Sama więc widzisz że się nawet w snach nie możesz przed Nim ukryć Do przodu, kobieto, do przodu!Lorellai napisał:I przez to wszystko mi się dzisiaj śnił znowu... I znowu się zdołowałam na sam początek dnia. :/
Żartujesz? Prawdopodobnie, nie chcę wyciągać zbyt pochopnych wniosków, ale ów zachowanie może świadczyć o tym, że jest dzieciakiem? Przecież ten koleś ma ewidentne problemy, nie tylko emocjonalne. Napisałaś wystarczająco dużo, by można było wyrobić sobie mniej więcej jakieś zdanie, w części ukierunkowałaś jego charakter. Więc - what is wrong with you? Dlaczego się tak męczysz? Wiem, że można się do człowieka przywiązać, ale gdy ktoś nas zawodzi, okazuje się nie tym za kogo myśmy go uważali, niejako automatycznie eliminuje się z naszej pamięci i naszego życia. Jeśli z jakichkolwiek powodów ciągle wracasz wspomnieniami do tego co było i skupiasz się na tym co było pozytywne, bo chyba nie tęsknisz za tym co było fatalne, to zajmij swoje myśli kimś innym. Najlepszym lekiem na stan, w którym się znajdujesz jest poznanie kogoś innego. Choćby przelotna znajomość. Wyjdź do ludzi i zacznij działać, skoro inne metody zawodzą. Bo chyba zawodzą, skoro ciągle wracasz i wracasz i wracasz... Nie karm swoich myśli czymś nierealnym, ponieważ niepotrzebnie rozciągasz to wszystko w czasie. I się dołujesz. Gość nie był wart zachodu, więc najwyższa pora byś to zczaiła Temat został przez moich przedmówców rozpracowany i omówiony w szczegółach. Wszystko zależy teraz od Ciebie i od Twojej siły. Zresztą nie tylko siły, ale jeszcze paru innych czynników. Niemniej musisz działać, gdyż w innym razie to Cię tak szybko nie opuści. Musisz być po prostu świadoma tego, że koleś wykazał się skrajną niedojrzałością. Jeśli to zaakceptujesz, będzie łatwiej Ale musisz to najpierw do siebie dopuścić.Lorellai napisał:Będąc ze mną nie robił tego... Znowu się głowić będę co to zachowanie ma znaczyć...
Ale widzisz, ze mną jest znowu taki problem, że ja jestem wrażliwa, uczuciowa. Bardzo łatwo się zakochuję. Wstyd mi o tym pisać ale taka jest prawda! Wstydzę się tego. Zakochuję się, przywiązuję bardzo szybko i mocno. Więc potem kiedy ktoś odchodzi, przeżywam - bo jestem wrażliwa i uczuciowa. Nie wiem jak to w sobie zwalczyć. Jak się trochę ochłodzić, wyzbyć uczuć. Na prawdę - chciałabym być taką zimną i obojętną su*ą. Seks bez zobowiązań? Przelotne znajomości? Just friends but with sex? Nie dla mnie na prawdę. Chcąc nie chcąc, nawet kiedy wiem że szanse na związek są marne - zaczynam się angażować, tęsknić, zakochiwać. Eh... :niepewny:greggxx napisał:poznanie kogoś innego. Choćby przelotna znajomość
Ejjjj....Nie wpadaj w skrajności :huh:Lorellai napisał:Na prawdę - chciałabym być taką zimną i obojętną su*ą.
Myślę, że jednak nie odstajesz zbytnio od standardów Dla mnie to dowód na to, że szukasz relacji , nie urzadzenia się w życiu i nie kalkulacji. Przydałby się tylko w tym wszystkim zdrowy rozsądek i trochę dystansu w nawiązanych znajomosciach w taki sposób by się zaraz komuś nie wieszać na szyi.Lorellai napisał:Ale widzisz, ze mną jest znowu taki problem, że ja jestem wrażliwa, uczuciowa.
Lorellai napisał:Więc potem kiedy ktoś odchodzi, przeżywam - bo jestem wrażliwa i uczuciowa. Nie wiem jak to w sobie zwalczyć.
Zauroczenie to nie miłość, zacznij je rozróżniać. Będzie to z pożytkiem dla CiebieLorellai napisał:Bardzo łatwo się zakochuję
Znam bardzo wiele takich osób. Sam mam podobno "duszę romantyka" (jak już wspominałem), więc siłą rzeczy też taki jestem. U facetów to rzadsze, uwierz. I z tego co widzę to Ty uważasz te cechy za swoje słabości. Zrób z nich zalety!Lorellai napisał:że ja jestem wrażliwa, uczuciowa.
