Dobry.
Od ostatniego tygodnia, jako że chciałem coś w sobie zmienić, i ogółem adwent szedł, ograniczyłem słodycze do najniższego minimum(Cukierek od koleżanki która miała urodziny, potem od księdza na imieniny parę dni później, i tak to wygląda. Ale staram się całkowicie nic.) oraz zacząć się ruszać, biegać, cokolwiek. I tak też się stało. Od 5 dni zacięcie ćwiczę. Przez pierwsze 3 dni tylko biegałem, około 20-30 minut. W pierwszy dzień zdychałem, nie wiedzieć czemu, bo później było już bardzo dobrze. 4 dnia nie biegałem, aby te mięśnie się zregenerowały chociaż trochę, za to robiłem pompki i brzuszki na ławce skośnej z obciążeniem. Brzuszków tylko 100, bo myślałem, że to sporawo, chociaż chciałem więcej, to mi się odechciało.
Dzisiaj zaś biegałem mniejszy dystans, ale szybszym tempem (biegam przez las, taki duży, przez drogę przebiegło mi jakieś zwierze, więc ze strachu i przymusu musiałem wybrać krótszą drogę. W dodatku było ciemno ^^), ostatni odcinek całkowicie sprintem (jak zawsze), więc lekko się zmachałem. Chociaż ostatnio było lepiej, bo spociłem się mocniej, to nie narzekam. Zrobiłem też 2 dzień pompek, czyli wyszło jakoś ponad 70. Rozłożonych na serie, rzecz jasna.
Jednak, jakoś dzięki motywacji kumpla, zacząłem robić pompki czasowo. Pierwszą serię ustawiłem na 10 minut. Dałem radę, zmęczyłem się, nie tak jak przy bieganiu, ale mięśnie "spuchły". Potem zrobiłem jeszcze jedną serię, przez 5 minut. Uznałem, że na dzisiaj już spokój.
I teraz pytanie: Czy przez takie ćwiczenia schudnę (Wagę mam prawidłową, jednakże - tłuszcz osadza się tam gdzie go nie potrzebuję), wyrzeźbię klatę i brzuch? Już o ramiona mi nawet nie chodzi, tylko bardziej o wzmocnienie, zrzucenie tej wkurzającej mnie oponki z brzucha podczas siedzenia i wiszących piersi. Gdy stoję jest w miarę normalnie, jednak da się to złapać i jest miękkie. A wolałbym aby trudno było to złapać, i żeby było twardsze
Co do biegania - dzisiaj byłem zmuszony do biegania krótszym dystanstem, więc zeszło mi jakieś 15 minut z rozgrzewką? Cos takiego. Tak to staram się biegać około 25 minut, bo cieżko znaleźć dłuższą drogę, żeby podbić do tych 30 minut. Postaram się jak mogę, bo chcę wyćwiczyć też kondycję. Ogółem przy bieganiu chcę zrzucać kilogramy, a przy brzuszkach i pompkach, aby mięśnie odpowiedzialne za te ćwiczenia stawały się po prostu silniejsze, a tkanki tłuszczowej ubywało.
Pytam, ponieważ nieraz czułem się zakompleksiony podczas przebierania się w szatni. W szkole pełno ludzi - szkieletorów, grubych. Ale takich wysportowanych również nie brakuje. A mi najbardziej chodzi o tułów, bo to na jego punkcie przeżywam czasami załamanie.
Podsumowując: Staram się żywić zdrowiej (codziennie kilka owoców), całkowicie ograniczać słodycze, biegać, co drugi dzień(?) robić pompki i brzuszki, a cel to zgubić trochę kilo, wzmocnić i zwiększyć mięśnie, i w sumie tyle. Ma ktoś dla mnie jakieś rady? Bo do siłowni mam jakieś 15 minut jazdy samochodem. A w mojej główce rodzi się plan wykupienia karnetu i uczęszczania tam z kumplem, który też ćwiczy i który również mnie motywuje. Ale o to zapytam się innym razem.
Co do wieku, wagi i wzrostu: Lat mam 14, pod koniec maja kończę 15. Waga... Jakieś ponad troszkę 60 kilo? Nie wiem, nie mam wagi w domu. A cel to jakieś mniej niż 60
Załóżmy, że (bo gdy ważyłem się co jakiś czas to, jak to w moim wieku, raz miałem 2 kilo więcej, raz 2 mniej, także ciężko to wyczaić) jakieś 64 kilo.
Wzrost? Ponad 170 cm, myślę, że jakieś 175-176 Cm. Ewentualnie cm mniej. Zmierzyłbym się, ale nie mam gdzie
Pielęgniarka w szkole zmierzyła nas bardzo niedokładnie. I było to we wrześniu, a ja cały czas ostatnio lecę w górę.
No i tyle. Czekam na rady. Trochę się rozpisałem, ale mam nadzieje, że ktoś pomoże
Bo na prawdę nie widzi mi się być takim zakompleksionym gościem, który nic ze sobą nie robi