"Wielkie Kino"

Odwet

Nowicjusz
Dołączył
8 Wrzesień 2007
Posty
1 288
Punkty reakcji
23
Wiek
21
Miasto
Ojczyzna Orlich Gniazd
"Święci z Bostonu". Jak ktoś lubi tarantinowskie klimaty, można polecić. Dobry pomysł, konwencja, muzyka, zdjęcia i montaż. Początek daje czadu, potem wszystko trochę siada, bo jest to samo, tylko na różne sposoby. Trochę zaprzepaszczony dobry pomysł, a trochę film kultowy. Mimo wszystko, przysypiasz czy nie, nie masz ochoty odejść od ekranu. Czyli w sumie spory plus. Fajna rola Willema Defoe.


Genialny film! Jeden z moich ulubionych.
Druga część też jest fajna, ale niestety nie ma takiego klimatu jak jedynka. Za bardzo zalatuje komercją.
 

Qon

Eksperfekcjonista
VIP
Dołączył
21 Grudzień 2006
Posty
7 886
Punkty reakcji
184
Miasto
Alpha Centauri
Ta. Mnie się podobała scena, gdzie Defoe leży w łóżku po upojnej nocy z jakimś Chińczykiem i żółtek zaczyna się do niego dobierać.

Defoe: - O co ci chodzi?
Chińczyk: - Chciałem się przytulić.
Defoe: - Ty cioto!

:D :D
 
G

gotkot

Guest
Osobiście polecam Chaos, Xawerego.
Nie mniej największe wrażenie zrobiły na mnie te filmy:
"Delicatessen" Pana Junet i Caro uważam że niedoceniony, i foch na dystrybutora że nie został odpowiednio wypromowany. :grymasi: :phi:
"Hotel Splendide"
"Sanatorium pod klepsydrą" (swoją drogą, plakat powala na kolana!) :wow:
"Samotari"
"ENEN"
"Bunt L." O tym jak komuna zabija ludzi. :frusty:
"Inaczej niż w raju" Jima.
"Immortel Ad Vitam" w reż Enki Biala (czy jak on tam ma) Który jest dziwny, ale ciekawy. :idea:
"Diuna" ale ta Lincha :krol:
W każdym razie po obejrzeniu "Buntu..." pierwsza myśl to "idę się zabić", bardziej destrukcyjnego filmu nie widziałem
"Samotari" Powalają, i Japońscy turyści z aparatami przy rodzinnym obiedzie. Zupełnie jak w "rezerwacie".
I oczywiście "Cinema Paradizo" :zakochany: Które wzbudza we mnie nieopisane emocje.
Filmy...
Ale poco oglądać to lepsze kino.
Owszem rozumiem zobaczyć od czasu do czasu lekki, luźny i zabawny film. Lekki. Ale jak nie zobaczę dobrego filmu w ciągu pół roku, to się źle czuję :p
 

1699850

Chadzam sam, bez stada. Tak lubie, to mi odpowiada
Dołączył
8 Listopad 2006
Posty
6 585
Punkty reakcji
107
Wiek
37
Miasto
54.5°, 17.7°
Ostatnio widziałem dwa niezwykle cenione filmy, które jednak mi się nie podobały:

"Hiroszima, moja miłosć" Resnais - romans w Hiroszimi kobiety i mężczyzny z piętnem traumatycznych wydarzeń z przeszłosci (smierc kochanka - żołnierza niemieckiego w dniu wyzwolenia jej miasta i smierc rodziny w wybuchu bomby atomowej). Mówi się, że w twórczosci Kar Wai Wonga widać inspiracje własnie tym filmem, szczególnie w "Spragnieni miłosci" (nie da sie tego nie zauważyć). I własnie porównując "Hiroszima..." z dużo późniejszym filmem Wonga łatwo mogę pokazać dlaczego ten pierwszy mi się nie podobał, podczas gdy drugi - tak.
W "Hiroszima..." miłosc i ogólnie uczucia były wyrażane w rozmaitych wyszukanych, czesto poetyckich słowach. U Wonga - obrazem, dzwiekiem. Szczerze nie trawie jakos takiej wlasnie paplaniny o miłosci. Bardzo źle mi się to kojarzy.

