Kiedy mieszka się razem, to pod wspólne spędzanie czasu można podciągnąć praktycznie całe dnie, ale rozumiem, że chodzi ci o te bardziej rozrywkowe formy spędzania czasu
Hmm... Na razie (z powodu uziemienia przez chorego członka rodziny partnera) podchodzi nam pod to wspólne granie na komputerze, zwyczajne świrowanie, spacery, chodzenie na imprezy, spotkania ze znajomymi, wyjazdy na konwenty, obozy, bitwy historyczne... Wspólna praca nad stroną internetową, wspólne gotowanie... Może i nic specjalnego, ale nie narzekam. W każdym razie za dwa tygodnie, już na swoim, będzie można częściej być poza domem
Odp partnera oczekuję wierności - no wiadomo, to taka obustronna podstawa. Oprócz tego chociaż minimalnego zainteresowania się obowiązkami domowymi i mną - i to też działa w obie strony. To, jak się zachowuje, najchętniej pozostawiłabym bez najmniejszych zmian (no, może poza czepianiem się), tak więc jest dobrze
Nie oczekuję od niego prezentów, bo nie są one najważniejsze, a kwiatów nigdy od niego nie dostałam, chociaż i tak sprawił mi kilka prezentowych niespodzianek. Może za następne parę lat dostanę kwiatka z zaskoczenia, bo kiedy pyta ni z gruchy, ni z pietruchy, czy ma mi kupić, to potrafię tylko odmówić - taki defekt wychowawczy