kdVer
Nowicjusz
- Dołączył
- 5 Kwiecień 2008
- Posty
- 1 609
- Punkty reakcji
- 27
- Wiek
- 35
[muzyka]
7 X 1918
Mikołaj
Zdawałoby się, że wojna się dopiero co skończyła a niektórzy szybko wracali do swoich zajęć. Na terenach polskich wciąż roiło się od obcych wojsk, nie przeszkadzało to jednak Gewindowi rozwijać interesu. Gdy tylko uznał, że droga jest już bezpieczna i przejezdna, posłał samochód do Katowic żeby zapewnić sobie jak najszybciej dostawy.
- Gdy spotkasz Rubeckiego, przekażesz mu ten list – dał Mikołajowi dużą kopertę – i załatwisz dostawy. Tutaj masz rozpiskę, powinno wystarczyć. Zapłatę znajdziesz w tej walizce, kod do niej zna tylko Rubecki.
Stadnicki wziął do ręki kilka kartek na których zobaczył długie tabele różnych towarów: węgiel, sztaby stali, iglice, wapno... Gewind sprzedawał zasadniczo wszystko i każdemu, widać przewidywał, że jeszcze nikt nie zdążył dogadać się z katowickimi dostawcami i chciał uzyskać dobre ceny.
- Tylko się z nim tam za bardzo nie targuj – zakończył i opuścił biuro.
Stadnicki przybył ledwo do Katowic gdy usłyszał, że Rada Regencyjna ogłosiła manifest o powstaniu państwa polskiego. Mijał tłumy z nadzieją wymalowaną na twarzach i był kilka razy zagadany – wszyscy spodziewali się, że jedzie z północy i ma coś nowego do powiedzenia. Wszyscy oczekiwali tego momentu ale podobnie jak on nie wiedzieli jeszcze czego się spodziewać, widząc wszędzie jeszcze niemieckich żołnierzy i słysząc różne plotki.
Kiedy jednak spotkał się z Rubeckim, nie czuł tego nastroju jakim promieniowali wszyscy ludzie, z którymi rozmawiał. Mężczyzna uśmiechnął się, uścisnął jego rękę i bez entuzjazmu orientując się, że nie dogadają się po niemiecku, wziął walizkę i list. Odszedł pod światło i czytał, uśmiechając się wciąż. Otworzył walizkę, wyjął z niej kosztowny złoty łańcuszek i wrócił do Mikołaja:
- Ja... macie ten prezent. Porozmawiajmy o koszta. On tu chce dużo dobra, muszi bycz tak, że ja dostane zaplate w ten sam dzeń co dostawa. I za ta cena co on pisze moge dacz tylko piecz tony na raz, nie szeszcz. Zgoda? - wyciągnął rękę i Stadnicki zmieszany jego łamaną polszczyzną, nie wiedział tak naprawdę, czy proponuje mu się właśnie łapówkę czy to zwykłe negocjacje. Wiedział jednak, że Gewind nie wspomniał nic o zmianie warunków umowy. Czy nie byłoby jednak gorzej wrócić z niczym niż wrócić z trochę gorszą umową?
Bogdan
- No, wy dla mnie tacy sami – młoda dziewczyna zaniosła się śmiechem, patrząc na Bogdana stojącego obok innego młodego mężczyzny. Od godziny spierał się z nią i z resztą chętnych do słuchania, że Polaka da się odróżnić od Niemca po pewnych cechach. Przyszedł do speluny w robotniczej dzielnicy Łodzi, żeby zażyć trochę prostej zabawy. Miasto było dla niego stosunkowo nowe nie przewidział, że okolica jest zamieszkana przez niemieckojęzycznych potomków ludzi budujących łódzki przemysł tekstylny. Nawet teraz większość ludzi w okolicy pracowała w mechanicznych przędzalniach, które w czasie wojny miały tym więcej roboty, że mężczyźni poszli na front a część zakładów została sparaliżowana z różnych powodów. Gessner jako najemnik zakończył walkę szybciej niż jego pobratymcy wzięci w rekruta, czekający teraz na rozformowanie jednostek albo gnijący w obozach jenieckich. Przybył do Łodzi żeby sprawdzić czy jego znajomy z czasów wojny wrócił cało i zdrowo: nic tak nie cementuje znajomości jak wspólne siedzenie kilka miesięcy w okopie.
