Wprowadzenie Samael

Status
Zamknięty.

Kaththea

Nowicjusz
Dołączył
23 Listopad 2006
Posty
1 262
Punkty reakcji
0
Znajdowałeś się właśnie w Cediss, w karczmie. Jakiś mężczyzna zdenerwował cię nieziemsko to też wyszedłeś trzaskając drzwiami nie zapłaciwszy nawet za nocleg i strawę, choć pogoda była niezbyt sprzyjając wędrówką. Usłyszałeś za sobą jakieś krzyki niezadowolonego karczmarza… Nie odwracając się szedłeś dalej, mijając paskudne domki miejscowych mieszkańców. Przemokłeś zupełnie, zasłuchany w krople deszczu zapomniałeś o świecie i wszystkich złych wspomnieniach, stałeś się jedną z nich… kroplą deszczu która za chwilę zakończy swoje życie jak inni… I pewnie nie usłyszałbyś świstu sztyletu i nie uchylił się przed nim gdyby nie wieloletnie doświadczenie i wewnętrzny głos który kazał ci odskoczyć. Sztylet wbił się w ścianę domku który właśnie mijałeś. W pierwszej chwili pomyślałeś ze to rozwścieczony karczmarz cię goni, jednak czy potrafiłby tak dobrze posłużyć się sztyletem? Tylko dlatego zawróciłeś i sprawdziłeś co to. A była to broń niezwykłej roboty, stworzona idealnie do rzucania, do zabijania z odległości. Rękojeść zdobiły motywy roślinne. Wyciągnąłeś sztylet ze ściany… wagowo coś nie odpowiadało idealności tego urządzenia.
 

Berials

Ex Moderator / Ex użytkownik
Dołączył
21 Wrzesień 2005
Posty
7 372
Punkty reakcji
3
Odruchowo schowałem się za ścianą, wypatrywałem jakiegoś ruchu, załamania cienia czy świstu wiatru nieodpowiadającego normalności, zastałem jednak tylko ciszę. Uspokojony tym faktem, bawiłem się sztyletem, sprawdzając wyważenie z czystej ciekawości wykonania oraz symbolikę z gdyż nurtowało mnie to kto życzyłby sobie mej głowy. Na rękojeści zobaczyłem jakieś liście... - Cholerne elfy! Czego one mogą chcieć? - Pomyślałem. Zaniepokojony tą myślą, poszedłem szukać jakiegoś schronienia, bowiem czułem coraz więcej kropel deszczu na sobie.
 

Kaththea

Nowicjusz
Dołączył
23 Listopad 2006
Posty
1 262
Punkty reakcji
0
Po chwili znalazłeś jakąś karczmę. Czyżbyś nie odstawił tydzień temu tu tego samego co dziś w tamtej karczmie? Zająłeś najbliższy stolik i czekając na karczmarza zabawiałeś się sztyletem. Czy aby na pewno to były elfy? Czegóż mogłyby chcieć… Poza tym przedmioty robione przez nie były idealne, a tu waga się nie zgadzała. Dla nie wprawionej ręki nie byłoby różnicy jednak ty czułeś ją dość wyraźnie, a ten kto rzucał znał się na swym fachu.
Do twojego stolika podchodzi karczmarz… O to znowu ty… pieniądze! Albo zawołam moich synów!
 

Berials

Ex Moderator / Ex użytkownik
Dołączył
21 Wrzesień 2005
Posty
7 372
Punkty reakcji
3
Spojrzałem na karczmarza kątem oka. Doszedłem do wniosku, że jeśli mu zapłacę to bynajmniej spędzę spokojnie noc, a że stolik jest z widokiem na drzwi to nikt mnie nie zaskoczy. - Ile jestem Ci winien? - Zapytałem udając zdziwionego faktem, że wcześniej nie zapłaciłem.
 