"Na nabrzeżach" Kazan - związkiem zawodowym dokerów kieruje mafia. Wiadomo - gnębi ludzi pracy niesamowicie, zabójstwa, bobicia itp. Jednym z ich goryli jest główny bohater filmu - były bokser. Po przyczynieniu się do pozbycia sie człowieka chcącego zeznawać przeciw szefowi związku - zaczyna miec powoli wyrzuty sumienia... Do tego dochodzi piękna siostra zamordowanego, ksiądz, który żarliwie stara się nakłonić pracowników do zeznawania i walki z przestępcami. Generalnie po 3' wiemy już jak film się zakończy. Do tego dochodzi ta charakterystyczna dla filmów wczesnego Hollywoodu sztucznosc i płytkosc w pokazywaniu "wielkich rzeczy". Brak jakichkolwiek głębszych rozważać. Na dodatek - film mocno lewicujący, z tanimi chwytami propagandowymi (nawet momentami przypominającymi mi "Pancernik Potiomkin" :) ). Generalnie widać, że reżyser był członkiem partii komunistyczcnej (ale też bez przesady, strasznie źle z tym nei jest - przy odrobinie wysiłku da radę na to przymknąć oko).
Największy atut filmu - Marlon Brando w głównej roli.

"Delicatessen" Pana Junet i Caro uważam że niedoceniony, i foch na dystrybutora że nie został odpowiednio wypromowany
Bardzo zdziwiłem sie nie tak dawno, gdy dałem zdjęcie z tego własnie filmu w temacie "Jaki to film" i nikt nie odgadł. Oryginalna czarna komedia, z jakims tam troche głębszym sensem, mająca potencjał trafienia w gusta sporej grupy ludzi. Mnie tam jakos szczególnie nie zachwycił, ale na pewno dobry film.

"Sanatorium pod klepsydrą" (swoją drogą, plakat powala na kolana!)
Chyba najbardziej zakręcony z polskich filmów. Szczególnie scenografia i zdjęcia zrobiły na mnie wrażenie.

"Inaczej niż w raju" Jima.
Uwielbiam ten film Jarmuscha (tylko "Truposza" cenię wyżej).

"Samotari" Powalają, i Japońscy turyści z aparatami przy rodzinnym obiedzie. Zupełnie jak w "rezerwacie".
Ja tam z Zelenki dużo bardziej wole "Opowiesc o zwyczajnym szaleństwie", "Rok diabła", czy nawet "Guzikowców". "Samotni" jak dla mnie - troche za mocno rasową komedie romantyczną przypomina, ale również mi się podobało.

I oczywiście "Cinema Paradizo" :zakochany: Które wzbudza we mnie nieopisane emocje.
Jak dla mnie - zbyt bajkowo-cukierkowe. Dużo bardziej lubię "Malena", w podobnym klimacie.

"Diuna" ale ta Lincha
Moim zdaniem - zdecydowanie najsłabszy film Lyncha. Jestes fanem książki, czy po prostu film ci przypasował?
 

Qon

Eksperfekcjonista
VIP
Dołączył
21 Grudzień 2006
Posty
7 886
Punkty reakcji
184
Miasto
Alpha Centauri
"Co nas kręci, co nas podnieca" Allena. Standardowo pomarudzę na kiepsko przetłumaczony tytuł. Ogólnie scenariusz banał, ale w allenowskiej konwencji sporo dało się z tego wykrzesać. Momentami przegadany, ogólnie OK. Nieco wtórny. Jak ktoś lubi Allena to na pewno warto obejrzeć. Nie jest to jego najgorszy film.
 

