Po części ludzie sami są winni, że po studiach nie ma roboty
Idzie taki na politologię i gdzie on niby pracę dostanie?????
Tak samo jest po historii, polonistyce i masie innych kierunków.
Idź na inżyniera lub lekarza a pracę będziesz miał.
po części się zgodzę, jest masa kierunków, na które idzie mnóstwo ludzi i później dziwią się, że nie mogą znaleźć pracy, bo rynek jest po prostu nasycony.
Co do inżynierów, to też różnie bywa, zależy od konkretnego profilu wykształcenia.
Mnie dziwi podejście przy tych niszowych kierunkach, na które uczelnie zachęcają zwykle studentów tekstami, że będą wyjątkowymi specjalistami jakich niewielu w tym kraju. Te wszystkie kierunki zamawiane, które tak naprawdę też tworzą tylko gro niepotrzebnych nikomu absolwentów. Zamiast zainwestować kasę w jakieś zajęcia praktyczne, czy nawet jakieś kursy, czy certyfikaty, to wywala się kasę na opłacanie studentów, którzy często traktują takie kierunki, tylko jako dodatkowe źródło kasy. Słabe to wszystko.
Nawet jak się już ma to fantastyczne wykształcenie, jakieś tam doświadczenie, to i tak nie jest jeszcze tak różowo. Wiele ofert pracy jednak zgarnia się po znajomości. Z jednej strony, aż tak bardzo mnie to nie dziwi, bo zawsze lepiej przyjąć osobą, którą ktoś zna i za którą ktoś w pewien sposób może ręczyć, ale jeśli dochodzi do tego, że przyjmuje się osoby o gorszych kwalifikacjach (a na pewno się tak zdarza), to to już jest chore. Swoją drogą, nie raz już widziałam oferty, na które papiery można było przesyłać tylko przez jakieś 5 dni, to przecież od razu jest jasne, że wszystko jest ustawione.
Suma sumarum, przydałaby się zarówno reforma szkolnictwa, jak i reformy rządowe wspomagające powstawanie nowych miejsc pracy.