Kaththea

Nowicjusz
Dołączył
23 Listopad 2006
Posty
1 262
Punkty reakcji
0
pół złotej korony... za to że zwlekałeś z zapłatą! - mówiąc to ma trochę zaskoczoną minę, ale po chwili przyjmuje pseudo groźny wyraz twarzy.
Co się dzieje z nożem w tym czasie?
 

Berials

Ex Moderator / Ex użytkownik
Dołączył
21 Wrzesień 2005
Posty
7 372
Punkty reakcji
3
Zwlekałem? - Spytałem zirytowany, tym, że ten warchoł śmie zawracać mi głowę procentami. - Może spójrzmy na to przez inny pryzmat? - Powiedziałem, kładąc sztylet na brzegu stolika.
 

Kaththea

Nowicjusz
Dołączył
23 Listopad 2006
Posty
1 262
Punkty reakcji
0
Przerażony karczmarz odskoczył i wykonał dosyć niezgrabny ruch ręką aby odrzucić sztylet jak najdalej od siebie. Krzyknął coś ze strachem na co wybiegli jego synowie. W tym czasie sztylet spadł na ziemie pod stół. Sądząc po brzdęku mógł się uszkodzić.
Dwaj synowie karczmarza byli coraz bliżej ciebie. Sama ich uroda była świadectwem tego że to prawdziwi synowie tatusia… Pod względem wagi też byli tacy jak on tylko że jego zwały tłuszczu zastąpione były u nich mięśniami.
 

Berials

Ex Moderator / Ex użytkownik
Dołączył
21 Wrzesień 2005
Posty
7 372
Punkty reakcji
3
Czy jest jakakolwiek możliwość pertraktacji? - Spytałem karczmarza, przy okazji sięgając wzrokiem pod stolik w poszukiwaniu sztyletu.
 

Kaththea

Nowicjusz
Dołączył
23 Listopad 2006
Posty
1 262
Punkty reakcji
0
Karczmarz nie jest w stanie wydusić z siebie choćby słowa. Zdaje się iż próbuje odwrócić się, odbiec i schować się w kuchni. Przypomina to raczej pęd wielkiego prosiaka do koryta. Tymczasem jego synowie wyciągali już 2 krótkie miecze. Jeden z nich zapytał: Yyyyy.. Co?
Sztylet leży pod stołem obok zewnętrznej nogi stołu. Aby go podnieść musiałbyś zbliżyć się do synów karczmarza co mogłoby zostać dziwnie odebrane. Widzisz też że wzór na rączce uszkodził się-odpadł jeden w liści. Teraz możesz być pewny że to nie robota ani elfów ani krasnoludów ich nigdy nie rozpadłaby się.
 

Berials

Ex Moderator / Ex użytkownik
Dołączył
21 Wrzesień 2005
Posty
7 372
Punkty reakcji
3
Źle trzymasz miecz kolego - powiedziałem do jednego z braci by wdać go w wątpliwość walki ze mną. Nie miałem ochoty rozlewać krwi w miejscu tak...publicznym. Instynktownie spojrzałem w stronę drugiego z braci - Drgnie Ci ręka, a wbije Ci ostrze między oczy - Powiedziałem, gładząc przy tym rękojeść sztyletu, który trzymałem w płowach płaszcza, świadomość, że jeszcze nigdy mnie nie zawiódł - dodawała mi odwagi.
 

Kaththea

Nowicjusz
Dołączył
23 Listopad 2006
Posty
1 262
Punkty reakcji
0
Obaj słysząc twoje słowa odrzucają miecze na podłogę. Jeden z nich chwyta cię za ręce i wykręca je do tyłu tak szybko że nie jesteś w stanie wykonać nimi żadnego ruchu, drugi chwyta cię za nogi. Obaj wynoszą cię z karczmy i wyrzucają na zewnątrz. Trzaskając za tobą drzwiami. Jeden z nich na odchodne wymamrotał do ciebie: I nie pokazuj się tu nigdy więcej… Tatko nie chce rozlewu krwi w karczmie bo to źle wpływa na klientele, ale takie osoby jak ty też źle na nią wpływają… Tak, tak… tak tatko powiedział mi….. Tak więc siedzisz właśnie na ulicy w dosyć dużej kałuży. Twój sztylet pozostał w środku…
 

Berials

Ex Moderator / Ex użytkownik
Dołączył
21 Wrzesień 2005
Posty
7 372
Punkty reakcji
3
Stoję na bruku, przed wejściem do karczmy i dławie kolokwialny wulgaryzm. Hej, poczekajcie! Chciałbym z Wami zamienić słówko! - krzyczę w stronę braci, wymachując sakiewką w ręce.
 

