Siódmy miesiąc

Status
Zamknięty.

Bishop986

King of Mars
Dołączył
3 Sierpień 2008
Posty
8 886
Punkty reakcji
70
Miasto
Kraina "By żyło się lepiej"
Alan, Aito, Kyle.

Wszystko szło jakoś topornie. Aż dziw mógł brać, że ludzie ci to profesjonaliści pracujący ze sobą od dawna. Coś był nie tak. Może to brak zadań od dłuższego czasu wytrącił ich z rytmu? Kto wie. Teraz jednak stali oko w oko z realnym zagrożeniem. Kolejne dwa zombie dołączyły do trójki z lewej strony budynku. Devenau uznał, że czas działać. Wyciągnął broń. Wycelował. Uspokoił się i oddał dwa strzały.

Test:
Test Kyle'a na zadane obrażenia. Wynik 168.
Test biegacza na obronę. Wynik. 34.
Biegacz traci 13 pkt życia.

Test:
Test Kyle'a na zadane obrażenia. Wynik 28.
Test biegacza na obronę. Wynik 34.
Biegacz nie odnosi obrażeń.

Pierwszy z nich był zabójczo precyzyjny. Głowa zombie rozpadła się na kawałki nie pozostawiając miejsca na wątpliwość co do dalszych losów tego stwora. Drugi strzał niestety nie był ani zabójczy ani precyzyjny. Kula minęła głowę biegacza nie robiąc mu nawet najmniejszej szkody.
Widząc działania swego kompana również Bolt zaczął ostrzał. Wykonywał precyzyjne, wyćwiczone ruchy, które sprawiały, że wyglądał jak automat stworzony do zabijania. Bez najmniejszego wahania obierał cel i eliminował go.

Test:
Test Alan'a na zadane obrażenia. Wynik 135.
Test biegacza na obronę. Wynik 17.
Biegacz traci 12 pkt zdrowia.

Test:
Test Alan'a na zadane obrażenia. Wynik 27.
Test biegacza na obronę. Wynik 68.
Biegacz nie odnosi obrażeń.

Test:
Test Alan'a na zadane obrażenia. Wynik 127.
Test biegacza na obronę. Wynik 85.
Biegacz traci 8 pkt zdrowia.

Pierwszy strzał był taki jak Bolt lubił. W przeciągu ułamka sekundy cel padł. Drugi nie był już szczytem jego możliwości. Nagły podmuch wiatru naruszył trajektorię pocisku i biegaczowi dane było "żyć" dalej. Może zdenerwowanie tym biegiem wydarzeń sprawiło, że trzeci strzał nie był śmiertelny. Zombie został trafiony w głowę, ale nie tak jak trzeba. Cały czas trzymał się na nogach.
W ostatecznym rozrachunku został im jeden ranny przeciwnik i dwóch w zupełnie nie naruszonej kondycji.
Kyle obejrzał się by zobaczyć, że podchodzi do niego Aito. Japończyk zachowywał spokój i jakby czekał na dalszy obrót wydarzeń. Po chwili wszyscy spojrzeli na Nicole. Ta akurat kończyła przyglądanie się okolicy przez lornetkę. Cichutko wyszeptała:
-Wygląda na to, że niczyjej uwagi nie przykuliśmy. Tamte pokraki stoją pod murem nadal i delektują się mięsem padłych towarzyszy. Jeśli nie teraz to nie wiem kiedy.

[Kyle - minus dwa naboje; Alan - minus trzy naboje.]

***

Jackey kombinował jak podejść zarażonych. Chciał ustawić się w dogodnej pozycji i później dzięki swym obliczeniom szybko wyeliminować zagrożenie.

Test:
Test Jackey'a na skradanie [Zręczność+Szybkość = 5]. Wynik 15.
Test natury na skradanie [średni, 5]. Wynik 25.
Jackey przegrywa test.

Z początku czołgał się na tyle zręcznie i szybko, że był prawie pewien sukcesu. Zgubiła go głupia wpadka. Mniej więcej w połowie drogi zahaczył stopą o jakiś złom leżący tuż obok niego. Zardzewiały kawałek metalu zabrzęczał alarmując zombie o obecności Nielsen'a. Biegacze podnieśli głowy i rozglądali się skąd doszedł ich dźwięk. Jeden z nich w mgnieniu oka ruszył w stronę Jackey'a. Za nim pędziły już dwa następne.

2lc8zzp.gif

Nie było czasu na żadne obliczenia. Reagować należało natychmiast.

Test:
Test Jakcey'a na obrażenia. Wynik 32.
Test pierwszego biegacza na obronę. Wynik 27.
Biegacz traci 0,5 pkt zdrowia.

Udało mu się trafić pierwszego zarażonego, lecz to go nawet nie zatrzymało. Zachwiał się tylko i dalej pędził niczym oszalały a za nim jego dwaj "kompani". Sytuacja była o tyle trudna, że Jackey znajdował się już blisko nich. Nie tak blisko jak planował, ale znacznie bliżej niż w tych okolicznościach chciałby pewnie być. Od zombie dzieliło go jakieś 120 jardów. Niestety odległość ta błyskawicznie zmniejszała się.

[Minus jeden nabój.]

***

Raylan chyba nie do końca ufał napotkanemu mężczyźnie, ale mimo wszystko postanowił zabrać się z nim.
-Ok mogę z tobą jechać. Daleko macie do tej osady? W ogóle jak się wam udało tutaj przetrwać? Pełno tu zombiaków i kanibali. - Givens pierwszy rozpoczął dalszą rozmowę.
-Do osady będzie jakieś 13 mil. Najpierw musimy skoczyć po Chris'a i Maricruz. Są na południu rezerwatu. Objedziemy go od zachodu i tam jest takie miejsce jedno. Przetrwać? Jakoś. Sam nie wiem jak. Stockbridge uchowało się... z grubsza. Później w pierwszych miesiącach 2012 przybyli jeszcze wolni tacy jak Ty. Ludzie, którzy gdzieś tam wędrowali i ostatecznie zostali. Jakoś sobie radzimy. Nie jest tak źle. Zombie są wszędzie to akurat norma. Kanibale to problem, który myśleliśmy, że już nie istnieje dla nas. Pech chciał, że pojawili się znowu w okolicy. Podobno z północy ich przywiało. Jeżdżą i plądrują co się da. Robią dużo hałasu i przez to wyciągają zombiaki. Cholerstwa się gromadzą i łażą całymi stadami. - Jacke opowiedział tę historię prowadząc już swego sędziwego Dodge'a po opustoszałej drodze.
Raylan nie wiedział dokładnie gdzie są, lecz zrozumiał, że zgodnie ze słowami grubasa objeżdżają rezerwat dookoła. I faktycznie tak to wyglądało. Z Rockland Road szybko skręcili w lewo w jakąś inną ulicę kierując się nią na południe, jak mówił kierowca. Givens dopiero teraz zauważył, że po swej lewej ma widok gęsto zarośniętej góry, która pewnie była terenem rezerwatu.
-Skąd macie to policyjne radio? - były gliniarz zagadał gdy rozmowa trochę się urwała.
-Zostało w spadku po szeryfie ze Stockbridge. On zginął jakoś w ostatnich dniach grudnia a my potrzebowaliśmy takiego sprzętu. Teraz używamy tego gdy ktoś oddala się na dłużej od osady. Tak jak ja. Dzisiaj nad ranem pokazałem tej dwójce, o której mówiłem, miejsce dobre na polowanie na indyki i pojechałem na obrzeża Atlanty zabrać trochę benzyny ze stacji, którą tam znaleźliśmy jakiś miesiąc temu. Teraz wracam po nich bo mamy takie "procedury" -
facet zaśmiał się - Wiesz. Nigdy nie wychodź samemu. Zawsze uważaj na towarzyszy. Bla bla bla. To nasz "burmistrz" wymyślił.
Podróż trwała niecałe 10 minut. Jacke zwolnił i wytężył wzrok. Widocznie czegoś szukał.
-Kurde tutaj powinien być pickup Chris'a. Nie wygląda to dobrze. Musimy jechać pod stodołę on tam zostawił auto. - kierowca szybko wrzucił bieg i skręcił w jakąś polną drogę.
Jechali nią dobre pół mili odbijając się od sufitu i uderzając o drzwi z powodu wybojów. Po kilku minutach ich oczom ukazało się duże pastwisko po środku, którego stała stara stodoła.
-O! Ten to kto! - Jacke pokazał palcem zakapturzonego młodzieńca strzelającego do biegacza - Pomagamy mu? Zresztą i tak chyba trzeba będzie. Jest blisko na szczęście.
Jacke nie zważając na stan zawieszenia wcisnął mocniej gaz. Dodge skakał po wybojach niczym "gangsta fura" z tuningowanym zawieszeniem. Szybko znaleźli się jakieś 40 jardów od trzech biegaczy. Grubas chwycił swą strzelbę i wyskoczył z auta.
 

