5 Lat Razem,jej Wyjazd Do Pracy Do Anglii Na Farmę I Koniec?

Misiek.Co

Nowicjusz
Dołączył
17 Sierpień 2006
Posty
3
Punkty reakcji
0
Stary nie ma co sie zalamywac jestem w takiej samej sytuacji jak ty.Nie zasluzyla na Ciebie tak samo jak moja eks na mnie.Dobrze ze to sie stalo teraz a nie po slubie.Twoja historia jest bardzo podobna do mojej.Z takich samych przyczyn sie rozpadl moj zwiazek.Wiem jedno ze zdrady nigdy nie wybacze.Nie dam sie pocwiartowac za jakas niespelniona milosc.Kazdy koniec jest poczatkiem czegos nowego.Trzeba zyc dalej i miec nadzieje ze jeszcze spotkasz prawdziwa milosc swojego zycia.Czego Tobie i sobie zycze.Powodzenia:)
 

Mihauek

Nowicjusz
Dołączył
22 Lipiec 2006
Posty
36
Punkty reakcji
0
Wiek
39
Miasto
Lbn
Witam.
A więc jeśli chodzi o te sprawy to raczej nic się nie zmieniło.
Od tamtej pory raz u niej byłem (z tydzień temu), powiedziałem jej pare rzeczy, że mimo wszystko nie chce urywać kontaktu i takietam (również że mam żal o sposób w jaki to zostawiła)... na koniec powiedziałem że mimo wszystko życzę jej wszystkiego najlepszego w życiu, jedyną jej odpowiedzią było to że ona mi też tego życzy (zero emocji na twarzy).

Ogólnie z jej strony cisza, wczoraj (a raczej przedwczoraj) napisała na gg że zmieniła nr telefonu, odpisałem że nie wiem po co mi podaje swój nowy nr skoro i tak się odcieła mimo tego że utrzymywała że chce ze mną trzymać kontakt, że ja teraz nie mam ani jej gg ani tel i że swoim zachowaniem pomogła podjąc mi właściwą decyzję. oraz że zrozumiałem i że mimo wszystko się cieszę że w ten sposób to zakończyła bo pokazała jaka naprawdę jest i że wreszcie to do mnie dotarło. na co odpisała mi że po to podaje mi numer żeby utrzymać ze mna jakikolwiek kontakt. odpowiedziałem że przyjąłem do wiadomości zmianę nr.
Nie zapisałem sobie jej telefonu, bo i po cholere (nie będzie mnie korciło czasem, zresztą już raczej nie zdarza mi się chęć odzywania do niej).

Dzisiaj (a raczej wczoraj) byłem chwilkę w swoim garażu, no i ona nagle przyszła, powiedziała że wraca od koleżanki (notabene tej która jej tę pracę w anglii załatwiła) i przyszła zajrzeć (pokazała że nie unika mnie, a wręcz przeciwnie - wtedy poprostu by nie zaszła). Coś mówiła co robiła, odpowiadałem tylko na jej pytania. Już wychodziłem, podwiozłem ją do domu (garaż mam daleko od domu, a mieszkamy obok siebie).
Odczuwam że jest jej przykro z powodu tej sytuacji i ona próbuje coś zrobić żeby to chociaż wyglądało w miarę normalne, ale nie zrobi się nagle normalnie - dobrze o tym wiem.
W czasie tego spotkania ze 2x spojrzałem jej w oczy i wogóle na nią. Odpowiadałem grzecznie, aczkolwiek nie przyjacielsko i raczej bez humoru (który generalnie nigdy mnie nie opuszczał).

Spytala mnie jeszcze kiedy mam egzamin i jak tam się na niego czuję.
Egzamin mam niestety za niecałe 6 godzin, nie poszedłem spać dlatego - stąd taka nieludzka godzina (teoretycznie douczam się). Za późno się do niego zabrałem. Ogólnie mam problemy żeby zabrać się za naukę, a jeszcze całe to przeżycie dosyć mocno mi dokopało...
Ale nie czas i miejsce na użalanie się nad sobą. Wracam do książek.
 

zoola25

Nowicjusz
Dołączył
19 Luty 2006
Posty
70
Punkty reakcji
0
Wiek
43
Miasto
.....a mogły być ciepłe kraje
od dluzszego czasu sledze twoj post ! postanowilam napisac! Nie zostawila mnie ukochana osoba ale... przyjaciel ! poczesci cie rozumiem i podziwiam za sile ! My ludzie czasem nie potrafimy trzymac emocji na uwiezi a ty mimo wszystko mimo bolu potrafisz sie opanowac ! Ja nie potrafilam a on jest uparty ja tez.... nigdy sie nie odezwiemy ! pozdrawiam i mam nadzieje ze zdales egzamin! pisz jak dalej rozwija sie ta historia choc ja juz to wiem......
 

Mihauek

Nowicjusz
Dołączył
22 Lipiec 2006
Posty
36
Punkty reakcji
0
Wiek
39
Miasto
Lbn
Pierwszy raz zobaczyłem ich razem, dobrze że kątem oka i że już byli tyłem. Wiem że mnie widzieli, udała że mnie nie zauważyła. Całę szczęście bo nie wiem co bym powiedział i co bym zrobił jakby podeszli.
Niby nie powinno mnie to obchodzić, aczkolwiek poczułem się bardzo delikatnie mówiąc conajmniej niemiło

Niby nie jest ok, jakby było dobrze to nie powinno mnie to obchodzić, ale wiadomo - ruszyło mnie.

