Tyle co nic. Moim zdaniem dorosły -- to znaczy bardziej dorosły -- to taki z większym stażem i doświadczeniem. I tylko tyle. Problem w tym ino taki że ... mając 20 lat myślisz że jesteś dorosły.
Gdy skończysz trzydziechę to wmawiasz sobie że jednak dopiero teraz jesteś dorosły a tamto wcześniejsze to była błazenada. Gdy kończysz czterdziestkę uznajesz że trzydziestolatek to dzieciak i dopiero teraz
masz już jako/taką dorosłość na pokładzie. Ponoc po pięćdziesiątce zmienia się zdanie raz jeszcze. Mój dziadek mający 80 z hakiem powiada mi: oj dzieciaku, co Ty wiesz, co ty widziałeś, co ty żyłeś...
więc uznałem że frazy typu "nigdy nie jesteśmy dorośli" są naprawdę na miejscu.
A jak ja widzę tę dorosłość po 40 stce?
Nazwał bym to znudzeniem. Doskonałe słowo na odpowiedź czym jest dorosłość. Nie jesteś juz aż tak podatny na kit. Nie ruszają Cię srajfony, tablety, nowinki, bajery, gadżety na pokaz i podobne.
Masz juz trochę stażu życiowego więc inaczej podchodzisz do interesów, do inwestycji, wiesz doskonale gdzie chcą wbić Cię na mine a gdzie faktycznie coś "zarobisz" i tak dalej, dalej...
Różnic między młodymi dziś a młodymi kiedyś jest dość sporo ale jedno jest wspólne. Wszyscy popełniają / połenili ten sam błąd. Uznali że 18-20lat to dorosłość i że można wszystko.
I w tym też czasie popełnili masę życiowych błędów których wyniki niestety potrafią ciągnąć się przez całe życie.
Mało ludzi wie że życie naprawdę jest bardzo krótkie. Ja akurat przechodzę tzw. pierwszy okres przekwitania. Nie potrafię sie pogodzić z tym że to już. Naprawdę. Nawet gorzej przez to się czuję bo dopiero teraz zdałem sobie sprawę że za okres "żywota mojej córki" będę dziadziusiem. To tylko okres życia jednej z moich córek i będę dziadziuniem. Problem tylko w tym iż ja już doskonale zdaję sobie sprawę z tego że ten okres zleci w mgnieniu oka.
16 lat to tyle co nic. Naprawdę. Czy czegoś żałuję? Tak... Jednego. Gdy tata z mama ładowali na michę i miałem okazję uczyć się 24/24 nie martwiąc o lodówkę i opłaty to to olewałem.
To najgorszy i największy błąd w moim życiu. Gdybym mógł cofnąć czas o 30 lat do tyłu to zaczynał bym i konczył szkoły z najlpeszym wynikiem jaki był by mozliwy. Szwargolił bym w minimum trzech językach.
To jest kolejny obraz dorosłości - widzenie i rozumienie własnych błędów.