bati999

Macierz Diagonalna
Dołączył
13 Październik 2008
Posty
2 211
Punkty reakcji
18
Wiek
27
Miasto
Tarnobrzeg
Adrenalina lekko podskoczyła, Jacky wycelował jeszcze raz karabin. Kropelka potu spłynęła po skroni, włosy stanęły dęba.
- I IMIĘ ZASAD, SKUR**SYNY! - Wykrzyczał cytat z jednego filmów po czym wystrzelił serię strzałów w nadciągającą grupkę. Wystrzelił tyle strzał, póki nie "zabił" chociaż dwóch z nich. Kolejnego zostawił dość osłabionego, napierając na niego scyzorykiem i przecinając mu mózg w pół.
Za chwilę zauważył kolejny samochód i dość grubego mężczyznę ze strzelbą. Wiedział, że albo teraz kula ze strzelby powędruje w jego głowę, albo w zombie. Liczył na drugą opcję.
Po zakończonej akcji spojrzał na przyjeżdżających.
- Eee... Kim jesteście? - Zapytał pierwszy. - Śpieszy mi się, muszę jechać do jakiegoś kolesia, Brown'a czy jakoś tak. No to narka... -
 

Caleb

VIP
VIP
Dołączył
3 Maj 2007
Posty
8 989
Punkty reakcji
206
Kyle nie analizował chaosu, jaki zapanował na polu walki. Czasem zdarza się najlepszym, teraz najważniejsze było zachować zimną krew i dopaść ciężarówki. Przytaknął kobiecie, a sam pochylając się do przodu, ruszył przed siebie. Mimo, że Biegacze byli zajęci, w każdym momencie mogli uznać, że świeże mięso lepiej im posmakuje. Toteż, otaczając ich ruchem, jednocześnie mierzył lufą Desert Eagle w stronę stworów. Jedną ręką podtrzymywał drugą, tak aby amortyzować odrzut ewentualnego strzału. Jeśli zombie faktycznie wykazały jakieś oznaki agresji, bez pardonu rozpoczął ostrzał. Jeśli nie, jako pierwszy dopadł do drzwi i mocnym pchnięciem barku, otworzył te. Wyuczonym gestem pchnął lufą w powietrze z trzech stron: na lewo, przed siebie i znów w prawo.
 

Codreanu

Zaściankowiec
Dołączył
22 Luty 2009
Posty
1 875
Punkty reakcji
3
Wiek
38
Miasto
znienacka :)
No to się wkopaliśmy pomyślał Raylan po czym też wyskoczył z auta, rozejrzał się czy w okół nie ma
innych zombiaków następnie wyciągnął pistolet przymierzył i strzelił do najbliższego
biegacza, celował w mózg, żeby bydle więcej nie wstało.

Po strzale nieważne czy trafi czy nie Raylan wycofuje się w kierunku samochodu powtarzając czynność mierzenia strzelania.
W końcu jakaś rozrywka może powetuje mi to ucieczkę kanibali - westchnął Raylan
Wiek:
30 lat

Grupa:
Wolny

Historia:
Raylan podczas spokojnych czasów przez epidemią zombie pracował w policji miał szczęśliwą rodzinę, żonę i dwie córeczki, uważał, że był spełnionym człowiekiem. Wszystko skończyło się wtedy gdy hordy zombie napadły jego rodzinny dom podczas jego nieobecności, gdy wrócił do domu zastał zgliszcza, w amoku zaczął zabijać każdego zombiaka, którego spotkał na swojej drodze. W końcu uznawszy to za bezsensowne bo armia zombich wydawała się nieprzebrana, Raylan ruszył w świat, wir historii zaprowadził go w pobliże Atlanty.

Charakter:
Raylan jest człowiekiem praworządnym, cechuje go przywiązanie do prawa, chociaż ma tendencje do samorzutnego wymierzania sprawiedliwości. Uważa, że w tych trudnych czasach, ktoś musi być jednocześnie sędzią, prokuratorem i katem.
Nie znosi on wszelkiej maści ludzi, którzy czerpią profity na ludzkiej tragedii a o takich nietrudno w dzisiajszych czasach. Dla takich ludzi jest przewidziana jedna kara kula w łeb.

Atrybuty:
Siła - 2 (+1)
Zręczność - 2 (+1)
Szybkość - 3
Wytrzymałość - 2 (+1)
Inteligencja - 3

Charyzma - 2 (+1)
Technika – 2 (+1)
Orientacja w terenie - 1
Celność - 3 (+2)

Umiejętności:
- Dowódca - Raylan w czasach pracy w policji dowodził ludźmi (+1 charyzma)
- Snajper - cechuje go doskonała celność i znajomość broni palnej. (+ 1 celność)
- Pirotechnik - doskonale orientuje się w różnej maści materiałach wybuchowych (+1 technika)
- Refleks - wiele lat pracy w niebezpiecznych dzielnicach wyostrzyło zmysły Raylana (+1 zręczność)

Broń:
- Pistolet Smith & Wesson ( +1,5 obrażenia)

- duży nóż myśliwski (+0,2 obrażenia)
Pancerz/Ubiór:
-Stopy: Buty skórzane (+ 0,2 obrony)
-Nogi: Spodnie jeansowe (+ 0,2 obrony)
-Korpus: Skórzana kurtka (+0,5 obrony)
-Rękawiczki: skórzane rękawiczki
-Głowa: kowbojski kapelusz

Ekwipunek:
- Piersiówka whisky (0,3 l)
- Suszona wołowina x5
- Mała apteczka (bandaż, woda utleniona, 3 plastry)
- Zapasowy magazynek (10 naboi)
- Zapasowy magazynek (10 naboi)
- Apteczka - środki przeciwbólowe x2 + 2x antybiotyk bandaż plastry
- Zapasowy magazynek (10 naboi)
- Manierka z wodą (0,5 l)
 

Haren

Nowicjusz
Dołączył
8 Grudzień 2009
Posty
492
Punkty reakcji
3
Wiek
29
Miasto
Kraków
Widząc, że Kyle podrywa się do biegu Bolt zaklął cicho. Nie chciał stracić idealnych warunków. Teraz, gdy się uspokoił a zombie stanowią niemal nieruchomy cel pożywiając się na "kompanach". Snajper wycelował w pierwszego z prawej przeciwnika, wziął na cel połowę odległości między okiem a potylicą - mózg - i wystrzelił. Ręka sama, bez udziału myśli przeryglowała karabin. Licząc na to że Japoniec wreszcie użyje swojego pistoletu, który miał nie od parady i że Nicole włączy się do akcji (czemu ona - k*rwa - nie strzelała wcześniej?!) wstał do klęczek zarzucając AWM na plecy. Zza paska wyciągnął łom i rzucił się pędem za Kyle'em by w razie potrzeby wyłamać drzwi i dopaść ciężarówek.
 

Ismail

Nowicjusz
Dołączył
28 Grudzień 2010
Posty
57
Punkty reakcji
0
Wiek
111
Aito odczekał chwilę w zaroślach, po czym ruszył biegiem za Kyle'm. Nie wiedział co w tym momencie mu bardziej zagraża czy zombi czy nadpobudliwy kompan snajper. Jego plan był prosty dogonić towarzysza i osłaniać go, na wypadek gdyby zombi zrezygnowali z konsumpcji swoich kolegów.
- Najwyższy czas na współpracę. - pomyślał
- Jak sytuacja w środku - powiedział szeptem, bacznie obserwując zombi na zewnątrz

Imię i Nazwisko:
Aito Takai

Wiek:
32 lata

Grupa:
Najemnik

Historia:
Były członek Yakuzy oddelegowany do załatwiania "spraw" w USA w imieniu mafii. Pilnował tras przerzutowych do Stanów, uciszał niewygodnych ludzi, handlował z amerykańskimi bossami narkotykowymi. Gdy pojawili się zombi a droga do rodzinnej Japonii została odcięta Aito wiedział że jego bracia mu nie pomogą, że jest zdany tylko na siebie. Zgodnie z życiową zasadą "trzymaj z silnymi", jaką na co dzień stosował, przyłączył się do najemników. Wiedział że wśród dobrze wyszkolonych ludzi miał największe szanse na przeżycie.[/quote]

Charakter:
Aito z natury nie był złym człowiekiem, za młodu wpadł w złe towarzystwo, które ukształtowało jego obecny charakter. Jest indywidualistą na wszystko patrzy przez pryzmat własnej osoby. Nie prowokuje przeciwników i jego lepiej też nie prowokować, gdy ktoś mu się narazi od razu sięga do siłowych rozwiązań.