Rozdział w życiu zamknięty (chyba bardziej by pasowało TOM), coraz rzadziej o tym myśle (choć im bardziej staram się o tym niemyśleć, tym bardziej myślę). Mimo wszystko nie jest ze mną źle!
Najgorsze są wieczory, gdyż te prawie zawsze spędzaliśmy razem..., no i to że mieszkamy obok również mi nie pomaga...

Wiem tyle że po tym co pokazała (nawet jeśli by chciała i zrozumiała co mi zrobiła i w jakim stylu...), nie chciałbym z nią być. Teraz nie chce jej nawet znać (nie jest mi obojętna... jakby tak było to bym poprostu sprawę olał...)


------ E D I T ------

Właśnie się podłamałem.

Mam telefon w którym zapisują mi się wszystkie smsy które wysyłam, jak i też nie kasuję smsów które przychodzą.
Zupełnie przez przypadek doszedłem do czasu - gdzieś tak tydzień przed jej wyjazdem tam, pokłociliśmy się wtedy (przeze mnie - ale wtedy tego nie widziałem, sprawa ciągnęła się dłuższy czas, kłóciliśmy się o to wiele razy - i w 99% przypadków miała rację) i ona chciała(!) poważnie porozmawiać. Ja wtedy tego nie widziałem, może nie chciałem widzieć, albo nie dopuszczałem do siebie. Nawet jakby doszło do rozmowy to watpie żeby to co ona by mi powiedziała dotarło do mnie i jeszcze pewnie bym się na nią obraził. Do rozmowy nie doszło - nie chcialem tego, zrzucałem winę na nią. Może gdyby wymusiła na mnie te rozmowę to coś by dało? a może wtedy nadal bym nie rozumiał, tylko jej slowa przeleciałyby koło mnie.

Zupełnie zapomniałem o tej sprawie i gdyby nie te smsy to nigdy bym sobie o tym nie przypomniał. Ona nie zapomniała, tylko zapamiętała że jak coś się dzieje to nie da się ze mną dogadać...

Niektóre sprawy da się ocenić z perspektywy czasu i w tym momencie potrafię to obiektywnie ocenić - na swoją niekorzyść. To mógł być przysłowiowy gwóźdź do trumny

Ale jak jest tak jest, któż nie popełnia błędów, nie zmieni się tego co było, mogę jedynie wyciągnąć wnioski na przyszłość i starać się uniknąć błędów z młodości...

--Edit--
Doszedłem do wniosku że to i tak by się stało, prędzej czy później,
a pewnie i ta rozmowa i ewentualne zrozumienie nie zatrzymałyby tego do czego TO dążyło.
 

*Kacha*

Nowicjusz
Dołączył
27 Maj 2006
Posty
484
Punkty reakcji
1
Wiek
41
Miasto
Warszawa
Dawno mnie tu nie było, ale wyjeżdzałam i juz nadrobiłam braki. Mihauek dzielnie sobie radzisz, ja niestety tak dobrze sobie nie radziłam. Mysle, ze mozesz byc z siebie dumny i tez za jakis czas ci przejdzie, wyciągniesz wnioski i bedziesz gotowy na nowy zwiazek, a te doswiadczenia na pewno zaprocentuja. Mysle, ze pocieszajace w tym wszystkim jest to, ze ona cie nie unika, ze pamietała o tym egzaminie itp. Tylko juz nie rozdrapuj tego, co źle mogłes zrobic bo to takie niepotrzebne dreczenie sie. Badz dobrej mysli a wszystko sie ułozy. 3maj sie!
 

Mihauek

Nowicjusz
Dołączył
22 Lipiec 2006
Posty
36
Punkty reakcji
0
Wiek
39
Miasto
Lbn
Witam.
Stwierdziłem ze wypadałoby się odezwać.
Duzo rzeczy dzialo sie przez ten czas co mnie nie było.

W skrócie: od września "była" ani razu się nie odezwała, w październiku poznałem pewną dziewczynę z którą teraz jestem.
"Byłej" nie złożyłem życzeń urodzinowych, ani również sam z siebie się nie odzywałem. Wysłalem jej ostatnio życzenia świąteczne - na które odpowiedziała życzeniami (sama z siebie by nie napisała bo było już "troszke" późno na życzenia).
Niby wszystko ok, zostawiłem przeszłość za sobą (i nie chciałbym być z "byłą") ale chyba nie jestem do końca szczęśliwy z obecną. Jest bardzo fajnie, nie kłócimy się, konflikty rozwiązujemy pokojowo, dobrze się dogadujemy, jest naprawde spoko, ale... nie wiem. Możliwe że nie jestem gotowy na kolejny poważny związek i musi minąć znacznie więcej czasu...

mam nadzieję ze kolejny rok przyniesie mi jakieś ukojenie. wbrew pozorom nie minęło dużo czasu... niecałe pół roku.

Tymczasem życzę forumowiczom Wszystkiego Najlepszego w Nowym Roku, a przede wszystkim pomyślnego rozwiązania problemów
 
Do góry