Caleb

VIP
VIP
Dołączył
3 Maj 2007
Posty
8 989
Punkty reakcji
206
True, tłumaczenie spartaczone o tyle, że w oryginale odnosiło się do ważnego cytatu z filmu. A sam Allen nadal daję radę.
 
G

gotkot

Guest
FIlm zrobił na mnie wrażenie, książka też :]
Donośnie kina Irańskiego polecam "tablice".
Film ten opowiada historie nauczycieli dźwigających na plecach tytułowe tablice aby uczyć dzieci... A te nie chcą się uczyć zwłaszcza w koczowniczych ludach ;]
I oczywiście Hiszpańskie "Otwórz oczy" które bardziej przeraża, niż trzyma w napięciu. Tak, filmów które były by tak "mocne" trzymające w napięciu od samego początku, jak w filmach Hitchcocka widziałem może z pięć. W tym "Delicatessen" czy Argentyńska "Antena". Lecz o tej ostatniej opowiem innym razem.
"Tablice widziałem" Daaawno temu i nie wiele pamiętam. Film momentami groteskowy bo scena w której mędrzec starszyzny cierpi z powodu zapalenia pęcherza, nie chce brać leków, a nie pragnie niczego innego niż ulżyć sobie jest zapawna, zwłaszcza jak pogwizduje i śpiewa o płynącym strumyczku.
Ale bardzo wzruszający, jak jeden z nauczycieli chciał uczyć chłopców, którzy przemycali towary za granicę, rzucając w nauczyciela kamieniami i śmiejąc się z niego.
Z kolei "otwórz oczy" może być tragedią człowieka cierpiącego na schizofrenię, albo dosłownie, koszmarem z którego nie można się obudzić. Zważając na to czym kończy nasz bohater, i czy tu skoczył i się zabił, czy skoczył i obudził się. Moje ukochane niedopowiedzenia :sexy:
Wkurza mnie to, jak Amerykanie zmałpowali dobry film i zrobili z niego durny film-jak to Amerykanie. Ciekawostką jest to, że Penelope Cruz w obu filmach gra tę samoą postać: Sofíe. :]
 

1699850

Chadzam sam, bez stada. Tak lubie, to mi odpowiada
Dołączył
8 Listopad 2006
Posty
6 585
Punkty reakcji
107
Wiek
37
Miasto
54.5°, 17.7°
Moim zdaniem "Whatever works" jak na niego - srednio mu wyszedł. Tresc troche tendencyjna, a humor bez samego Woodyego w roli głównej wiele traci.
Sam film OK.

"Million dollar baby" Eastwood - stary trener boksu, kobieta która marzy o karierze bokserskiej, na koniec poruszony problem eutanazji. Film nie jest zły, ale nic specjalnie wartego uwagi również nie. Zbytnio nie odbiega od standardów robienia dramatów w hollywood. Tradycyjnie parę tanich chwytów (np strasznie przerysowana zła rodzina bohaterki). Problem eutanazji bardzo, bardzo płytko przedstawiony. W paru miejscach fabuła naciągana. No ale jakos tam się oglądało. Nawet chyba nie zasnąłem (co ostatnio rzadko mi się oglądając filmy zdarza), choć parę scen z wypowiadanymi "wielkimi słowami" przewijałem. Nie było jednak znowu tego bardzo dużo.
 

Qon

Eksperfekcjonista
VIP
Dołączył
21 Grudzień 2006
Posty
7 886
Punkty reakcji
184
Miasto
Alpha Centauri
Tak, filmów które były by tak "mocne" trzymające w napięciu od samego początku, jak w filmach Hitchcocka widziałem może z pięć. W tym "Delicatessen" czy Argentyńska "Antena". Lecz o tej ostatniej opowiem innym razem.
Dla mnie "Antena", na której byłem w kinie, była megazaj.ebista i w ogóle superoryginalna, ale z Hitchcockiem czy napięciem to wiele wspólnego nie ma.
 