Atrybuty:
Siła - 2 (+1)
Zręczność - 3 (+1)(+1)
Szybkość - 3 (+2)(+1)
Wytrzymałość - 2
Inteligencja - 2

Charyzma - 1
Negocjacje - 2 (+1)
Orientacja w terenie - 2
Celność - 3 (+1)

Umiejętności:
- Walka bronią białą - Tradycjonalistyczna Yakuza kładła duży nacisk na umiejętność walki kataną, (+1 Zręczność)
- Strzelectwo - Potrafi doskonale posługiwać się bronią krótką, uwielbia używać dwóch pistoletów (+1 celność)
- Interesy - Prowadził "rozmowy handlowe" z różnymi wpływowymi ludźmi (+1 negocjacje)
- Sprinter - Potrafi bardzo szybko biegać (+1 Szybkość)

Broń:
- Katana* (0,5 Obrażenia) - jednoręczna
- Pistolet Kel-Tec PMR 30 (pełny magazynek 30 naboje)(1,5 Obrażenia) - jednoręczna

Pancerz/Ubiór: (1 obrony)
-Stopy: Buty skórzane (+ 0,2 obrony)
-Nogi: Spodnie skórzane (+ 0,3 obrony)
-Korpus: Skórzana kurtka (+0,5 obrony)
-Rękawiczki: brak brak odzieży
-Głowa: brak odzieży

Ekwipunek:
- Manierka z wodą (1 litr)
- 1/2 bochenka chleba
- Gruba żyłka (15 metrów)
- Mała apteczka (bandaż, woda utleniona, 3 plastry)
- Zapasowy magazynek (30 naboje)
- Zapasowy magazynek (30 naboje)
- Paczka medykamentów (2 fiolki antybiotyku, 4 tabletki przeciwbólowe)
- Kompas
[/quote]
 

Bishop986

King of Mars
Dołączył
3 Sierpień 2008
Posty
8 886
Punkty reakcji
70
Miasto
Kraina "By żyło się lepiej"
Kyle, Alan, Aito.

Pierwszy ruszył Kyle. Zerwał się nie czekając na ruch innych. Słowa Nicole i sama trzeźwa ocena sytuacji wystarczyły by wiedzieć, że należy działać. Devenau biegł schylony uważnie przyglądając się okolicy i zombiakom.

Test:
Test Kyle'a na skradanie [Szybkość + Zrzęczność]. Wynik 7.
Test natury na skradanie [średni, 5]. Wynik 20.
Kyle przegrywa Test.

Najemnik starał się zachować maksymalną ciszę i nie zwracać sobą uwagi zombie. Coś jednak poszło nie tak. Kilka niefortunnych kroków, trzask złamanej gałązki, głębszy oddech. Któraś z tych rzeczy ostatecznie zwróciła uwagę biegaczy. Trzy trupy podniosły głowy znad ciał swych pobratymców i spojrzały na trawnik przed budynkiem. Tym razem cel był jasny. Kyle stał na odsłoniętym terenie będąc wyraźnym obiektem ataku. Pierwszy zerwał się raniony wcześniej stwór. Nie wiedzieć dlaczego to on okazał się najszybszym z zombie. Devenau wiedział co robić. Obrał go za cel zdając sobie sprawę z tego, że najpierw musi wyeliminować to zagrożenie.

Test:
Test Kyle'a na zadanie obrażenia. Wynik 84.
Test biegacza na obronę. Wynik 64.
Biegacz traci 2 pkt zdrowia.

To był prosty strzał. Raniony wcześniej potwór padł na ziemię z rozpłataną czaszką. Problemem byli jednak kolejni biegacze pędzący w kierunku Devenau. Wtem padł kolejny strzał, lecz tym razem nie pochodził on z broni Kyle'a.

Test:
Test Alan'a na zadane obrażenia. Wynik 54.
Test biegacza na obronę. Wynik 20.
Biegacz traci 3 pkt życia.

Pocisk nie trafił idealnie. Znów posoka lała się obficie, ale było to zbyt mało aby zatrzymać zombie. Sprawę dokończyła Nicole rzucając toporkiem prosto w głowę maszkary trafionej wcześniej przez Bolt'a. To ostatecznie dobiło monstrum. Kwestią otwartą pozostawał trzeci zombie. Sprawy działy się błyskawicznie. Między strzałem Kyle'a, strzałem Bolt'a i rzutem Nicole minęły ledwie ułamki sekund. Pozornie prosta walka toczyła się w zawrotnym tempie a biegacze okazali się bardziej wytrwałymi przeciwnikami niż można się tego było spodziewać po ich nadgniłych ciałach. Jedyny pozostały przy życiu zombie biegł nie niepokojony przez nikogo w stronę Kyle'a i Nicole, która zdążyła już do niego dołączyć i akurat oddawała swój celny (jak się okazało) rzut w głowę zakażonego. Dotąd spokojny Japończyk wiedział, że teraz nadszedł czas na jego ruch. Szedł za Kylem z myślą osłaniania go a teraz miał okazję by się wykazać. Ostrze błysnęło odbijając światło słoneczne. Jego zabójcza moc została wprawiona w ruch mięśniami doświadczonego wojownika i broń w końcu mogła zaspokoić swój głód...

Test:
Test Aito na zadane obrażenia. Wynik 114.
Test biegacza na obronę. Wynik 24.
Biegacz traci 9 pkt życia.

Błyskawiczne ruchy Takai były nie do zatrzymania. Zombie nie był w stanie wyrwać się z morderczego tańca w jaki wszedł z nim Japończyk. Ruchy katany były mierzone z ogromną precyzją i wprawą. Kilka początkowych cięć w korpus spowodowało, że biegacz wytracił prędkość tracąc swój podstawowy atut. Ostatni cios runął na kark stwora aby dekapitować go i skończyć sprawę. Jakiś drobny błąd w tym kunsztownym popisie spowodował jednak, że głowa utrzymała się na gnijących kręgach. To dokończyła już Nicole, która szybko wyrwała toporek z głowy wcześniej trafionego i silnym ciosem odrąbała łeb ostatniego zombie. Przetarła ręką czoło i przykładając palec do ust szepnęła:
-Ok. Na nasze szczęście jakoś to idzie. Ja nie mogę strzelać bo nie mam tłumika. Aito też nie, więc lepiej żebyśmy nie przyciągali hałasem zbędnej uwagi. Chodźmy. Zobaczymy co jest w środku. Wewnątrz budynków nie byłam nigdy.
Drużyna cicho podeszła do drzwi. Gdy Kyle uchylił je ich oczom ukazało się zdemolowane pomieszczenie już dawno opuszczone przez żywych. W środku panował półmrok. Okna były zasłonięte lub zabite deskami. Poprzewracanie stoły i krzesła miejscami tworzyły zatory przez które trzeba było się przedzierać a kurz na meblach był tak gruby, że można było po nim pisać.
-Teraz to nie wiem gdzie trzeba iść. Najprościej było by na wprost przez restaurację, ale drzwi są zbite deskami. Żeby je otworzyć trzeba będzie hałasować. O, tam na lewo jest korytarz prowadzący do budynków mieszkalnych. A tam na prawo... hm... jakieś przejście, które chyba prowadzi do budynków gospodarczych.
Wszyscy rozglądali się dookoła. Ogarniała ich martwa cisza przerywana czasami śpiewem ptaków dochodzącym z terenów pola golfowego. Wtem coś przerwało ten stan. Na górze, na lewo do nich podłoga zaskrzypiała. Po chwili dało się słyszeć kroki i jakieś przytłumione głosy:
-Słyszałeś to?
-Byłem się wysrać.
-Ktoś chyba strzelał na zewnątrz. Nie słyszałeś k*rwa?
-Mówię że byłem się wysrać. Zawsze mi ciężko na żołądku po azjatach. Chodź pakować graty.
-Ale nie słyszałeś? No k*rwa...


[Alan - minus jeden nabój; Kyle - minus jeden nabój.]

***

Jackey, Raylan.

Nielsen nie miał zamiaru łatwo się poddać. Chciał więc przeważyć szalę zwycięstwa na swą stronę serią ze swej broni. Przerobiony pneumatyczny karabinek do paintball'a był gotowy sypnąć gradem kul.

Test:
Test Jackey'ego na zadane obrażenia. Wynik 115.
Test biegacza na obronę. Wynik 36.
Biegacz traci 8 pkt życia. Łącznie 8.5.

Test Jackey'ego na zadane obrażenia. Wynik 23.
Test biegacza na obronę. Wynik 60.
Biegacz nie odnosi obrażeń.

Test Jackey'ego na zadane obrażenia. Wynik 23.
Test biegacza na obronę. Wynik 60.
Biegacz nie odnosi obrażeń.

Test Jackey'ego na zadane obrażenia. Wynik 115.
Test biegacza na obronę. Wynik 20.
Biegacz traci 9.5 pkt życia. Śmierć.

