NIwduduNIwoko
Nowicjusz
Tyle fajnych tematów tutaj, tani fryzjer, dokąd wieczorem wyjść, co zwiedzić, gdzie pojechać, co i gdzie kupić... a odpowiedzi w roku 2023 jest tylko kilka:
nic, nigdzie, donikąd, wcale.
Czemu?
Odwiedziłem Warszawę chwilę temu, wycieczka rowerowa po Polsce. Z podziwu wyjść nie mogę próbując zrozumieć, jak to miasto może jeszcze funkcjonować.
Przecież, to już nawet nie kosmos cenowy. Wszystko, gdzie nos wsadzić w cenie kilku sztabek złota.
Dziwiłem się tambylcom (tam za granicą gdzie mieszkam) że Warszawę szerokim łukiem omijają, tu wystarczy raz przyjechać i będzie to raz pierwszy i ostatni.
Na Warszaawę w sezoniku to trzeba pieniążków z przyczepkę ze sobą brać, w porównaniu z otby Marsylią - tak z minimum 3 razy na wszystkim przepłacimy.
Pomidorkiw w Biedrze znalazłem, 24.99zł/kg co przekłada się na 5.43€ a to jest aż 3 razy drożej aniżeli np. w Austrii.
Wynajęcie (nawet długoterminowo) norki zwanej potocznie kawalerką waha się w przedziale od 2600 do nawet 3500zł w zależności od lokalizacji. Mowa o podstawie, czyli bez kaucji, mediów i innych. Przecież to są kwoty od 560€ do nawet 760€ za które w Italii, Francji, nawet w Austrii spokojnie można wynająć mały domek pod miastem z ogródkiem (Italia 450-600€) a w dużych miastach bez najmniejszego problemu M2 (bo kawalerki to tylko w Polsce budowali...).
Wchodzisz do sklepu i oczopląsu dostajesz, mowa o Lidlach, Aldikach i podobnych bo nie mowa oczywiście o sklepach lokalnych, mniejszych, nie sieciowych - tam idzie dostać zawału. Słoik Nutelli za 29zł? Seriooo? 500g Nutelli za 6.30€ ?? Za te kasę w całej zachodniej Unii są trzy słoiki.
Wcale nie lepiej jest na ryneczkach i bazarkach - tam też zapanowała jakaś paranoja. Jabłka po 8-10zł/kg ?
Wiecie, ile kosztują teraz polskie jabłka w Lienz w Austrii? 0.69€!
Cukier w biedronce po 6.00, w pseudo Społem po 7.50zł a w sklepach Topmarket po 8.00zł.
Ten sam cukier w Austrii = 0.69€.
Mleko 3.2% w Topmarkecie po 5.50zł a to samo mleko w Czechach w OLOS (drogie sklepy) tyle że 3.5% wychodzi 0.59€.
Za wszystko razy dwa lub trzy w tej Warszawce, nie dziwne że turystyka międzynarodowa już dawno zdjęła Polskę z map.
Poszedłem ja sobie z czystej ciekawości na giełdę samochodową na Żerań w którąś tam niedzielkę.
I co tam zastałem?
Zastałem typowy niemiecki AUTOSZROT z cenami z SALONÓW SAMOCHODOWYCH.
Serio!
Tylko w Polsce można kupić BMW czy AUDI z lat 2002-2003 powyżej 5000 euro za sztukę!
Za takie auta - taki obywatel choćby Austrii - chcąc się tego pozbyć często musi dopłacić około 470 euro za recycling z utylizacją, bo tyle wpłaca się na SZROT
zdając tam 20 letni złom. Nikt nie zapłaci nawet 1 euro za coś, co ma ponad 20 lat i przebiegu skręconego z 800-900 tys.km do 300 bez względu na to, jak to
ślicznie będzie wypucowane, jaki śliczny V6 będzie miało pod maską i jaki wypas w skórze i komórze. Czemu?
Z giełdy pojechałem na słynny ryneczek/bazar WOLUMEN. Żałuję jedynie, że kropli nasercowych nie wziąłem, bo mnie lekko szczypało patrząc na to, jak starsi (niby mądrzejsi) ludzie wykupują stare, zdezelowane, zajechane laptopiiki sprzed dekad dwóch w cenie złota.
Zabrakło mi słów, widząc na stołach sprzedawców maszyny zaopatrzone w procesory Core2Dudo, Core2Solo, Core-i3, Core-i5 pierwszej intelowskiej generacji z dopchniętym do maksimum RAM rodzaju DDR1. I to wszystko w cenach od średnio 650-700zł do nawet 1200zł.
Komputerki z lat 2007, 2008, 2009 szły jak świeże bułeczki - szły w cenach nowych komputerów na zachodzie.