Parabola

Nowicjusz
Dołączył
19 Czerwiec 2007
Posty
1 142
Punkty reakcji
8
Miasto
Wyzima
 
"Million dollar baby" Eastwood

No, mnie podobał się film bardzo, pomimo przerysowań... A co sądzisz o Gran Torino? Jak dla mnie to kolejna perełka Eastwooda. Dodam, że nie jest to kino wybitne, ale bardzo wciągające.

Chciałabym polecić "Życie ukryte w słowach" z Timem Robbinsem. Rzecz rozgrywa się na platformie wiertniczej, Tim po wypadku jest doglądany przez tajemniczą kobietę, i miarę upływu czasu dowiaduje się, jak ciężko została doświadczona przez los. 
 

1699850

Chadzam sam, bez stada. Tak lubie, to mi odpowiada
Dołączył
8 Listopad 2006
Posty
6 585
Punkty reakcji
107
Wiek
37
Miasto
54.5°, 17.7°
No, mnie podobał się film bardzo, pomimo przerysowań... A co sądzisz o Gran Torino? Jak dla mnie to kolejna perełka Eastwooda. Dodam, że nie jest to kino wybitne, ale bardzo wciągające.
Nie no, nie uważam żeby były to złe filmy, ale niewykorzystany potencjał mają.

"Gran Torino" troche popsuły mi oglądanie postacie tych skosnookich (wietnamczycy?). Szczególnie dziewczyna. Uważam, że były źle napisane i zagrane. No i jakby te stosunki między Waltem a sąsiadami byly bardziej szorstkie... Bo jak już sie zaprzyjaznili to bronienie ich nie było aż tak wielką sprawą. Gdyby więcej z rasisty w nim pozostało, to byłoby już cos dla mnie :)
Chyba "Million..." podobał mi się bardziej niż "Gran..."

Z Eastwooda najbardziej lubie - "Bridges of Madison County" - niegłupi romans między bohaterami nie wyglądającymi jak wycięci z pierwszych stron kolorowych gazet (a jednak można cos nowego do gatunku wniesc?). Przyszkadzaly mi - reakcje dzieci czytajacych ten pamiętnik.
"Mystery River"-Eastwood jako reżyser spisał się srednio, ale miał bardzo dobry materiał na film no i aktorów.

No i "Msciciel" - western z jednym z najbardziej złych dobrych bohaterów jakich w filmach spotkałem.
 

Caleb

VIP
VIP
Dołączył
3 Maj 2007
Posty
8 989
Punkty reakcji
206
Nie no, nie uważam żeby były to złe filmy, ale niewykorzystany potencjał mają.

"Gran Torino" troche popsuły mi oglądanie postacie tych skosnookich (wietnamczycy?). Szczególnie dziewczyna. Uważam, że były źle napisane i zagrane. No i jakby te stosunki między Waltem a sąsiadami byly bardziej szorstkie... Bo jak już sie zaprzyjaznili to bronienie ich nie było aż tak wielką sprawą. Gdyby więcej z rasisty w nim pozostało, to byłoby już cos dla mnie :)
Chyba "Million..." podobał mi się bardziej niż "Gran..."
Podobnie uważam. Początek się dobrze zapowiadał, a później to nie był Walt Kowalski a Disney.
 

Parabola

Nowicjusz
Dołączył
19 Czerwiec 2007
Posty
1 142
Punkty reakcji
8
Miasto
Wyzima
Podobnie uważam. Początek się dobrze zapowiadał, a później to nie był Walt Kowalski a Disney.