Na szczęście Nielsen musiał poświęcić tylko cztery naboje. Pierwszy trafił prawie idealnie. Zombie biegł z rozerwanymi kośćmi czaszki wystającymi przez skórę a jego twarz wyglądała jak krwawe plamy mięsa, które czasami widuje się na drodze. Kolejne dwa strzały nie były już tak celne. Właściwie to minęły głowę biegacza o dobre kilkadziesiąt centymetrów. Wtedy Jackey zawziął się. Groźba ugryzienia była co raz bliżej a z paszczy zombiaka (czy tego co z niej zostało) spływała ślina niczym toksyna jadowitych zwierząt gotowa by wtopić się w ciało ofiary. Młodzieniec widocznie miał inne plany co do swej przyszłości. Gdy biegacz był dosłownie nie dalej niż dwa jardy od niego, Nielsen wrzasnął:
- I IMIĘ ZASAD, SKUR**SYNY!
... i dokończył dzieła zniszczenia ostatnim strzałem rozrywając łeb stwora na milion kawałków.
Problemem pozostawały dwa nadbiegające zombie, które miały na tyle dużo czasu by spokojnie biec w stronę Jacky'ego, który widocznie figurował w ich jadłospisie na ten dzień. Sytuację uratowało dwóch nieznajomych. Jeden grubas ze strzelbą i facet w kowbojskim kapeluszu, którzy pojawili się na pastwisku. Już wysiadając ze swego Dodge'a "gruby" oddał dwa celne strzały w głowę jednego z zombiaków kończąc jego plugawą egzystencję. Następnie i Raylan przyłączył się do akcji.

Test:
Test Raylan'a na zadane obrażenia. Wynik 78.
Test biegacza na obronę. Wynik 56.
Biegacz traci 2 pkt zdrowia.

Test Raylan'a na zadane obrażenia. Wynik 156.
Test biegacza na obronę. Wynik 42.
Biegacz traci 11 pkt zdrowia. Śmierć.

Pierwszy strzał nie należał do tych najlepszych w życiu Givens'a. Ferwor walki zdominował wyuczone ruchy i doprowadził do tego, że zombie nie padł za pierwszym razem. Raylan wycofał się do samochodu. Dystans był większy, ale tym razem lepiej się przygotował. Wziął głębszy oddech. Zakodował sobie w pamięci ruchy przeciwnika i jego położenie. Gdy wyczuł odpowiedni moment po prostu ścisnął spust a pędzący ołów załatwił sprawę. Zombie padł niczym powalony gromem. Z jego głowy nie było co zbierać... zresztą kto by chciał.
Po walce nastała krótka chwila niezręcznej ciszy. Jacke przyglądał się Raylanowi ten z kolei młodzieńcowi w kapturze na głowie. Nikt nic nie mówił.
- Eee... Kim jesteście? - Nielsen przerwał milczenie - Śpieszy mi się, muszę jechać do jakiegoś kolesia, Brown'a czy jakoś tak. No to narka...
-Ej!! Spokojnie misiek! Ja jestem Jacke Brown. Szukam Chris'a i Maricruz. Widziałeś ich? Znasz ich? Kim ty do cholery jesteś? Raylan uważaj na niego! A ty stój tam gdzie jesteś! Jesteś jednym z kanibali? Gadaj no! I czego chcesz od pickupa Chris'a? - "gruby" (jak się okazało rzeczony "Brown") poddenerwował się. Widać jednak było, że nie jest to jakaś bezsensowna złość, ale bardziej efekt stresu i przejęcia się sytuacją. Desperacko szukał odpowiedzi i dlatego zadawał tak ostre pytania.

[Jackey - minus 4 naboje; Raylan - minus dwa naboje.]
 

Haren

Nowicjusz
Dołączył
8 Grudzień 2009
Posty
492
Punkty reakcji
3
Wiek
29
Miasto
Kraków
Bolt lubiał zombie. Można było na nich polegać. Jeśli widzisz zombie, rozłupujesz mu czaszkę i po wszystkim. Z ludźmi było gorzej. Z ludźmi nigdy nie wiedziałeś czy to swój czy nie. Z ludźmi nie wiedziałeś, czy to kanibal. Z ludźmi nie wiedziałeś, czy zmienią zdanie. Teraz, widząc że sprawy toczą się w kierunku spotkania z ludźmi, nieznanymi ludźmi, Bolt zaintrygował się. Zaczął analizować sytuację. Mają gościa z mieczem, gościa z pistoletem, laskę z toporkami i jego, z łomem - nieprzydatnym przeciw ludziom (a zombie w budynku nie było najpewniej) - oraz z karabinem snajperskim na nabój .338 Magnum, zdolnym urwać dłoń przy celnym trafieniu w nadgarstek. Może puścić resztę przodem i zabezpieczać tyły. Czas uciekał. Jednak ludzie ci zamierzali zejść na dół, więc czy nie prościej zasadzić się na nich na dole? Nie... Chyba nie. Bolt rękoma pokazał Kyle'owi, by szedł przodem. Aito polecił iść za nim. Następnie skinął głową na Nicole. Sam zamierzał zabezpieczać tyły, łomem. Niemal bezgłośnym szeptem powiedział na ucho Kyle'owi - idź na górę, my za tobą. Trzeba sprawdzić co to za ludzie. - I cofnął się na koniec korowodu mocniej trzymając łom.
 

bati999

Macierz Diagonalna
Dołączył
13 Październik 2008
Posty
2 211
Punkty reakcji
18
Wiek
27
Miasto
Tarnobrzeg
Nielsen schował broń, wyprostował się i westchnął.
- No i trzeba się tłumaczyć temu idiocie... - Pomyślał. Zaraz jednak otworzył usta i zaczął mówić. - To było tak... Szedłem ścieżką, usłyszałem krzyk, podchodzę, patrzę, dwójka chłopaków, rannych. Ten cały Chris dał mi batony i łuk, kazał iść do tej stodoły i zabrać wóz, żeby pojechać do ciebie. Był raniony przez zombie, w dodatku siedział na morfinie. Tak to mniej-więcej wyglądało. Rozumiem, że przyjechaliście tu po nich? Za późno, dołączyli do "zielonych". - Odpowiedział tak krótko jak umiał, i żeby mogli go zrozumieć. Nie chciał kolejnej strzelaniny, zwłaszcza z ludźmi.
- To co teraz? Jedziemy na dwa auta, czy coś... Nie, żebym pomagał wam, czy coś, bo tak na prawdę mi się nie chce, ale jednocześnie się nudzę więc mi nie zawadzi. -
Jacky podszedł bliżej z rękami w kieszeniach. Ogółem na rękę byłoby mu wydostanie się z tego miejsca, i dołączenie do swobodnej grupki - miałby większe szanse na przeżycie.
 

Ismail

Nowicjusz
Dołączył
28 Grudzień 2010
Posty
57
Punkty reakcji
0
Wiek
111
- Kanibale - wyszeptał cicho Aito. Słowa jednego z nich sprawiły że krew w nim się zagotowała. Zacisną mocno ręce na rękojeści swej katany, klinga umazana była jeszcze krwią zombiaków, która małymi kroplami opadała na podłogę. Dwa głębokie wdechy i jego opanowanie wróciło.
- chodźmy w lewo, korytarzem prowadzącym do budynków mieszkalnych i znajdźmy jakieś wejście na górę - powiedział szeptem - nie możemy stracić elementu zaskoczenia


Imię i Nazwisko:
Aito Takai

Wiek:
32 lata

Grupa:
Najemnik

Historia:
Były członek Yakuzy oddelegowany do załatwiania "spraw" w USA w imieniu mafii. Pilnował tras przerzutowych do Stanów, uciszał niewygodnych ludzi, handlował z amerykańskimi bossami narkotykowymi. Gdy pojawili się zombi a droga do rodzinnej Japonii została odcięta Aito wiedział że jego bracia mu nie pomogą, że jest zdany tylko na siebie. Zgodnie z życiową zasadą "trzymaj z silnymi", jaką na co dzień stosował, przyłączył się do najemników. Wiedział że wśród dobrze wyszkolonych ludzi miał największe szanse na przeżycie.[/quote]

Charakter:
Aito z natury nie był złym człowiekiem, za młodu wpadł w złe towarzystwo, które ukształtowało jego obecny charakter. Jest indywidualistą na wszystko patrzy przez pryzmat własnej osoby. Nie prowokuje przeciwników i jego lepiej też nie prowokować, gdy ktoś mu się narazi od razu sięga do siłowych rozwiązań.

