ich prześladowali a policja to ignorowała. Dzięki temu PO mogło uniknąć rozmowy o gospodarcze i długach. Bo media tym tematem się interesowały a nie gospodarką.