Ze smartfonami to samo. Kolejki po iPhone'y pierwszej generacji. Chyba tylko w Polsce można sprzedać iPhone'a 4GS za 200zł albo iPhone'a 5S za 400zł.
Gdy zobaczyłem iPhone'a SE z roku 2016 z pamięcią 128GB w łądnym stanie za 890zł o mało nie wyjechałem na zawał. 193 euro za 6 letni telefon, który jako nowy w sklepie rok po premierze kosztował 1800zł, szok. Rowery, hurtem targane (zdezelowane, uszkodzone) z Belgii, Holandii w cenach 5,6,7 razy wyżej aniżeli w miejscu pierwotnym. Tylko w Polsce można nabyć damkę Hercules za 800-900zł w chwili, gdy wszystkie te damki w Holandii kosztują do max. 50€.
Wysypisko śmieci a kupujących i zainteresowanych setki.
Zastanawiam się, gdzie Ci wszyscy ludzie mają mózgi?
Popatrzyłem sobie na ceny domów, działek i podobnych wieczorkiem przez internecik (olx i podobne). Wiecie co? Za cenę warszawskiego M2 to się spokojnie w całej UE gdzieś w okolicach większych miast (max. do 30km) kupuje dom z działką (lata 70-90) do małego remonciku i jeszcze na jakieś 6,7 letnie BMW wystarczy a wcenie podwarszawskiej willi (lata 70-80) z działką choćby 200m2 to na zachodzie spokojnie nabywamy dom i ze cztery mieszkania w miastach pod wynajem i wtedy też zostanie na jakieś 6,7 letnie wozidło.
Wy tu na forum pytacie, co można w Warszawie?
W Warszawie można się jedynie zwymiotować z niemocy i zdziwienia.
Większość usług w cenach z kosmosu a gdy popatrzyłem na ceny usług medycznych to na serio, na chwilę aż mi serce stanęło.
Policzyłem sobie ekstrakcję zatrzymanej ósemki, doliczyłem uzupełnienie siódemki i przrgląd ogólny. W tym mieście nawet za znieczulenie trzeba dopłacać, bo fałszywe i przekombinowane cenniki (te w internecie są w 98% przypadków nieaktualne, nowe ceny poznacie na miejscu) wprowadzają w błąd w każdym zakładzie.
Wyszło mi 1290zł ta przygoda. W czym problem? W Lienz w Austrii robię to samo prywatnie za 180€ i za nic dopłacać muszę. Gdy w AT w internecie piszą że rwanie ósemki stoi 100€ to na miejscu słyszysz to samo - a w Warszawce na stronach internetowych najczęściej dodają znaczek "OD" 200zł... a na miejscu słyszysz 400zł.
Media i inne są prawie 2 razy droższe aniżeli choćby we Wiedniu.
Popatrzyłem też na oferty pracy i tu się wstrzymam z komentarzami, albowiem musiałbym bluzgać miasteczko do granic bólu.
Przedział 18 do 22zł/h netto króluje prawie u wszystkich i wszędzie.
Nie rozumiem, miasto droższe od wszystkich innych a zarobki rumuńskie sprzed 2 dekad??
Kto jest dzisiaj w UE na mocy pracować za 4.50 euro / h?
Przecież, to nawet nie połowa tego co zachód ludziom daje choćby za zamiatanie ulic!
Trzeba byłoby być milionerem lub przygłupem aby tu żyć, mieszkać, pracować.
Nic dziwnego, że do miasta najechał z 1.000.000 ukraińców, tylko oni są na mocy pracować za 4 euro bo u nich i dla nich to kosmos.
Aby w północnej Italii znaleźć kogokolwiek do pracy w kuchni (pomoc kuchni) trzeba szykować minimalnie od 10 do 11 euro na łapkę za godzię pracy a w Warszawce
za te same pieniążki szukają dwóch , zawodowych kucharzy z wieloletnim doświadczeniem.
Stolica nieopłacalna konsumentom pod jakimkolwiek względem.
Po godz. 22 ORMO gania po mieście aż miło. Czyżby godziny milicyjne wróciły a ja nic nie wiem?
Od dzielnicy Ursynów do dzielnicy Tarchomin jadąc po godz. 22 rowerkiem (spacerek nocny) miałem 8 kontroli policyjnych!
Tak, tak osiem! Ja, człowiek lat już prawie 50 ... spokojnie jadący nowoczesnym wysokiejklasy rowerkiem, w kasku, z koszulką odblaskową, oświetleniem, jadący przepisowo byłem potraktowany jak przybysz z kosmosu, dosłownie UFO.
To już nawet w spokoju na miasto wyjść nie można?