Atrybuty:
Siła - 2 (+1) = 3
Zręczność - 3 (+1)(+1) = 5
Szybkość - 3 (+2)(+1) = 6
Wytrzymałość - 2
Inteligencja - 2

Charyzma - 1
Negocjacje - 2 (+1) = 3
Orientacja w terenie - 2
Celność - 3 (+1) = 4

Umiejętności:
- Walka bronią białą - Tradycjonalistyczna Yakuza kładła duży nacisk na umiejętność walki kataną, (+1 Zręczność)
- Strzelectwo - Potrafi doskonale posługiwać się bronią krótką, uwielbia używać dwóch pistoletów (+1 celność)
- Interesy - Prowadził "rozmowy handlowe" z różnymi wpływowymi ludźmi (+1 negocjacje)
- Sprinter - Potrafi bardzo szybko biegać (+1 Szybkość)

Broń:
- Katana* (0,5 Obrażenia) - jednoręczna
- Pistolet Kel-Tec PMR 30 (pełny magazynek 30 naboje)(1,5 Obrażenia) - jednoręczna

Pancerz/Ubiór: (1 obrony)
-Stopy: Buty skórzane (+ 0,2 obrony)
-Nogi: Spodnie skórzane (+ 0,3 obrony)
-Korpus: Skórzana kurtka (+0,5 obrony)
-Rękawiczki: brak brak odzieży
-Głowa: brak odzieży

Ekwipunek:
- Manierka z wodą (1 litr)
- 1/2 bochenka chleba
- Gruba żyłka (15 metrów)
- Mała apteczka (bandaż, woda utleniona, 3 plastry)
- Zapasowy magazynek (30 naboje)
- Zapasowy magazynek (30 naboje)
- Paczka medykamentów (2 fiolki antybiotyku, 4 tabletki przeciwbólowe)
- Kompas
 

Codreanu

Zaściankowiec
Dołączył
22 Luty 2009
Posty
1 875
Punkty reakcji
3
Wiek
38
Miasto
znienacka :)
Raylan był zadowolony z obrotu spraw, w końcu jakaś akcja pomyślał w duchu. Zmęczyła go ta monotonia wędrówki i tropienie kanibali.
Schował broń ale jednocześnie wyostrzył wszystkie zmysły i był gotowy do użycia jej ponownie gdyby zakapturzony młodzieniec miał
złe zamiary. Póki co wpatrywał się w niego i czekał aż ten odpowie na pytania Browna.
Jednocześnie zastanawiał się kimś jest ten cały Brown, musi on być chyba jakimś lokalnym autorytetem tutaj - pomyślał.

Wiek:
30 lat

Grupa:
Wolny

Historia:
Raylan podczas spokojnych czasów przez epidemią zombie pracował w policji miał szczęśliwą rodzinę, żonę i dwie córeczki, uważał, że był spełnionym człowiekiem. Wszystko skończyło się wtedy gdy hordy zombie napadły jego rodzinny dom podczas jego nieobecności, gdy wrócił do domu zastał zgliszcza, w amoku zaczął zabijać każdego zombiaka, którego spotkał na swojej drodze. W końcu uznawszy to za bezsensowne bo armia zombich wydawała się nieprzebrana, Raylan ruszył w świat, wir historii zaprowadził go w pobliże Atlanty.

Charakter:
Raylan jest człowiekiem praworządnym, cechuje go przywiązanie do prawa, chociaż ma tendencje do samorzutnego wymierzania sprawiedliwości. Uważa, że w tych trudnych czasach, ktoś musi być jednocześnie sędzią, prokuratorem i katem.
Nie znosi on wszelkiej maści ludzi, którzy czerpią profity na ludzkiej tragedii a o takich nietrudno w dzisiajszych czasach. Dla takich ludzi jest przewidziana jedna kara kula w łeb.

Atrybuty:
Siła - 2 (+1)
Zręczność - 2 (+1)
Szybkość - 3
Wytrzymałość - 2 (+1)
Inteligencja - 3

Charyzma - 2 (+1)
Technika – 2 (+1)
Orientacja w terenie - 1
Celność - 3 (+2)

Umiejętności:
- Dowódca - Raylan w czasach pracy w policji dowodził ludźmi (+1 charyzma)
- Snajper - cechuje go doskonała celność i znajomość broni palnej. (+ 1 celność)
- Pirotechnik - doskonale orientuje się w różnej maści materiałach wybuchowych (+1 technika)
- Refleks - wiele lat pracy w niebezpiecznych dzielnicach wyostrzyło zmysły Raylana (+1 zręczność)

Broń:
- Pistolet Smith & Wesson ( +1,5 obrażenia)
(6 naboi w pistolecie - 2 naboje = 4)
- duży nóż myśliwski (+0,2 obrażenia)
Pancerz/Ubiór:
-Stopy: Buty skórzane (+ 0,2 obrony)
-Nogi: Spodnie jeansowe (+ 0,2 obrony)
-Korpus: Skórzana kurtka (+0,5 obrony)
-Rękawiczki: skórzane rękawiczki
-Głowa: kowbojski kapelusz

Ekwipunek:
- Piersiówka whisky (0,3 l)
- Suszona wołowina x5
- Mała apteczka (bandaż, woda utleniona, 3 plastry)
- Zapasowy magazynek (10 naboi)
- Zapasowy magazynek (10 naboi)
- Apteczka - środki przeciwbólowe x2 + 2x antybiotyk bandaż plastry
- Zapasowy magazynek (10 naboi)
- Manierka z wodą (0,5 l)
 

Caleb

VIP
VIP
Dołączył
3 Maj 2007
Posty
8 989
Punkty reakcji
206
Jak tylko Kyle usłyszał głosy na górze, jego mięśnie automatycznie napięły się. Przez twarz Aito wyraźnie przebiegł grymas niesmaku.
- Czy kanibale... miejmy nadzieję, że nie. Tylko tych tu brakowało...
Kimkolwiek by nie byli, co robili tu inni ludzie? Najemnik coraz dotkliwiej czuł, że wywiąże się z tego jakaś grubsza farsa... Jak tylko znaleźli wejście na górę, sam ruszył przodem mając nadzieję, że reszta już ustawiła się na dogodnych pozycjach, aby go osłaniać. Jednocześnie Kyle starał się zachowywać jak najciszej. Kroczył na palcach, ostrożnie przenosząc ciężar ciała i ważąc na to, aby któraś część jego ekwipunku nie ozwała się zdradzieckim dźwiękiem. Jednocześnie wskazywał reszcie ekipy, aby utrzymywali dystans dwóch metrów. Nie było sensu pchać się jeden przez drugiego, aby potem zostać rozstrzelonym jak kaczki. Dlatego Devenau chciał dojrzeć ludzi i jak najszybciej złapać któregoś na muszkę. Wtedy dopiero zamierzał prowadzić konwersację i zapytać co dwójka tu robi. Pozostali, uzbrojeni towarzysze wychodzący po jego boku, powinni zniechęcić parę do walki.
Kyle cały czas zbliżał się czujnie, jednocześnie próbując ponownie wyłapać rozmowę. Każda nacja miała własny dialekt. Ludzie mają to do siebie, że pozostając dłużej w hermetycznej grupie, przyjmują narzucone przez nią manieryzmy. Dlatego Devenau wysilał pamięć, próbując przypomnieć sobie czy zasłyszany dialekt z czymś mu się nie kojarzy.
 

Bishop986

King of Mars
Dołączył
3 Sierpień 2008
Posty
8 886
Punkty reakcji
70
Miasto
Kraina "By żyło się lepiej"
Aito, Kyle, Alan.

Devenau szedł pierwszy. Kroczył ostrożnie mając baczenie na wszystko co się dzieje dookoła. Korytarz na lewo prowadził wprost na schody, na których widoczne były ślady świeżej krwi. Kogoś lub coś tutaj ciągnięto i to nie dawno. Kyle skierował pistolet ku górze by nie dać się zaskoczyć, ale tymczasem nikt ich nie "przywitał". Kimkolwiek byli ludzie na wyższym piętrze nie pozostawili strażnika pilnującego tego przejścia. Byli więc głupi albo wyjątkowo pewni siebie. Po chwili całej drużynie ukazał się widok hotelowego korytarza:

j6itjk.jpg

Był on pusty. Drzwi do większości pomieszczeń pozostały otwarte na oścież. W małych pokoikach hotelowych znajdowały się jedynie porozrzucane meble i jakieś bezużyteczne graty takie jak stare prześcieradła czy lustra.
Nadal Devenau prowadził swych kompanów. Nadal też zachowywał wzmożoną ostrożność starając się nie zdradzić swej obecności w budynku.

Test:
Test Kyle'a na skradanie [+1 opis]. Wynik 22.
Test natury na skradanie [trudny, 6]. Wynik 24.
Kyle przegrywa test.

Z początku szło wszystko tak jak chciał tego najemnik. Jego towarzysze trzymali się kilka metrów od siebie. Ich przewodnik był wyjątkowo dyskretny i przez dłuższy czas zmysły i umiejętności go nie zawiodły. Niestety nie udało mu się uniknąć drobnej wpadki. Kyle był niesamowicie skupiony na tym co robi, ale zlewające się w jedność hotelowe ściany i pokoje spowodowały, że na chwilę stracił czujność. Ważąc każdy krok jakby był na miarę złota, nie zauważył, że wyszedł wprost na skrzyżowanie korytarzy. Ten którym się kierowali był w tym miejscy przecięty prostopadłym korytarzem, na którym ku zaskoczeniu Kyle'a znalazł się jakiś mężczyzna. Devenau usłyszał jak po jego prawej ktoś odbezpiecza broń. Najemnik nie zdążył nawet spojrzeć w stronę, z której doszedł go dźwięk, lecz wiedział, że reagować musi natychmiast.

