Otwiera mi się nóż w kieszeni, jak widzę, że niektórzy faceci zamiast pójść normalnie, po ludzku do lekarza ze swoim problemem związanym z prostatą, to zaczynają się leczyć jakimiś tabletkami, o których przeczytali w Internecie, ludzie trochę wyobraźni. Ponadto po co czekać, aż nas ten problem dopadnie, jak można jemu przeciwdziałać, dbając o profilaktykę prostaty. W naturze jest przecież od groma takich cudeniek, np. pestki jabłek, pomidory albo olej z pestek dyni, który nie dość, że super smakuje i pasuje do każdej w zasadzie potrawy, to dodatkowo sprawia, że nie mam żadnych problemów z prostatą, a jestem po 50. Bo on generalnie wpływa łagodząco na stany zapalne układu moczowo płciowego, reguluje jego pracę, a do tego reguluje pracę układu krwionośnego, naczyń obwodowych, krwioobiegu miednicy i dołu brzucha (i tu właśnie profilaktyka i leczenie przerostu gruczołu krokowego), naczyń głowy – poprawia wzrok i słuch – serca i naczyń wieńcowych, także same pozytywy. Jak będziecie kupować taki olej sprawdzajcie zawsze, skąd pochodzi - najlepszy olej z pestek dyni pochodzi z Austrii z regionu Styria - i czy był tłoczony na zimno, ponieważ dzięki takiemu tłoczeniu zachowuje wszystkie wartości odżywcze. Oleju z pestek dyni jest pełno w Internecie, ale trzeba zwracać uwagę właśnie na wymienione przeze mnie rzeczy(więcej możecie poczytać sobie tutaj: olejzpestekdyni.info/?q=dla-zdrowia), wiem też że we Wrocławiu w Barze Pyza (ul. Zawalna) można kupić taki olej. Zatem jeśli nie macie jeszcze problemów z prostatą, to po co kusić los, jeżeli w prosty, tani i smaczny sposób można o nią zadbać! A najlepiej idźcie do warzywniaka, kupcie kilo pomidorów, trochę cebulki, pokrójcie to wszystko i polejcie olejem z pestek dyni, samo zdrowie, a przede wszystkim zdrowa prostata!