Liczba nieuzasadnionych zatrzymań tylko po to aby arogancko przyczepić się do byle czego jest na poziomie dna i mułu.
I to miasto promuje turystykę?
nic, nigdzie, donikąd, wcale.
Czemu?
Odwiedziłem Warszawę chwilę temu, wycieczka rowerowa po Polsce. Z podziwu wyjść nie mogę próbując zrozumieć, jak to miasto może jeszcze funkcjonować.
Przecież, to już nawet nie kosmos cenowy. Wszystko, gdzie nos wsadzić w cenie kilku sztabek złota.
Dziwiłem się tambylcom (tam za granicą gdzie mieszkam) że Warszawę szerokim łukiem omijają, tu wystarczy raz przyjechać i będzie to raz pierwszy i ostatni.
Na Warszaawę w sezoniku to trzeba pieniążków z przyczepkę ze sobą brać, w porównaniu z otby Marsylią - tak z minimum 3 razy na wszystkim przepłacimy.
Pomidorkiw w Biedrze znalazłem, 24.99zł/kg co przekłada się na 5.43€ a to jest aż 3 razy drożej aniżeli np. w Austrii.
Wynajęcie (nawet długoterminowo) norki zwanej potocznie kawalerką waha się w przedziale od 2600 do nawet 3500zł w zależności od lokalizacji. Mowa o podstawie, czyli bez kaucji, mediów i innych. Przecież to są kwoty od 560€ do nawet 760€ za które w Italii, Francji, nawet w Austrii spokojnie można wynająć mały domek pod miastem z ogródkiem (Italia 450-600€) a w dużych miastach bez najmniejszego problemu M2 (bo kawalerki to tylko w Polsce budowali...).
Wchodzisz do sklepu i oczopląsu dostajesz, mowa o Lidlach, Aldikach i podobnych bo nie mowa oczywiście o sklepach lokalnych, mniejszych, nie sieciowych - tam idzie dostać zawału. Słoik Nutelli za 29zł? Seriooo? 500g Nutelli za 6.30€ ?? Za te kasę w całej zachodniej Unii są trzy słoiki.
Wcale nie lepiej jest na ryneczkach i bazarkach - tam też zapanowała jakaś paranoja. Jabłka po 8-10zł/kg ?
Wiecie, ile kosztują teraz polskie jabłka w Lienz w Austrii? 0.69€!
Cukier w biedronce po 6.00, w pseudo Społem po 7.50zł a w sklepach Topmarket po 8.00zł.
Ten sam cukier w Austrii = 0.69€.
Mleko 3.2% w Topmarkecie po 5.50zł a to samo mleko w Czechach w OLOS (drogie sklepy) tyle że 3.5% wychodzi 0.59€.
Za wszystko razy dwa lub trzy w tej Warszawce, nie dziwne że turystyka międzynarodowa już dawno zdjęła Polskę z map.
Poszedłem ja sobie z czystej ciekawości na giełdę samochodową na Żerań w którąś tam niedzielkę.
I co tam zastałem?
Zastałem typowy niemiecki AUTOSZROT z cenami z SALONÓW SAMOCHODOWYCH.
Serio!
Tylko w Polsce można kupić BMW czy AUDI z lat 2002-2003 powyżej 5000 euro za sztukę!
Za takie auta - taki obywatel choćby Austrii - chcąc się tego pozbyć często musi dopłacić około 470 euro za recycling z utylizacją, bo tyle wpłaca się na SZROT
zdając tam 20 letni złom. Nikt nie zapłaci nawet 1 euro za coś, co ma ponad 20 lat i przebiegu skręconego z 800-900 tys.km do 300 bez względu na to, jak to
ślicznie będzie wypucowane, jaki śliczny V6 będzie miało pod maską i jaki wypas w skórze i komórze. Czemu?
Z giełdy pojechałem na słynny ryneczek/bazar WOLUMEN. Żałuję jedynie, że kropli nasercowych nie wziąłem, bo mnie lekko szczypało patrząc na to, jak starsi (niby mądrzejsi) ludzie wykupują stare, zdezelowane, zajechane laptopiiki sprzed dekad dwóch w cenie złota.
Zabrakło mi słów, widząc na stołach sprzedawców maszyny zaopatrzone w procesory Core2Dudo, Core2Solo, Core-i3, Core-i5 pierwszej intelowskiej generacji z dopchniętym do maksimum RAM rodzaju DDR1. I to wszystko w cenach od średnio 650-700zł do nawet 1200zł.
Komputerki z lat 2007, 2008, 2009 szły jak świeże bułeczki - szły w cenach nowych komputerów na zachodzie.
Ze smartfonami to samo. Kolejki po iPhone'y pierwszej generacji. Chyba tylko w Polsce można sprzedać iPhone'a 4GS za 200zł albo iPhone'a 5S za 400zł.