Test:
Test Kyle'a na zadane obrażenia. Wynik 168
Test wroga na obronę. Wynik 60.
Wróg traci 11 pkt zdrowia. Śmierć.

Wyuczony odruch był szybki jak błyskawica. W ciągu ułamków sekund najemnik i jego oponent zmierzyli się w iście westernowym pojedynku. Dwóch uzbrojonych mężczyzn, broń i umiejętności a jedynym co decyduje o wygranej to zimna krew i trochę szczęścia. Kyle nie dał się ponieść emocjom. Jego ruchy były precyzyjne i nie obarczone brzemieniem stresu czy strachu. Po ściśnięciu spustu zobaczył tylko jak na czole nieznajomego pojawia się czerwona kropka. Śmierć zabrała go natychmiast.


-Co to było? No czy ja się nawet wysrać nie mogę w spokoju pajacu? Mówiłem że mi ciężko na żołądku! Ej! Parker! - stłumiony głos dochodził z pokoju tuż obok ciała poległego. Jakim zaskoczeniem dla "srającego" kanibala musiał być widok Kyle'a i Takito, którzy otworzyli drzwi toalety. Bolt i Nicole stali w pokoju tuż obok drzwi. Kobieta nerwowo wyglądała przez drzwi na korytarz by sprawdzić czy nie zwrócili czyjejś uwagi.
-Kim wy k*rwa jesteście? Pchacie się na talerz? - widać, że zaskoczony facet nie dał się specjalnie zdeprymować tą sytuacją, mimo że siedział ze spuszczonymi gaciami na klopie...

[Kyle - minus jeden nabój.]

***

Jackey, Raylan.

Brown był wyraźnie zaskoczony odpowiedzią Nielsena.
-Jakich dwóch chłopaków? Chris to facet, ale Maricruz to kobieta. Żona naszego burmistrza... Cholera mój łeb za to poleci... Cholera! - wrzasnął - Dalej chodźcie.
Jacke ruszył biegiem w stronę stodoły a z a nim Raylan i Jackey. Gdy drzwi się uchyliły ich oczom ukazał się pickup Chris'a. Samochód był praktycznie "rozmontowany". Stała na cegłach. Otwarta maska wskazywała też, że ktoś grzebał przy innych częściach.
-Nie ma akumulatora, rozrusznika... i jeszcze paru innych rzeczy... Ehh... Pewnie ją tutaj dorwali. Patrzcie! - Brown skierował wzrok na ziemię - O, tutaj! "Golf".
Rzeczywiście na ziemi wypisane było to słowo. Widocznie ktoś zostawił im ślad.
-To może ona. Może jeszcze żyje. Uff... Potrzebuje pomocy. Idziecie ze mną? Jej na pewno chodziło o pole golfowe nieopodal. Musieli ją tam wziąć. Nie mam wiele do zaoferowania... w sumie to nic nie mam... Ale David... tzn. nasz "burmistrz" na bank nie zostawi was z pustymi rękoma jeśli pomożecie jego żonę wyciągnąć stamtąd, ale musimy to zrobić bez jego pomocy. Jak się dowie, że zawaliłem to będę miał przesrane... To co? Pick up jest do niczego. Wszystko z niego zabrali. Cały jest wypatroszony a rzeczy Chris'a zniknęły, ale jak już mówiłem burmistrz to inna sprawa... Co?
 

Haren

Nowicjusz
Dołączył
8 Grudzień 2009
Posty
492
Punkty reakcji
3
Wiek
29
Miasto
Kraków
Bolt pozostawił Kyle'owi i skośnemu rozmowę z kanibalem, sam zaś kucnął nad zabitym oponentem. Na pierwszy rzut oka zobaczył, że nic go tutaj nie interesuje. Nic, poza amerykańską wersją Beretty 92FS, nowiutką, lśniącą bronią, z którą Bolt miał do czynienia jeszcze w US Army. Zawsze fascynowało go charakterystyczne wycięcie w korpusie zmniejszające masę broni i nie mógł pojąć, czemu inni producenci tego nie powielają. Uśmiechnął się cicho, włożył łom za pas i podniósł pistolet, podziwiając go raz jeszcze z bliska. Uznał, że jest to lepsza broń w pomieszczeniu niż łom czy AWM, więc zatrzymał ją. Powiedział spokojnie do tyłu, że idzie się rozejrzeć po piętrze i - ostrożnie stawiając kroki - ruszył sprawdzić pozostałe pokoje tego piętra. Skinął jeszcze tylko Nicole żeby go ubezpieczała - w tych czasach nikt nie powinien nigdzie chodzić samemu.




//Zabieram Beretta M9 (Broń jednoręczna, 1,5 obrażeń, magazynek 15 naboi)
 

Caleb

VIP
VIP
Dołączył
3 Maj 2007
Posty
8 989
Punkty reakcji
206
Devenau ściągnął kurtkę z mężczyzny, a buty oddał Aito. Gdy już wszyscy przeszli dalej, do kanibala na ,,tronie'', najemnik gorzko się uśmiechnął.
- Wykrakałeś Aito. Mamy tutaj śmierdzącego pożeracza ludzkiego ciała.
Przypomniał mu się horror rap, jeden z gatunków, jakich niegdyś słuchał. Było to jeszcze przed zagładą w wykonaniu umarlaków. W tejże właśnie muzyce nie brakowało porąbanych tekstów o dewiacjach jak jedzenie ludzkiego mięsa. Wtedy Kyle traktował ten temat jako oryginalny, bo oryginalny, ale jedynie środek przekazu artystycznego. Niespełna rok później sam musiał uważać, aby nie zostać zjedzonym. Co najmniej ironiczne.
Buta mężczyzny mogła świadczyć, że oprócz niego ktoś tu jeszcze jest. Nie było czasu na przyjacielskie pogawędki. Kyle szybkim ruchem wyciągnął pistolet i przestrzelił mężczyźnie kolano. Gdy ten zwijał się z bólu, podszedł do niego i wpakował głowę do muszli, wprost na spotkanie produktu, który właśnie uszedł z kanibala.
- Niewłaściwy ton brudasie. Ja tu zadaję pytania. Jest tu więcej twoich kumpli? Co tu robicie i czy macie coś użytecznego?

[Ten nabój wystrzelony w kolano już odjąłem na bieżąco]
 

Codreanu

Zaściankowiec
Dołączył
22 Luty 2009
Posty
1 875
Punkty reakcji
3
Wiek
38
Miasto
znienacka :)
Raylan postanowił przyłączyć się do Browna. Zaintrygowało go to co się stało z Chrisem i Maricruz.
Kto wie może to Ci kanibale, których ścigałem? - pomyślał Raylan.
Po chwili namysłu powiedział do Browna:
-Mogę Ci pomóc, czym prędzej powinniśmy ruszyć na pole golfowe.

Wiek:
30 lat

Grupa:
Wolny

Historia:
Raylan podczas spokojnych czasów przez epidemią zombie pracował w policji miał szczęśliwą rodzinę, żonę i dwie córeczki, uważał, że był spełnionym człowiekiem. Wszystko skończyło się wtedy gdy hordy zombie napadły jego rodzinny dom podczas jego nieobecności, gdy wrócił do domu zastał zgliszcza, w amoku zaczął zabijać każdego zombiaka, którego spotkał na swojej drodze. W końcu uznawszy to za bezsensowne bo armia zombich wydawała się nieprzebrana, Raylan ruszył w świat, wir historii zaprowadził go w pobliże Atlanty.

Charakter:
Raylan jest człowiekiem praworządnym, cechuje go przywiązanie do prawa, chociaż ma tendencje do samorzutnego wymierzania sprawiedliwości. Uważa, że w tych trudnych czasach, ktoś musi być jednocześnie sędzią, prokuratorem i katem.
Nie znosi on wszelkiej maści ludzi, którzy czerpią profity na ludzkiej tragedii a o takich nietrudno w dzisiajszych czasach. Dla takich ludzi jest przewidziana jedna kara kula w łeb.