Kaththea

Nowicjusz
Dołączył
23 Listopad 2006
Posty
1 262
Punkty reakcji
0
Jeden z nich na dźwięk monet odwrócił się w Twoją stronę z łakomym wyrazem twarzy. Czego?
Idzie w twoją stronę z wyciągniętą ręką, najwyraźniej ma zamiar zabrać ci sakiewkę.
 

Berials

Ex Moderator / Ex użytkownik
Dołączył
21 Wrzesień 2005
Posty
7 372
Punkty reakcji
3
Chowam sakiewke do kieszeni. Nawet o tym nie myśl - Mówię przez zaciśnięte zęby. Mam propozycję, pod stolik, przy którym siedziałem upadł mi stary sztylet, pamiątka rodzinna, mógłbyś mi go przynieść? Zapłacę za fatygę.
 

Kaththea

Nowicjusz
Dołączył
23 Listopad 2006
Posty
1 262
Punkty reakcji
0
Słysząc to odezwał się gniewnym tonem: Masz mnie za głupiego? Ten sztylet jest pewnie wart dużo więcej niż mi dajesz. Wypchaj się swoją sakiewką. Na koniec uśmiechnął się obrzydliwie, odwrócił się i ruszył w stronę drzwi.
 

Berials

Ex Moderator / Ex użytkownik
Dołączył
21 Wrzesień 2005
Posty
7 372
Punkty reakcji
3
Wyciągam zza pazuchy sztylet i rzucam nim w kark odwróconego odemnie człowieka.
 

Kaththea

Nowicjusz
Dołączył
23 Listopad 2006
Posty
1 262
Punkty reakcji
0
Rzuciłeś sztyletem, niestety tak nie fortunnie że trafiłeś go rękojeścią zamiast ostrzem co spowodowało tylko bolesne uderzenie. Widać emocje po raz pierwszy w twojej karierze wzięły nad tobą górę. Mężczyzna odwrócił się rozwścieczony. Co ty wyprawiasz Idioto?! W jednej chwili stał tuż obok ciebie z niezbyt sympatycznym wyrazem twarzy delikatnie mówiąc …
 

Berials

Ex Moderator / Ex użytkownik
Dołączył
21 Wrzesień 2005
Posty
7 372
Punkty reakcji
3
Cholera! Wybacz, wyleciał mi z ręki, nie wiem jakim cudem - Powiedziałem, siląc się na zdziwiony głos - Spójrz na ten sztylet i sam oceń czy jest sporo wart - Powiedziałem do mięśniaka, sceptycznym tonem.
 

Kaththea

Nowicjusz
Dołączył
23 Listopad 2006
Posty
1 262
Punkty reakcji
0
Hy.. He!- powiedział i wsadził sztylet, którym w niego rzuciłeś do kieszeni. A ile mi dasz za tamten?

PS. Twój bohater ma poczucie czasu :p stoisz i gadasz tu z tym idiotą a tymczasem ktoś mógł już dawno zabrać sztylet….
 

Berials

Ex Moderator / Ex użytkownik
Dołączył
21 Wrzesień 2005
Posty
7 372
Punkty reakcji
3
ps: Skoro leży pod stołem to może nikt go nie zauważy, by the way - jak się ta waluta dzieliła?

Mam przy sobie tylko jakieś drobne - Samael wkłada ręke do kieszeni i szuka miedziaków.
 
Status
Zamknięty.
Do góry