Mam teraz taką sytuację. Powiem Ci, że w końcu zacząłem inaczej do tego podchodzić, staram się coraz mniej przejmować, etc. Pomaga, w środku czuje się ulgę.Lorellai napisał:nawet kiedy wiem że szanse na związek są marne - zaczynam się angażować, tęsknić, zakochiwać.
Ja myślę, że takich dziewczyn, kobiet, żon jest sporo. Wystarczy , że rzucę okiem na pobliskie podwórko rodziny czy znajomych by wysnuć wniosek, że mąż/żona nie wyszli za mąż za współmałżonka a za swoje oczekiwania, które nie znalazły odbicia lustrzanego w realu Potem płacz i zgrzytanie zębów ......bo przecież miało być inaczej. Poruszyłeś ważną kwestię Greggxx: każdy z nas ma swoje pragnienia, wyobrażenia, plany i to jest dobre. Lorellai jest wrażliwą i uczuciową kobietą i nie tu leży problem bo można powiedzieć, że dziś dziewczyny szczere, autentyczne, wrazliwe i uczuciowe są na wagę złota. Sztuką jest mądrze ulokować swoje uczucia i talenty by wszystkiego nie zmarnować. Frustracja , żal, złość jest najczęściej wynikiem tego, że oczekiwania i wyobrażenia minęły się z prawdą. Wybranek cały czas taki był ......wyobrażenia skonfrontowały się z rzeczywistością i czar prysł.greggxx napisał:Znałem raz dziewczynę, która zakochiwała się we własnych marzeniach, a faceci których poznawała byłby niczym innym jak narzędziem do próby materializacji owych wyobrażeń. Jak to się kończyło, nie trudno sobie wyobrazić.
czyli trzeżwym okiem ocenić sytuację i drugiego człowieka, by po raz kolejny nie marnotrawić swojego czasu, zdrowia i zaangażowania.greggxx napisał:w sprawach sercowych warto stąpać twardo po ziemi.
Oczywiście, że takich kobiet jest sporo, ale przypadek o którym wspomniałem należał do tych hardcorowych. Dziewczyna była wiecznie nieszczęśliwa. Bardzo łatwo się zakochiwała. Nie wiem jak jej życie wygląda teraz, bo nie mam już z nią kontaktu, ale była doskonałym przykładem tego, jak nie należy podchodzić do związków. Zazwyczaj właśnie z tego może się zrodzić patologia w rodzinie. Bo gdy taka kobieta wyjdzie za mąż, facet okaże się gnojkiem, a ona nie będzie w stanie go opuścić. Błędne około.kate2 napisał:Ja myślę, że takich dziewczyn, kobiet, żon jest sporo. Wystarczy , że rzucę okiem na pobliskie podwórko rodziny czy znajomych by wysnuć wniosek, że mąż/żona nie wyszli za mąż za współmałżonka a za swoje oczekiwania, które nie znalazły odbicia lustrzanego w realu
Jak ktoś ma miękkie serce, to musi mieć twardą... wiadomo co. Najlepiej jest unikać skrajności.kate2 napisał:Wybranek cały czas taki był ......wyobrażenia skonfrontowały się z rzeczywistością i czar prysł.
Jest to możliwe, ale nie wiem czy w tym przypadku.kate2 napisał:A tak na marginesie to zastanawiam się jakie relacje miała/ma Autorka z ojcem. Zdarza się, że niezaspokojony głód emocjonalny przenosi się potem na partnera/współmałżonka.
Nie sądzę. Ja nie mam ojca a jakoś nie odstaję emocjonalnie. Znam również dwie dziewczyny w niekompletnych rodzinach. To może mieć lekki wpływ, ale nie aż tak wielki. Oczywiście zdarzają się wyjątki.greggxx napisał:A tak na marginesie to zastanawiam się jakie relacje miała/ma Autorka z ojcem. Zdarza się, że niezaspokojony głód emocjonalny przenosi się potem na partnera/współmałżonka.
