Nie zadzwoniła w weekend ani się nie odezwała. Może w końcu zrozumiała co mi zrobiła, boi się, albo stwierdziła że jak będe chciał to sam się odezwę? Rodzinie powiedziałem że jakby ona dzwoniła to że zeby mówili że mnie nie ma w domu... nie wiedziałbym co mam jej powiedzieć...
A jeśli chodzi o mnie to sam do niej nie napiszę. Poza tym jakbym usłyszał jej głos teraz to na pewno bym się gorzej czuł. Nie chce wiedzieć co się u niej dzieje, ponieważ zaczynam myśleć co ona tam robi, że sie bawi i czuje doskonale beze mnie. Zresztą mniej więcej tak wyglądała wcześniej nasza rozmowa, jak mi opowiadała co u niej to aż kipiało od niej radością.
Jak wróci to nie wiem co będzie... to sie okaże dopiero jak wróci.
Ale w obecnej chwili to chyba nie chciałbym jej znać... (póki nie wróci)
nie jest lekko...
To że będzie dobrze to ja wiem, tylko nie wiem kiedy.
Będzie dobrze, jak nie tak jak było, to inaczej, to co było ma na zawsze miejsce w moim sercu, z czasem moze przejdzie dalej i będe coraz rzadziej w tamto miejsce swego serca zaglądać... może.
Przestałem wierzyć w ten powrót jej do mnie... wszystko zresztą okaże się za jakiś bliżej nieokreślony czas...
A jeśli chodzi o mnie to sam do niej nie napiszę. Poza tym jakbym usłyszał jej głos teraz to na pewno bym się gorzej czuł. Nie chce wiedzieć co się u niej dzieje, ponieważ zaczynam myśleć co ona tam robi, że sie bawi i czuje doskonale beze mnie. Zresztą mniej więcej tak wyglądała wcześniej nasza rozmowa, jak mi opowiadała co u niej to aż kipiało od niej radością.
Jak wróci to nie wiem co będzie... to sie okaże dopiero jak wróci.
Ale w obecnej chwili to chyba nie chciałbym jej znać... (póki nie wróci)
nie jest lekko...
To że będzie dobrze to ja wiem, tylko nie wiem kiedy.
Będzie dobrze, jak nie tak jak było, to inaczej, to co było ma na zawsze miejsce w moim sercu, z czasem moze przejdzie dalej i będe coraz rzadziej w tamto miejsce swego serca zaglądać... może.
Przestałem wierzyć w ten powrót jej do mnie... wszystko zresztą okaże się za jakiś bliżej nieokreślony czas...