Policzmy, ile osób w tym temacie dopuściło możliwość tego, że egzorcyści ostatecznie mogą być równie wiarygodnymi świadkami tych zdarzeń, jak sami psychiatrzy. Spojrzałem, i widzę trzy(łącznie ze mną ) takie osoby, może ktoś jest niezdecydowany, ale to nie ma wpływu na wynik mojej obserwacji. Zaznaczam, że to jest tylko moje wstępne odczucie, lecz wydaje mi się, że nieufnaość jest tym większa u tych osób, im bardziej nieprzychylnie odnoszą się one w stosunku do Kościoła w ogóle, a biorę pod uwagę wszystkie deklaracje z jakimi spotkałem się na tym forum. Jeśli uprzedzenia w stosunku do Kościoła są podobne w środowisku lekarzy, to mogą być głównym hamulcem rozwoju badań, a to byłaby dla mnie sytuacja nienormalna, powodująca pogłębianie się braku zaufania. Dla mnie dziwne, bo społeczeństwo nie jest przeciwne takim badaniom, i świadomość też już jest duża, a jednak z jakiegoś powodu nie widać zdecydowanych działań, badań kompleksowych, które wreszcie unaoczniły by powagę sytuacji. Nie dobrze, że przeciętni obywatele stają się detektywami w tej sprawie(nie mając wielu danych), a jednostki wykształcone boją się tego zagadnienia. Powodów może być całe mnóstwo, ale chyba tym najważniejszym jest właśnie uprzedzenie, lub troska o własną karierę.
Trafiałem na opisy, w których psychiatra odmawiał komentowania doniesień, moim zdaniem chwycił się stereotypu, że zostanie wyśmiany. Niech robi co chce, ale za kilkanaście lat może się okazać, że śmieszny będzie już tylko jego strach przed byciem wyśmianym. Szczególnie, jeśli jest autorytetem w swojej dziedzinie, a nie widzi prostej zależności: psychiatra nie może, a ksiądz może - lub odwrotnie. Przecież jego zadaniem jest udowodnić, że psychiatra zawsze może(przynajmniej spróbować), a nie zbywać twierdzeniem: "nie wierzę, więc to zjawisko nie istnieje". Oczywiście są tacy i mają wielki wpływ na "nową generację", ale mam nadzieję, że nie decydujący. Po prostu przestaje mnie już satysfakcjonować podziwianie odkryć, niemal wyłącznie dokonywanych przez "zapaleńców", bo poza środowiskiem, które interesuje się tym tematem(a zdziwiliby się niektórzy jak łączy się ono z innymi zjawiskami, o których niebawem opowiemy sobie), odbierani są trochę jako dziwacy, szaleni naukowcy z wytapirowanymi fryzurami. W dawnych wiekach ich się obawiano, a dziś są wyśmiewani, i nie wiem co gorsze. Coraz bardziej doceniam sceptyków, którzy oczekują konkretnych rozwiązań, przez co dają dowód swej otwartości...
Co do waszych wypowiedzi, to moim zdaniem w różnym stopniu staracie się pominąć fakt związany z ilością doniesień, która jest przynajmniej równa liczbie egzorcystów działających współcześnie i w dawnych wiekach, bo ich stanowisko jest niezmienne. Moim zdaniem swoje uprzedzenia stawiacie ponad rozsądek. Mamy żywych, wykształconych ponad przeciętnie, i zdrowych psychicznie ludzi, którzy są zgodni w swoim świadectwie, a mimo to stanowią dla Was najsłabszy punkt. To uprzedzenia, i widzę, że nic tego nie zmieni...
I mam wrażenie, że gdy nowe pokolenia lekarzy zaczną potwierdzać swoją bezsilność, i aż krzyczeć będą w swoich książkach, że ogólnie nie da się oceniać zjawiska tylko z perspektywy tej niby "racjonalnej" strony, to i tak będziecie niewzruszeni(bo już jesteście)...
Wypowiedzi ekstremalnie sceptyczne odrzucam, ale jednak jest trochę prawdy w tym co piszecie. Dostęp do świadków jest niezadawalajacy, i naturalna jest chęć ujrzenia tego na własne oczy, choć jest to trochę podobne do oglądania filmu z własną osobą na drugim planie. Jeśli nie znamy osoby, nie wiemy przecież jakie zachodzą w niej zmiany. Musimy wiedzieć czym zajmowała się w przeszłości, i tutaj trafiamy w sedno. Jeśli uda nam się poznać taką osobę, to szybko okaże się, że niestety
jej zachowanie w przeszłości, lub sytuacja w której się znalazła, są typowe(schemat!), czyli ich stan aktualny nie może być przypadkowy. Co to oznacza? Można powiedzieć chyba, że wpadają w sieć zależności, o których wszyscy słyszeli, np. "wywoływanie duchów". Wyrzucę coś z siebie, bo to chyba odpowiedni moment. Choć bym nie wiem jak się starał, to w przeszłości wydarzyło się coś, czego nie potrafię uznać za rzecz naturalną. Niedawno wspomniałem o incydencie ze świecącą kulką(w tem."Moje dotknięcie Nirwany...), i tłumaczę je nadchodzącym omdleniem, czyli prawdopodobnie chwilowe niedotlenienie mózgu. Ale w tym wypadku było inaczej; pamiętam, że było to latem, wczesne popołudnie, zrobiliśmy sobie przerwę od gry w piłkę, a ja wróciłem do domu żeby się czegoś napić. Wszedłem do pustego mieszkania, i dość szybko przechodziłem korytarzem w stronę kuchni po wodę. Nie zdążyłem...