Gdy zobaczyłem iPhone'a SE z roku 2016 z pamięcią 128GB w łądnym stanie za 890zł o mało nie wyjechałem na zawał. 193 euro za 6 letni telefon, który jako nowy w sklepie rok po premierze kosztował 1800zł, szok. Rowery, hurtem targane (zdezelowane, uszkodzone) z Belgii, Holandii w cenach 5,6,7 razy wyżej aniżeli w miejscu pierwotnym. Tylko w Polsce można nabyć damkę Hercules za 800-900zł w chwili, gdy wszystkie te damki w Holandii kosztują do max. 50€.
Wysypisko śmieci a kupujących i zainteresowanych setki.
Zastanawiam się, gdzie Ci wszyscy ludzie mają mózgi?
Popatrzyłem sobie na ceny domów, działek i podobnych wieczorkiem przez internecik (olx i podobne). Wiecie co? Za cenę warszawskiego M2 to się spokojnie w całej UE gdzieś w okolicach większych miast (max. do 30km) kupuje dom z działką (lata 70-90) do małego remonciku i jeszcze na jakieś 6,7 letnie BMW wystarczy a wcenie podwarszawskiej willi (lata 70-80) z działką choćby 200m2 to na zachodzie spokojnie nabywamy dom i ze cztery mieszkania w miastach pod wynajem i wtedy też zostanie na jakieś 6,7 letnie wozidło.
Wy tu na forum pytacie, co można w Warszawie?
W Warszawie można się jedynie zwymiotować z niemocy i zdziwienia.
Większość usług w cenach z kosmosu a gdy popatrzyłem na ceny usług medycznych to na serio, na chwilę aż mi serce stanęło.
Policzyłem sobie ekstrakcję zatrzymanej ósemki, doliczyłem uzupełnienie siódemki i przrgląd ogólny. W tym mieście nawet za znieczulenie trzeba dopłacać, bo fałszywe i przekombinowane cenniki (te w internecie są w 98% przypadków nieaktualne, nowe ceny poznacie na miejscu) wprowadzają w błąd w każdym zakładzie.
Wyszło mi 1290zł ta przygoda. W czym problem? W Lienz w Austrii robię to samo prywatnie za 180€ i za nic dopłacać muszę. Gdy w AT w internecie piszą że rwanie ósemki stoi 100€ to na miejscu słyszysz to samo - a w Warszawce na stronach internetowych najczęściej dodają znaczek "OD" 200zł... a na miejscu słyszysz 400zł.
Media i inne są prawie 2 razy droższe aniżeli choćby we Wiedniu.
Popatrzyłem też na oferty pracy i tu się wstrzymam z komentarzami, albowiem musiałbym bluzgać miasteczko do granic bólu.
Przedział 18 do 22zł/h netto króluje prawie u wszystkich i wszędzie.
Nie rozumiem, miasto droższe od wszystkich innych a zarobki rumuńskie sprzed 2 dekad??
Kto jest dzisiaj w UE na mocy pracować za 4.50 euro / h?
Przecież, to nawet nie połowa tego co zachód ludziom daje choćby za zamiatanie ulic!
Trzeba byłoby być milionerem lub przygłupem aby tu żyć, mieszkać, pracować.
Nic dziwnego, że do miasta najechał z 1.000.000 ukraińców, tylko oni są na mocy pracować za 4 euro bo u nich i dla nich to kosmos.
Aby w północnej Italii znaleźć kogokolwiek do pracy w kuchni (pomoc kuchni) trzeba szykować minimalnie od 10 do 11 euro na łapkę za godzię pracy a w Warszawce
za te same pieniążki szukają dwóch , zawodowych kucharzy z wieloletnim doświadczeniem.
Stolica nieopłacalna konsumentom pod jakimkolwiek względem.
Po godz. 22 ORMO gania po mieście aż miło. Czyżby godziny milicyjne wróciły a ja nic nie wiem?
Od dzielnicy Ursynów do dzielnicy Tarchomin jadąc po godz. 22 rowerkiem (spacerek nocny) miałem 8 kontroli policyjnych!
Tak, tak osiem! Ja, człowiek lat już prawie 50 ... spokojnie jadący nowoczesnym wysokiejklasy rowerkiem, w kasku, z koszulką odblaskową, oświetleniem, jadący przepisowo byłem potraktowany jak przybysz z kosmosu, dosłownie UFO.
To już nawet w spokoju na miasto wyjść nie można?
Liczba nieuzasadnionych zatrzymań tylko po to aby arogancko przyczepić się do byle czego jest na poziomie dna i mułu.
I to miasto promuje turystykę?
Ostatnia edycja: