Też miałem nie złą historię z prezerwatywami.Kiedy byłem w wojsku,jechaliśmy z kumplem na przepustkę. W kiosku na dworcu kolejowym kupiliśmy kilkanaście paczek prezerwatyw (takich pakowanych po trzy szt.)i po drodze jadąc pociągiem dmuchaliśmy je i wypuszczaliśmy przez okno pociągu.Zabawa znudziła nam się dosyć prędko ,a poza tym do przedziału wsiedli nowi pasażerowie i trzeba było się uspokoić.Oczywiście po przyjeździe na miejsce spotkałem się z moją dziewczyną ,która czekała na mnie na dworcu.Była późna jesień i potwornie zimno,więc w drodze do mojego domu,ona włożyła mi swoją rękę do kieszeni mojej kurtki ,aby ją sobie zagrzać.Oczywiście znalazła tam ostatnie opakowanie prezerwatyw z tym ,że jedna sztuka z tego właśnie opakowania zdążyła wcześniej wyfrunąć z okna pociągu w postaci balonika.Kochani ,ale miałem przypał.Już nie chodzi o to ,że w ogóle miałem ze sobą prezerwatywy.Ile ja się biedny musiałem natłumaczyć gdzie się podziała ta jedna sztuka...Dziś ona jest moją żoną ,ale kiedy widzimy gdzieś w markecie przy kasie prezerwatywy wracają wspomnienia ,a moja żona rzuca w moim kierunku podejrzliwe spojrzenia.Mam wrażenie ,że ona wciąż jeszcze ma wątpliwości...
Też miałem nie złą historię z prezerwatywami.Kiedy byłem w wojsku,jechaliśmy z kumplem na przepustkę. W kiosku na dworcu kolejowym kupiliśmy kilkanaście paczek prezerwatyw (takich pakowanych po trzy szt.)i po drodze jadąc pociągiem dmuchaliśmy je i wypuszczaliśmy przez okno pociągu.Zabawa znudziła nam się dosyć prędko ,a poza tym do przedziału wsiedli nowi pasażerowie i trzeba było się uspokoić.Oczywiście po przyjeździe na miejsce spotkałem się z moją dziewczyną ,która czekała na mnie na dworcu.Była późna jesień i potwornie zimno,więc w drodze do mojego domu,ona włożyła mi swoją rękę do kieszeni mojej kurtki ,aby ją sobie zagrzać.Oczywiście znalazła tam ostatnie opakowanie prezerwatyw z tym ,że jedna sztuka z tego właśnie opakowania zdążyła wcześniej wyfrunąć z okna pociągu w postaci balonika.Kochani ,ale miałem przypał.Już nie chodzi o to ,że w ogóle miałem ze sobą prezerwatywy.Ile ja się biedny musiałem natłumaczyć gdzie się podziała ta jedna sztuka...Dziś ona jest moją żoną ,ale kiedy widzimy gdzieś w markecie przy kasie prezerwatywy wracają wspomnienia ,a moja żona rzuca w moim kierunku podejrzliwe spojrzenia.Mam wrażenie ,że ona wciąż jeszcze ma wątpliwości...
Też miałem nie złą historię z prezerwatywami.Kiedy byłem w wojsku,jechaliśmy z kumplem na przepustkę. W kiosku na dworcu kolejowym kupiliśmy kilkanaście paczek prezerwatyw (takich pakowanych po trzy szt.)i po drodze jadąc pociągiem dmuchaliśmy je i wypuszczaliśmy przez okno pociągu.Zabawa znudziła nam się dosyć prędko ,a poza tym do przedziału wsiedli nowi pasażerowie i trzeba było się uspokoić.Oczywiście po przyjeździe na miejsce spotkałem się z moją dziewczyną ,która czekała na mnie na dworcu.Była późna jesień i potwornie zimno,więc w drodze do mojego domu,ona włożyła mi swoją rękę do kieszeni mojej kurtki ,aby ją sobie zagrzać.Oczywiście znalazła tam ostatnie opakowanie prezerwatyw z tym ,że jedna sztuka z tego właśnie opakowania zdążyła wcześniej wyfrunąć z okna pociągu w postaci balonika.Kochani ,ale miałem przypał.Już nie chodzi o to ,że w ogóle miałem ze sobą prezerwatywy.Ile ja się biedny musiałem natłumaczyć gdzie się podziała ta jedna sztuka...Dziś ona jest moją żoną ,ale kiedy widzimy gdzieś w markecie przy kasie prezerwatywy wracają wspomnienia ,a moja żona rzuca w moim kierunku podejrzliwe spojrzenia.Mam wrażenie ,że ona wciąż jeszcze ma wątpliwości...