Ja nie jestem osobą, która powinna rzucać kamieniami i w sumie nie zamierzam. Ale zastanawiam nad wydarzeniem numer jeden minionego weekendu, a mianowicie ślubem Jacka Kurskiego. Ślubem kościelnym rzecz jasna. Nie ukrywam, że jestem osobą wierzącą i z tego punktu widzenia nie jestem w stanie pojąć co się dzieje. Mężczyzna, który ma trójkę dzieci i przysięgał ich matce miłość do grobowej deski, nagłe stwierdza że woli obrać inną drogę. Dochodzi do rozwodu i jestem w stanie to zrozumieć. Ale na jakiej podstawie biskup udzielił rozwodu kościelnego? Czy bycie politykiem oznacza, że można być ponad prawem? I sam ślub w Łagiewnikach, w miejscu symbolicznym... Po prostu potrafię tego pojąć...