Tak, pora się przyznać. W moim przypadku to już nałóg. Dzisiaj mam już na koncie półtorej czekolady i półlitrowego loda (mus z mango, pychotka). Poza słodyczami odżywiam się dość zdrowo, natomiast bez tych chwil przyjemności nie wyobrażam sobie przeżycia w staie nienaruszonym całego długiego dnia. I nie zastanawiam się, co takiego one mi dają, co sobie w ten sposób rekompensuję. Dopóki nie idzie w bioderka, nie zamierzam z tego rezygnować