Atrybuty:
Siła - 2 (+1)
Zręczność - 2 (+1)
Szybkość - 3
Wytrzymałość - 2 (+1)
Inteligencja - 3

Charyzma - 2 (+1)
Technika – 2 (+1)
Orientacja w terenie - 1
Celność - 3 (+2)

Umiejętności:
- Dowódca - Raylan w czasach pracy w policji dowodził ludźmi (+1 charyzma)
- Snajper - cechuje go doskonała celność i znajomość broni palnej. (+ 1 celność)
- Pirotechnik - doskonale orientuje się w różnej maści materiałach wybuchowych (+1 technika)
- Refleks - wiele lat pracy w niebezpiecznych dzielnicach wyostrzyło zmysły Raylana (+1 zręczność)

Broń:
- Pistolet Smith & Wesson ( +1,5 obrażenia)
(6 naboi w pistolecie - 2 naboje = 4)
- duży nóż myśliwski (+0,2 obrażenia)
Pancerz/Ubiór:
-Stopy: Buty skórzane (+ 0,2 obrony)
-Nogi: Spodnie jeansowe (+ 0,2 obrony)
-Korpus: Skórzana kurtka (+0,5 obrony)
-Rękawiczki: skórzane rękawiczki
-Głowa: kowbojski kapelusz

Ekwipunek:
- Piersiówka whisky (0,3 l)
- Suszona wołowina x5
- Mała apteczka (bandaż, woda utleniona, 3 plastry)
- Zapasowy magazynek (10 naboi)
- Zapasowy magazynek (10 naboi)
- Apteczka - środki przeciwbólowe x2 + 2x antybiotyk bandaż plastry
- Zapasowy magazynek (10 naboi)
- Manierka z wodą (0,5 l)
 

bati999

Macierz Diagonalna
Dołączył
13 Październik 2008
Posty
2 211
Punkty reakcji
18
Wiek
27
Miasto
Tarnobrzeg
Jacky podszedł bliżej, stojąc już przed nieznajomymi.
- Musimy najpierw ustalić plan... Pole golfowe jest... Nieważne. W lesie roi się od zombie, więc musimy uważnie tamtędy przejść. Nie wiadomo kto się znajduje na polu. Kanibali być może również się znajdzie, bo było tam sporo ludzi dawniej... -
Spoglądnął na wszystko.
- To co, leciem czy stajem? Trzeba raczej działać szybko... -
Jeżeli wszyscy zgodzili się na propozycje, Nielsen ruszył po cichu lasem kierując się w stronę pola golfowego.
 

Ismail

Nowicjusz
Dołączył
28 Grudzień 2010
Posty
57
Punkty reakcji
0
Wiek
111
Aito zabrał buty i szedł dalej za Kaly'lem, gdy zorientował się że faktycznie mają do czynienia z kanibalami uśmiechną, obmyślając w głowie wymyślne tortury.
Miał ochotę powoli wbijać katanę mu w serce, ale gdy zobaczył że Kaly przeją "inicjatywę" spojrzał groźnie na kanibala i przykładając mu oszczę do krtani powiedział:
- lepiej dla ciebie byłoby odpowiadać na pytania, my mamy czas, sam z przyjemność potnę twoje ciał, centymetr po centymetrze, od którego palca zacząć?
Potem staną bliżej wyjścia schował katanę i wyciągną broń obserwował korytarz, tak aby nikt ich nie zaskoczył w trakcie przesłuchania.


Imię i Nazwisko:
Aito Takai

Wiek:
32 lata

Grupa:
Najemnik

Historia:
Były członek Yakuzy oddelegowany do załatwiania "spraw" w USA w imieniu mafii. Pilnował tras przerzutowych do Stanów, uciszał niewygodnych ludzi, handlował z amerykańskimi bossami narkotykowymi. Gdy pojawili się zombi a droga do rodzinnej Japonii została odcięta Aito wiedział że jego bracia mu nie pomogą, że jest zdany tylko na siebie. Zgodnie z życiową zasadą "trzymaj z silnymi", jaką na co dzień stosował, przyłączył się do najemników. Wiedział że wśród dobrze wyszkolonych ludzi miał największe szanse na przeżycie.[/quote]

Charakter:
Aito z natury nie był złym człowiekiem, za młodu wpadł w złe towarzystwo, które ukształtowało jego obecny charakter. Jest indywidualistą na wszystko patrzy przez pryzmat własnej osoby. Nie prowokuje przeciwników i jego lepiej też nie prowokować, gdy ktoś mu się narazi od razu sięga do siłowych rozwiązań.

Atrybuty:
Siła - 2 (+1) = 3
Zręczność - 3 (+1)(+1) = 5
Szybkość - 3 (+2)(+1) = 6
Wytrzymałość - 2
Inteligencja - 2

Charyzma - 1
Negocjacje - 2 (+1) = 3
Orientacja w terenie - 2
Celność - 3 (+1) = 4

Umiejętności:
- Walka bronią białą - Tradycjonalistyczna Yakuza kładła duży nacisk na umiejętność walki kataną, (+1 Zręczność)
- Strzelectwo - Potrafi doskonale posługiwać się bronią krótką, uwielbia używać dwóch pistoletów (+1 celność)
- Interesy - Prowadził "rozmowy handlowe" z różnymi wpływowymi ludźmi (+1 negocjacje)
- Sprinter - Potrafi bardzo szybko biegać (+1 Szybkość)

Broń:
- Katana* (0,5 Obrażenia) - jednoręczna
- Pistolet Kel-Tec PMR 30 (pełny magazynek 30 naboje)(1,5 Obrażenia) - jednoręczna

Pancerz/Ubiór: (1 obrony)
-Stopy: Buty skórzane (+ 0,2 obrony)
-Nogi: Spodnie skórzane (+ 0,3 obrony)
-Korpus: Skórzana kurtka (+0,5 obrony)
-Rękawiczki: brak brak odzieży
-Głowa: brak odzieży

Ekwipunek:
- Manierka z wodą (1 litr)
- 1/2 bochenka chleba
- Gruba żyłka (15 metrów)
- Mała apteczka (bandaż, woda utleniona, 3 plastry)
- Zapasowy magazynek (30 naboje)
- Zapasowy magazynek (30 naboje)
- Paczka medykamentów (2 fiolki antybiotyku, 4 tabletki przeciwbólowe)
- Kompas
[/quote]
 

Bishop986

King of Mars
Dołączył
3 Sierpień 2008
Posty
8 886
Punkty reakcji
70
Miasto
Kraina "By żyło się lepiej"
Alan, Aito, Kyle.

Cała scenka była w jakiś makabryczny i ironiczny sposób śmieszna, ale tylko człowiek obdarzony wisielczym humorem mógł ją docenić. Na filozofię nie było jednak miejsca. Devenau wystrzelił dziurawiąc kolano kanibala. Ten nie zdążył nawet zawyć z bólu ponieważ od razu jego twarz znalazła się toalecie. Zapach ekstrementów i czerwień krwi tworzyły razem dziwny "kolarz" wrażeń dla zmysłów.
- Niewłaściwy ton brudasie. Ja tu zadaję pytania. Jest tu więcej twoich kumpli? Co tu robicie i czy macie coś użytecznego?

Test:
Kyle test negocjacje/dyplomacja + bonus połowa siły. Wynik 20.
Kanibal test negocjajce/dyplomacja. Wynik 12.
Kyle wygrywa test.

Kyle nie patyczkował się z wrogiem. Jego argumenty oparte na sile były bezkompromisowe. Połączenie przemocy i odpowiednio silnej sugestii słownej dały rezultaty. Mimo że zaskoczony facet nie był tchórzem z pierwszej łapanki "pękł". Chyba zdał sobie sprawę z tego, że opór nie ma sensu.
-:cenzura:... - wypluł brązową wodę i wierzgnął jakby sprawdzając czy Devenau nadal go trzyma - Dobra, dobra... myślisz że jesteś twardy razem z kumplem chińczykiem? W kupie siła... a ch*j... Jest nas ośmiu no chyba teraz siedmiu bo Parker pewnie gryzie glebę. Przypadkiem tutaj trafiliśmy. Jesteśmy na wyprawie po zapasy. Złapaliśmy kobietę jedną i jakiegoś faceta tutaj przy ciężarówkach. Co użytecznego? My nasze graty straciliśmy po ataku biegaczy no ale mamy chociaż mięso tzn. tę dwójką co złapaliśmy. W ciężarówkach są beczki z benzyną. To wszystko co tutaj znaleźliśmy. Ciesz się tym co wiesz bo Malakai jak was dorwie to zje żywcem.
Do przepytywania przyłączył się też Takai, który podobnie jak Kyle wzmocnił argumenty. Japończyk przyłożył broń do krtani jeńca i groźbą starał się wyciągnąć z niego więcej informacji.

Test:
Aito test negocjacje/dyplomacje + bonus połowa inteligencji. Wynik 24.
Kanibala negocjacje/dyplomacje. Wynik. 12.
Test wygrywa Aito.