W korytarzu stała szafa, i to ona zagrała "melodię" przez którą prawie umarłem. Był to niesamowicie majestatyczny, rytmicznie wydobywający się odgłos powtarzających się uderzeń. Czas oczywiście "stanął", i chyba pierwszy raz tak naprawdę poczułem czym jest instynkt ucieczki. Barzdo szybko powiązałem to zdarzenie z nienaturalną śmiercią kogoś z mojej rodziny, bo miało to miejsce niemal w tym samym czasie. Kiedy inni tworzyli przerysowane historie w rozmowach towarzyskich, ja starałem się odnaleźć ich źródło i już nigdy nie lekceważyłem "inności". Dzisiaj jednak cieszę się, że nie poszedłem "na całość", bo wygląda to na pułapkę duchową, w którą nawet wierzą sceptycy, choć nie znają jej źródła. Podam przykład: Kiedyś zaproponowałem przyjacielowi, niby żartem, aby go nie zniechęcić, odwiedziny w tzw. "opuszczonym domu". Dom nie był pilnowany(inaczej pewnie twierdzili ci co z niego prysnęli), więc wystarczyło się "lekko wprosić", i poudawać twardzieli. Myślałem, że nie będzie problemu, bo znajomy zawsze nabijał się jako sceptyk z takich "bredni". Jak się okazało sceptyk nie jest pozbawiony rozsądku, i powiedział: "wiesz, niedługo stary będę miał dzieciaka, i jakoś nie podoba mi się ta zabawa". Zdradzę, że nie chodziło mu o trwonienie czasu na głupoty, jak myślałem na początku. Bronił swe dzieci! I nie wydawało mi się to dziwne, a moja intuicja pokryła się z tym co wiem teraz. Czymkolwiek jest to zjawisko, nurzanie się w nim jest niebezpieczne. I nie jest ono obce wielu opętanym, którzy egzorcystom przyznają się do swojej przeszłości. Oczywiście w nieskończoność można mówić, że zmyślają, są niespełna rozumu, zmówili się(czemu nie, to tylko tysiące osób), i specjalnie mnie to nie drażni, bo wielu sceptyków zwyczajnie odstraszają takie argumenty, i widzę, że coraz więcej jest głosów pośrednich, co odbieram jako chęć prawdziwego poznania tego zjawiska.
Kolejna rzecz, przyznaję Wam rację, że niektóre efekty związane z opętaniem, można podważyć i znaleźć zastępcze ich wyjaśnienie, np. mówienie obcymi językami jest niepewne(pomijam celowo ilość doniesień), człowiek wtedy może majaczyć jak we śnie, albo widział teksty i odtwarza je z podświadomości, lub zmyśla(też możliwe) a niedoświadczony egzorcysta połyka haczyk wypuszczony przez jakiegoś maniaka. I wszystko byłoby w porządku, gdyby nie ilość i powtarzalność doniesień. Niekiedy przecież kilka różnych efektów występuje jednocześnie, a z tego co wiem, to różnie księża oceniają tylko zjawisko pojawiania się"osób zmarłych" podczas egzorcyzmu, ale nie tylko oni mają z tym problem. Moim zdaniem powinni bezpiecznie trzymać się rytuału, i nie dać się zwodzić, bo rozmowa z duchami nie jest celem egzorcyzmu, celem jest uwolnienie osoby od Zła. Jednak coś takiego występuje i jeśli łączy się np. z mówieniem językami(a to z kolei opisane jest w Biblii), oraz innymi typowymi zachowaniami, to już mamy kłopot, bo naiwne jest myślenie, że wszyscy wszystkich chcą oszukać robiąc to samo(!). Zresztą kwestia samego posługiwania się językami będzie wyjaśniona w przyszłości, dzięki nagranym materiałom, pod warunkiem, że nie będzie tajemnicy z tym związanej. Tak więc, każdy punkt opisany w tym temacie jako potencjalny dowód, można próbować wytłumaczyć odzielnie, ale nie widzę możliwości znalezienia, lub podtrzymania wątpliwości, jeśli bierzemy pod uwagę wszystkie zależności.
Aha, niektórym nigdy nie będą się widzieć psychiatrzy, którzy próbują znaleźć kompromis, bo odczytują to jako pewnego rodzaju "zdradę nauki". "Co to za lekarz, co gada z księdzem"- i każdy który otworzy się na rozmowy(bo zobaczył że nie przelewki) z księdzem będzie wpychany na siłę do szuflady z napisem "szarlataneria". Takich też uczmy się szanować, bo w szerszej perspektywie ukazują oni, jak działa stereotyp, główny hamulec wszelkiego poznania.
Jednak nie powstrzyma już tych, którzy odbili od brzegu...
A co sądzą szanowni rozmówcy szczególnie na temat testu z użyciem wody święconej: opis. post nr 19 (max242). Ostatnie wyjaśnienia były mało zadowalające, dlatego proponuję kontynuować ten temat.
(team Ptak-Maraks, coś Wam się style wymieszały ostatnio :] ale czy siła wzrosła, nie mnie oceniać, pozdr.)