Nie uważacie, że człowiek w obliczu śmierci może się zmienić? Hmmm, na pewno tego nikt z nas nie wie (i mam nadzieję, że się nie dowie wkrótce), ale osobiście uważam, że taka świadomość może odmienić każdego. Kolejne stopnie przełamywania się Kowalskiego były przekonująco ukazane wg mnie. Film kapitalny, wzruszający... I mam nadzieję, że Clint jeszcze gdzieś zagra, choć odgrażał się, że to był ostatni raz... 


 

1699850

Chadzam sam, bez stada. Tak lubie, to mi odpowiada
Dołączył
8 Listopad 2006
Posty
6 585
Punkty reakcji
107
Wiek
37
Miasto
54.5°, 17.7°
Ja nie twierdze, ze nie było to przekonujące (to już Qon by musiał zdiagnozować :) ). Może i było. Jednak film bardziej by mnie zainteresował z zawziętym rasistą w roli głównej, ale pomysł Eastwooda na film był inny (przemiana). Kto co lubi.


BTW
Brak przemiany bohatera zawsze jest bardziej przekonujący niż przemiana, no ale jakby wyjątków w filmach nie pokazywano to byłoby nudno. :)
 

Caleb

VIP
VIP
Dołączył
3 Maj 2007
Posty
8 989
Punkty reakcji
206
Kaśka oczywiście, że może. Nie chodzi o samą zmianę, ale fakt, że nastąpiła zbyt szybko. Na początku Walt reprezentował taki archetyp konserwy i rasisty. Dla mnie to właśnie ta początkowa kreacja była najbardziej wiarygodna. A tu żółci (też nie pamiętam jacy dokładnie) zapraszają go na rodzinną bibę i facet zaczyna stopniowo, acz nazbyt wyraźnie mięknąć.
 

1699850

Chadzam sam, bez stada. Tak lubie, to mi odpowiada
Dołączył
8 Listopad 2006
Posty
6 585
Punkty reakcji
107
Wiek
37
Miasto
54.5°, 17.7°
Pewnie to też wynikało z jednak ograniczonego czasu jaki musi mieć film. Eastwood chciał widać pokazać przemianę, ale był zmuszony do skrótów myslowych. Chyba że Eastwood podziela pogląd, że rasizm wynika tylko z tego, że nie poznało się innych kultur bliżej.
 

Qon

Eksperfekcjonista
VIP
Dołączył
21 Grudzień 2006
Posty
7 886
Punkty reakcji
184
Miasto
Alpha Centauri
"Shutter island" Scorsese - nawet, kurczę, całkiem całkiem. Początek taki sobie, druga połowa niezła, zakończenie jak dla mnie niespecjalne. Ale ogólnie film ciekawie pomyślany, a właściwie to pewnie książka, bo film to adaptacja. Jak ktoś lubi mętne, mroczne, zagadkowe, a dla co niektórych zaskakujące historie to można polecić.
 

1699850

Chadzam sam, bez stada. Tak lubie, to mi odpowiada
Dołączył
8 Listopad 2006
Posty
6 585
Punkty reakcji
107
Wiek
37
Miasto
54.5°, 17.7°
Dokładnie. Zakończenie jakies takie niespecjalne (nie samo rozwiązanie zagadki może, ale zrealizowanie tego wszystkiego). Klimat jednak fajny. Na dodatek lubię filmy tego typu, w którym na wiat oczami wariata się spogląda.
 

1699850

Chadzam sam, bez stada. Tak lubie, to mi odpowiada
Dołączył
8 Listopad 2006
Posty
6 585
Punkty reakcji
107
Wiek
37
Miasto
54.5°, 17.7°
"Antena" - eetam. Mi się srednio podobało. Oryginalna forma na pewno (nawiazania do różnych filmów, głównie niemieckich, niemych staroci). Jednak po 20', gdy forma powszednieje i zaczynamy łaknąć już jakiejs tresci robi sie problem, bo film to bajka typowa. Sam ogólny pomysł i idea może i nie taka zła, ale samo jej rozwinięcie - niezbyt mi się podobało.
 
Do góry