- Lepiej dla ciebie byłoby odpowiadać na pytania, my mamy czas, sam z przyjemność potnę twoje ciało, centymetr po centymetrze, od którego palca zacząć?
-No przecież odpowiadam kuźwa... Co mam Ci wyczarować coś nowego? Nasze mięsko i reszta chłopaków jest na trzecim piętrze na końcu korytarza w takim dużym pokoju ze stołami do bilardu i barkiem. No tyle k*rwa wiem jasnowidzem nie jestem! - mężczyzna wycedził przez zęby, jego wściekły wzrok wbijał się w oczy Aito, ale widać że chciał kooperować. W końcu wyjawił im wiele.
W tym czasie Bolt chciał wyruszyć na zwiady z Nicole, ale ta nie zgodziła się. Wolała zostać przy przesłuchaniu. Kiedy sprawa się już skończyła wzięła Kyle'a i Takai na bok zostawiając kanibala na "kiblu".
-Malakai... to imię brzmi znajomo... Hmm... - chwilę zastanawiała się od czasu do czasu kierując wzrok na ich jeńca - A fakt. Zanim się poznaliśmy. Jakoś zaraz po zagładzie ja i Ivan byliśmy w Chicago tam na zgliszczach miasta pasożytował taki jeden szabrownik. Mówili na niego Malakai. Widocznie teraz zasmakował w ludzkim mięsie. Nie będzie to łatwy orzech do zgryzienia. To twardziel jakich mało i psychol do tego. Nie zna hamulców ani strachu. Nawet Ivan wolał go omijać szerokim łukiem gdy byliśmy w Chicago... ale ta benzyna... kurde łakomy kąsek...

Podczas "przesłuchania" Alan ruszył sam by wybadać teren.

Test:
Test Bolt'a na skradanie. Wynik 35.
Test natury na skradanie [średni, 5]. Wynik 15.
Testy wygrywa Alan.

Sprawa nie była trudna dla człowieka z tak bogatym wojskowym "cv" jakie miał Bolt. Cichutko przemieszczał się po kolejnych korytarzach i zaglądał do kolejnych pokoi. Wnioski były takie, że w pokojach niestety nic użytecznego nie było. Wszystko już dawno zabrano. Dobra wiadomość była taka, że na tym piętrze byli sami. Alan zapamiętał też że całe piętro składa się z jednego długiego korytarza prowadzącego od schodów na parter, którymi weszli, aż do schodów na drugie piętro. Ponadto to korytarz ten przecięty był dwoma prostopadłymi korytarzami, co łącznie tworzyło z tego piętra schemat symetrycznych "kostek".

[Bolt - plus Beretta M9 (Broń jednoręczna, 1,5 obrażeń, magazynek 15 naboi); Kyle - plus Skórzana kurtka bez rękawów (0,5 obrony); Aito - plus Buty HD (0,3 obrony).]

***

Raylan, Jackey.

Obaj wolni zgodzili się by pomóc Brown'owi w tej eskapadzie. Grubas pierwszy raz od kiedy zaczęła się rozmowa rozchmurzył się a na jego twarzy zagościł nawet uśmiech.
-Ok, czekaj! Gdzie leziesz młody! Pojedziemy moim autem. - krzyknął widząc, że Nielsen chce iść przez las na piechotę - Znam tu drogi i każdy zakamarek. Samochodem będzie szybciej.
Kiedy wszyscy byli już w starym Dodg'u najwięcej gadał Jack. Jadąc Klondike Road na południe zaczął im opowiadać jak wygląda Stockbridge i kim są jego mieszkańcy. Z jego opowieści wynikało, że jest to całkiem spora (jak na owe czasy) osada, w której mieszka około 500 osób. Stworzono tam jakieś filary cywilizacji a wszystkim dowodzi młody burmistrz David Sikorsky. Stockbridge miało być otoczone murem z cegły wzniesionym przez mieszkańców i generalnie rysowało się jako całkiem miłe i bezpieczne miejsce do mieszkania szczególnie zważając na okoliczności w jakich przyszło żyć tym, którzy przeżyli zagładę.
-...no i mamy też dwa bary, stadninę koni i kilkadziesiąt hektarów pól uprawnych na obrzeżach miasta i poza murem. David to ma łeb na karku. Kiedy przybył pod koniec stycznia do Stockbrige to nas, tzn. tubylców, było koło 300. Jakoś się uchowaliśmy bo większość ludzi zmarła albo uciekła gdzieś nie wiadomo gdzie albo została pogryziona i teraz biega gdzieś po lasach. Ech... to dziwne widzieć swoich sąsiadów jako zombie. No ale co... takie czasy [...] i generalnie jakoś sobie radzimy. Mamy broń, jedzenie, paliwo się zbiera gdzie się da a jak nie trzeba to jeździmy konno żeby oszczędzać. Mamy też taki "szpitalik" jakby. Jest tam lekarz i dwie pielęgniarki. Mamy prąd i nawet kino... hehe.
Ze słów Jacke wynikało, że ludzie mieszkający w tej osadzie radzą sobie nieźle. Dodatkowo liczba aż 500 mieszkańców czyniła z tego miejsca największe znane Rayln'owi i Jackey'owi skupisko ludzi. Gdzieniegdzie były podobno jakieś małe osady liczące maksymalnie kilkadziesiąt wolnych, plotki mówiły, że w Kanadzie są jakieś miniaturowe miasteczka liczące po 100 - 200 osób, ale nikt nigdy nie potrafił potwierdzić tych danych. Na takim tle Stockbrige wyglądało prawie jak stolica współczesnego świata.
Jacke rzeczywiście znał teren. Po niecałych dwóch milach zjechał w jakąś boczną drogę, później znowu odnajdywał kolejne polne "ścieżki", które przecinały ten malowniczy teren tworząc sieć polnych dróg używanych niegdyś przez leśników i farmerów. Dzięki wiedzy Brown'a podróż minęła szybko. Kiedy zatrzymali się tuż przy lesie kierowca wyjaśnił im, że są po wschodniej stronie pola golfowego i że aby się tam dostać muszą przejść przez ten niewielki las. Problem jest tylko jeden...
-zombie... Z tego co wiem to od paru dni kręci się ich mnóstwo na polu golfowym. Jest tam dużo biegaczy i to w dużych ilościach. Dlatego trzeba uważać.
Po opuszczeniu samochodu wkroczyli do lasu. Prowadził Jacke. Raylan i Jackey szli kilka kroków za nim uważnie przyglądając się roślinności.

143mbz4.jpg

Szukali wszelkich "niecodzienności" w otoczeniu starając się antycypować zagrożenia, które w takim miejscu mogły być śmiertelnie niebezpieczne. Pośród bujnej roślinności łatwo jest się ukryć, ale efekt zaskoczenia działa w dwie strony.
-Cicho... - szepnął Jacke - Zombie reagują na hałas. Bądźcie cicho.
Dopóki on prowadził wszystko szło dobrze. Mimo swej postury wykonywał niesamowicie precyzyjne kroki, który prawie nie emitowały żadnych dźwięków. Wybierał zawsze dobrą drogę i widać było, że czuje się pewnie.
-Cichooo... - znów szepnął przystając w miejsu.
Dopiero teraz Nielsen i Givens usłyszeli, że nieopodal coś ruszyło się w krzakach. Nagły ruch przemieszczał się szybko wzdłuż nich kryty ścianą krzewów. Jak można się było spodziewać z zarośli wybiegł wściekły zombie z pianą na pysku. Na ich nieszczęście z drugiej strony kierował się na nich kolejny a od przodu szarżował trzeci. Tym ostatnim zajął się Brown. Wyczekał moment i po prostu przywalił mu z całych sił kolbą strzelby. Gdy napastnik padł Jacke tłuk go po głowie bez opamiętania. Jednak pozostałe dwa nadal atakowały.
-Tylko nie strzelać bo więcej ich przybiegnie - szept Brown'a przebił się przez dźwięk łamanych kości.
 

Caleb

VIP
VIP
Dołączył
3 Maj 2007
Posty
8 989
Punkty reakcji
206
Gdy Kyle wyciągnął od mężczyzny żądane informacje, przejechał nożem po jego krtani. Zaraz upuścił ciało, aby zanadto się nie pobrudzić posoką - jej zapach sprawiłby, że najemnik w terenie stałby się idealnym wabikiem dla zombie. Jeśli któreś z towarzyszy chciało skomentować zajście, Devenau odpowiedział naprędce:
- Nie obiecywałem, że go nie zabiję. Nad honor stawiam bezpieczeństwo, a cholera wie, co ten by zrobił, pozostawiony samemu.
Teraz kobieta zabrała głos. Malakai według niej okazał się być nie lada przeciwnikiem, w dodatku obłąkanym. To z resztą nie dziwiło, skoro był kanibalem.
- Damy radę jego bandzie we czwórkę? Jak myślisz? - zapytał najpierw kobiety - A ty Aito, co proponujesz?
Sam gotów był tym razem się dostosować. Jeśli trzeba będzie, Kyle mógł wrócić po posiłki. Gdyby reszta zdecydowała się ruszyć, on również nie zamierzał marudzić. Tak czy inaczej, zaczęli robotę, więc trzeba będzie ją skończyć. Na razie interesowało go więcej informacji od Nicole, które mogli wykorzystać w potyczce.
 
Status
Zamknięty.
Do góry