Hmm, myślę, że to z jaką muzyką się identyfikujemy, nie musi wcale tego "na zewnątrz" odzwierciedlać. To indywidualna kwestia, czy będziemy chcieli nosić charakterystyczne ubrania, być rozpoznawalni, zauważalni.
Osobiście miałam w swoim życiu etap, kiedy poprzez ubiór chciałam identyfikować się z rodzajem muzyki, jakiego słuchałam, z czasem to się zmieniło. Kwestia doświadczeń życiowych, nie wiem u każdego pewnie jest inaczej. Dodam tylko, że pomimo, iż biegam teraz w obcasach, muzyka w mojej głowie a co więcej duszy nadal rozbrzmiewa tak samo mocno i głośno. Co więcej, bywa, że wkraczam w rejony tej muzyki, które kiedyś były dla mnie nie do przyjęcia, zbyt radykalne. Dla mnie muzyka, to nie subkultura, która ma pewne przesłanie lub swoją ideologię. To mój osobisty, indywidualny odbiór, który pozwala czerpać z brzmienia siłę, energię, inspiruje do wielu rzeczy. Nigdy jednak, nie przejawiało się to w sposób negatywny. Mam tu na myśli postrzeganie fanów metalu jako wyznawców świata black. I choć moje glany pokrywa teraz cienka warstw kurzu, nie żal mi. Mam za to sentyment. Szanuję zdanie innych, ich preferencje co do stylu i zachowawczości i wierności pewnym tendencjom w ubiorze, tym bardziej w wypowiadanym zdaniu,poglądach, jednak nigdy nie przejdę obojętnie obok nadawaniu ludziom etykiet tylko dlatego, że mają swoje pasje i hobby, tym bardziej kiedy to co mówi "atakujący",mija się to z rzeczywistością.