Lavena
Zdziwiona podniosła rękę i drugą sprobowała zsunąc bransoletę z nadgarstka. Ta jednak była nieco zbyt mała aby dało się ją zdjąc ,a w dodatku nie miala zadnego sladu zapiecia ani zamka. Byla sliczna, to fakt. Do tego jak na status Laveny całkiem luksusowa. To jednak wcale nie wywołało jej entuzjazmu.- Cudnie !-powiedziała z przekąsem nieco zbyt głośno jak na leśne warunki- Po prostu wspaniale ! Brakowało mi do szczescia wlasnie takiej zlotej blyskotki... Okolica taka bezpieczna, a ja mam przeciez całą gwardię towarzyszy, ktorzy będą mnie bronic... z całą pewnością nie sciagne na siebie grasujacych łotrzykow, bo przeciez ich tu wcale nie ma ! - gderała pod nosem nie ukrywajac zlosci na niespodziewana sytuację i wręczony jej siłą prezent- Jak
sie właduje na jakichs zlodziejaszkow to jeszcze mi łapy odrąbią, żeby sie dostac do tego cacuszka... lepiej byc nie moglo ! Odrzucila na plecy warkocz, ktory zsunął jej się na twarz podczas podnoszenia strzały i podniosła się z klęczek. Dopiero teraz zaczela analizowac słowa , ktore ukazały się jej oczom. - Woodengate... Woodengate ... co to u licha jest ? Co u czorta przygnało mnie w te stony? Rozejrzała się wokół. Zobaczyła tylko szumiące zołto-czerwone drzewa, troche wyschnietych traw na polanie i kilka ptakow zataczajacych nad nią kręgi. Ze wschodu zawiał zimny wiatr. Jej uszu dobiegły ryki jakiegos zwierzecia. - Taaaa... marzyłam o krotkiej wycieczce, a teraz sa na to idealne warunki ! Zatarła dłonie z udawanym zapałem, swiadoma, ze i tak niczego nie zmieni samodzielnie. Nastepnie wyjęła z sakiewki chuste i obwiazala sobie przegub reki tak, aby udając opatrunek, zaslaniala ozdobę. Kiedy upewnila się, ze wszystkie swoje rzeczy ma przy sobie - ruszyła w drogę. Nie wiedziala gdzie się kierowac, szła przed siebie starajac sie isc wzdłuż napotkanego wkrotce głownego traktu, ale nie bezposrednio po nim.