Dusza to energia, której pełno we wszechświecie, ale ma w sobie pewne właściwości. Potrafi się materializować ciele.
Kiedyś miałam psa idealnego, byłam z nim zżyta wabił się Shadow.
Tak wiernego psiaka nigdzie nie widziałam. Odszedł na moich rękach.
Potem czasami kątem oka go widziałam, ale to to mogło być złudzenie.
Jednak złudzeniem nie była ta fioletowa mgiełka , którą widziałam jeszcze przez parę dni.
Kiedy włożyłam w nią rękę czułam delikatne ocieranie i delikatne mrowienie. To było niesamowite.
Leżąc na łóżku wystawiłam , tak jak zawsze swoją dłoń, a on wtedy kład swoją masywną mordkę.
Zadałam w myślach pytanie " Czy do mnie wrócisz, czy chcesz tego, czy narodzisz się jeszcze raz i przyjdziesz do mnie i znowu będziemy razem?
Jak tak to daj jakiś znak. Wtedy stało się to i mnie zaskoczyło .
Poczułam ciężar na dłoni , tak że aż samoczynnie mi się obniżyła. Tak jakby moje słoneczko znowu położyło swój pyszczek.
To było prawdziwe Pierwszy raz czegoś takiego doznałam. Szczerze to byłam przygotowana , że nic się nie zdarzy a tu taki prezent.
Dwa tygodnie później rankiem kiedy się obudziłam, byłam świadoma, tego , że się obudziłam.
Zamierzałam otworzyć oczy i jeszcze ich nie otworzyłam ale nagle zobaczyłam Shadowa stał przede mną.
Uwierzyłam w to tak bardzo, że aż odruchowo się odwróciłam. ( Shadow zawsze lubił skakać na mnie z radości rano. Tak mnie witał)
Ale po chwili dotarło do mnie " Zaraz zaraz. Przecież cie nie ma "
Otworzyłam oczy i szybko się odwróciłam ale mojego skarba już tam nie było.
Żałowałam , że się odwróciłam , ale zawsze się odwracałam, a potem tuliłam go w ramiona i dawałam mu buźki.
To było tak realne, cały ten obraz wszystko, że w to uwierzyłam.
Nie spałam bo byłam świadoma tego, że mam zamknięte oczy ,
że się obudziłam a potem świadomie je otwierałam.
Była ciągłość wszystko pamiętam i to nie był sen, więc czym go widziałam skoro oczy miałam zamknięte?
Na drugi dzień też rano między snem a jawą ujrzałam napis " I tak, i tak tu będę", ale to już jako przebłysk.
Zawsze mówiłam mu " Shadow ty jesteś człowiekiem, po prostu depnąłeś nie w to ciało co trzeba"
To był pies mądrzejszy od większości ludzi.
Czasami telepatycznie wyczuwał o czym myślę.
Raz gdy spał pomyślałam by przyszedł do mnie. On się obudzi, zsunął z łóżka i podszedł do mnie.
Czasem mnie zaskakiwał bo robił rzeczy , których go nie uczyłam, jakby rozumiał mój język. Chyba , że czytał w moich myślach...
Był moją bratnią duszą . Kiedy byłam chora on cały czas leżał na moim łóżku i nie odchodził na krok.
Kiedy łapał mnie dół kładł się na moich kolanach i zasypiał, albo lizał po twarzy jakby chciał powiedzieć
" Nie smuć się. Ja tu jestem i Cię kocham" Nie wiem jak to robił ale poprawiał mi humor.
Po jakimś czasie zauważałam dziwną zależność kiedy mnie dopadła alergia on kichał a z oczu leciały mu łezki.
Pewnie byliśmy uczuleni na to samo
Kiedy nie miałam apetytu on też nie miał apetytu,
Kiedy było mi smutno on też był smutny i zasypiał na moich kolanach,
Kiedy byłam poddenerwowana on nerwowo gryzł swoje zabawki,
Kiedy byłam szczęśliwa merdał ogonem i był wesoły.
Nie tylko psychicznie ale i somatycznie był ze mną związany i ja z nim, bo to działało w obie strony.
Byłam ostatnią osobą, którą zobaczył, którą widział przed śmiercią. Shadow leżał koło mnie dosłownie przede mną na łóżku.
Z całej rodziny tylko ja widziałam i słyszałam jego ostatni wdech, akurat skończyłam się modlić , kiedy to nastąpiło.
Pobudziłam wszystkich krzykiem "Shadow!!!"
Reanimowałam go- masaż serca i nawet sztuczne oddychanie mu robiłam ( usta -nos).
W tym czasie brat twierdził, że żarówka mrugała a telewizor wydawał taki dźwięk jaki czasem wydaje jak dzwoni smartfon postawiony blisko,
tylko , że tam żadnej komórki nie było a telewizor był wyłączony.
Dla mnie to był szok! Położyłam się, koło niego i przytuliłam skroń do skroni , łapka do ręki, łzy spływały mi po policzkach.
Wtedy zobaczyłam coś dziwnego jakby takie małe przeźroczyste pajączki, spływały z niego na moją rękę.
Nie wiedziałam co to było, pewnie schizy spowodowane szokiem, trauma!
Jednak następnego dnia podczas wieczornej modlitwy, kiedy ciemność mnie otaczała znowu to zobaczyłam
Obchodziły całą moją rękę, ale nie budziły we mnie strachu czy przerażenia.
Potem zaczęłam dostrzegać inne twory m.in to coś co niektórzy nazywają aurą.
Kiedy Shadow odszedł opuściła mnie energia.
Dosłownie miałam zawroty głowy, obniżyło mi się tętno, miałam solidne dreszcze, zimno mi było , choć powinno być ciepło.
Każdy z nas odczuł ten spadek temperatury.
Do tego czułam jakbym jedną nogą była na tamtym świecie.
Teraz rozumiem jak tęsknota może zabić.
Dlatego m.in to było powodem , że zwiałam z tego forum, ale dziś musiałam o tym napisać.
Wyrzucić to z siebie, to o czym wstydziłabym się powiedzieć realnie znajomym z obawy, że tego nie zrozumieją i powiedzą " Idź się lecz!" " To trauma!" "Shok pojechał ci po psychice!" Itp. itd
Możecie mówić co chcecie, ale to co przeżyłam jawnie pokazuje, że ludzie i zwierzęta oddziałują ze sobą na polu duchowym, a więc zwierzęta a już na pewno psy duszę mają. Dusza Shadowa ma kolor fioletu...