Sorki Greggxx ale ja tez mam przerozne doswiadczenia, przewaznie idealizuje sie partnera. I powiem Ci jedno- niemozliwym jest, zeby w milosci "twardo stapac po ziemi." I kazdy kto choc raz byl szalenczo, spontanicznie zakochany potwierdzi moje slowa. Szczegolnie w poczatkowej fazie zakochania. Owszem z czasem kiedy uczucie ewoluuje i przechodzi na kolejne etapy relacji powoli schodzi sie na ziemie. Milosc to ... taniec na cienkiej linie. Czasami sie spadnie.greggxx napisał:Znałem raz dziewczynę, która zakochiwała się we własnych marzeniach, a faceci których poznawała byłby niczym innym jak narzędziem do próby materializacji owych wyobrażeń. Jak to się kończyło, nie trudno sobie wyobrazić. W miłości, albo inaczej, bo Miłość to zbyt duże słowo - w sprawach sercowych warto stąpać twardo po ziemi.
Dobry. Chociaż mamy mało kontaktu. Tata ma swoją firmę, jest zapracowany. Zarabia, wręcz ostro zapiernicza byśmy mieli jak najlepiej. Robi dla mnie wiele. Kupił mi samochód, mimo że miałam na niego kasę - kazał mi sobie zbierać na coś innego lub odkładać. Co bym nie chciała, tata mi to daje. I nie żebym była rozpieszczona. Od dobrobytu nie pieprzy mi się w głowie. Po prostu skoro tata może i nie żałuje mi, czemu nie? To jego wola i chęć. Jak wspomniałam - kiedy S. mnie rzucił, tata chciał nawet jechać i mu nakopać.kate2 napisał:A tak na marginesie to zastanawiam się jakie relacje miała/ma Autorka z ojcem.
Są jakieś granice, Elen Warto być tego świadomym. Trzeba odróżnić poszczególne etapy i co najważniejsze - miłość nie spada z nieba, tylko trzeba ją BU-DO-WAĆ. To nie tylko wyjątkowe chwile, ale również i codzienność. Tam trzeba ją żywić i pielęgnować. Zaangażować się obustronnie i starać się podtrzymywać ten ogień tak dobrze jak się da. Z własnej woli. Doskonale to znam, mnie nie musisz tego mówić - spontaniczne i szalone uczucie - jasne! Jak najbardziej, to bywa wręcz pożądane dla udanego związku, ale co dalej? Co za tym idzie? Zauroczenie to nie wszystko, to nawet nie jest fundament, ani miłości, ani czegokolwiek. Dlatego ja bym z tym pojęciem "Miłość" nie rzucał na lewo i prawo. To jest zbyt potężne słowo. O Ciebie Elen w tych sprawach jestem spokojny. Na szczęście wiesz na co należy wrócić uwagę i to się ceniElen napisał:Sorki Greggxx ale ja tez mam przerozne doswiadczenia, przewaznie idealizuje sie partnera. I powiem Ci jedno- niemozliwym jest, zeby w milosci "twardo stapac po ziemi." I kazdy kto choc raz byl szalenczo, spontanicznie zakochany potwierdzi moje slowa. Szczegolnie w poczatkowej fazie zakochania. Owszem z czasem kiedy uczucie ewoluuje i przechodzi na kolejne etapy relacji powoli schodzi sie na ziemie. Milosc to ... taniec na cienkiej linie. Czasami sie spadnie.
Rzeczy materialne to nie wszystko. Nie chcę za bardzo wchodzić na teren, który może być zbyt osobisty, a pytanie nieuzasadnione - ale czy był przy Tobie kiedy go potrzebowałaś, czy pochłonięty pracą nie zaniedbywał swoich obowiązków jako ojciec? Nie wierzę, że to może być przyczyną Twojego stanu, niemniej warto zapytać, by wykluczyć na 100%Co bym nie chciała, tata mi to daje.
Raczej nie rozmawiamy. Jest pochłonięty pracą, prawie cały czas poza domem. Nigdy poważnie na żaden temat nie rozmawialiśmy, jak zostałam rzucona to czasami w biegu rzucił jakiś tekst typu, że będzie okej, że S. był dupkiem itd. albo robił miny by mnie rozbawić. Ale porozmawiać, usiąść razem przy kawie, nie.greggxx napisał:Rzeczy materialne to nie wszystko. Nie chcę za bardzo wchodzić na teren, który może być zbyt osobisty, a pytanie nieuzasadnione - ale czy był przy Tobie kiedy go potrzebowałaś, czy pochłonięty pracą nie zaniedbywał swoich obowiązków jako ojciec? Nie wierzę, że to może być przyczyną Twojego stanu, niemniej warto zapytać, by wykluczyć na 100%