Piwnicę, w której się znajdowali spowijał ciężki dym; tu paliły nawet kobiety. Większość klienteli stanowili jednak mężczyźni; robotnicy i kilku chłopów zwożących z okolicy jedzenie na sprzedaż. Oni właśnie wsparli Bogdana i krzyczeli gdy stał obok Niemca, że mają inne kości. Roześmiana blondynka wyzwała ich jednak od czerepów i utrzymywała, że nie ma różnicy.
- Tości to Polak. O, o! Wypichże jak Polak, pokaże im! - jeden z chłopów przyniósł drewnianą tackę z dziesięcioma kieliszkami białego płynu. Bogdan mógł tylko zgadywać co w nich jest gdy wszyscy popatrzyli na niego i zaczęli skandować. Nagle ktoś poderwał się od stołu pod ścianą i rzucił gazetę na stół.
- Dekret! Ogłosili Polskę! Łaska niemieckiej rady cholera! - po czym wybiegł na zewnątrz
Niemiec wyszczerzył zęby:
- Pij no, za swóje... marzenie – po czym splunął na podłogę - I wracaj za Wisłę.*
* tekst po niemiecku
Jędrzej
Niby wielki pan ale swój chłop. Burtkic był szefem oddziału w Gdańsku od roku i Jędrzej, ku swojemu zdziwieniu, poznał się z nim szybko. Zakład radził sobie dobrze, zamówienia dla floty rosyjskiej napędzały działalność a Elbląg pomagał we wszystkim, z czym nie dawali rady na miejscu. W stoczni pracowało dużo osób...jak dużo, Molicki nawet się nie orientował, podejrzewał, że przynajmniej tysiąc. Jednak to on jakoś wszedł w łaski Burtkica i awansował – na tyle na ile mógł awansować robotnik. Po pewnym czasie Burkic zdradził, że jest tu coś jeszcze: przeprowadził wywiad i dowiedział się, że Jędrzej działa w Narodowym Stronnictwie Robotników. Tego samego dnia gdy Rada Regencyjna ogłosiła swój komentowany wszędzie dekret, odbyli rozmowę na osobności. Nie musieli zniżać specjalnie głosu: silniki za ścianą trzęsły budynkiem i zagłuszały wszystko skutecznie.
- Musisz jechać do Elbląga. Znalazłem tam majstra, który ma grupę... specjalną grupę. Teraz posłuchaj: mówię ci to w zupełnym zaufaniu. Wiesz jak jest, głupi nie jesteś. Komitet Narodowy w Paryżu robi co może ale dopiero się zaczyna. I Niemcy robią co mogą. Nasza załoga jest mieszana ale robotnicy...bez urazy ale łatwo dają się podpuszczać. Ty jesteś prawdziwy, myślisz o Polsce. Dlatego mówię...nie, proszę. Jedź do Elbląga, będzie spotkanie, wasze NSR i uważaj... Narodowy Związek Robotników. To siła, nie? Wracaj szybko z wieściami.
Późnym wieczorem tego dnia Jędrzej dotarł do Elbląga, nie bez problemów. Zaszedł jednak pod wskazany numer domu, gdzie było już kilku mężczyzn. Przywitali się nerwowo i potem przychodzili jeszcze kolejni. Widocznie najstarszy z nich, z siwymi włosami ale węglanymi wąsami, zabrał głos:
- Widzę, że wszyscy są, zacznijmy. Wiemy chyba o co chodzi, nacisk staje się coraz mocniejszy a musimy bronić swojej tożsamości. Potem odczytamy jakie wieści przyszły z Paryża ale na razie to nic pewnego. Tymczasem: musimy rozstrzygnąć jakie zajmiemy stanowiska gdy dojdzie do sporu. Po mojemu to tak; znajdziemy głównych niemieckich kierowników i zatrzymamy ich akcje. Jeśli trzeba, musimy zatrzymać zakłady, pokazać, że to nie przypadek. Jeśli zachód chce dowodu, że są tu Polacy, pokażemy. No, co o tym powie Gdańsk? - obrócił się w stronę Molickiego – Jak myślicie reagować w waszym zakładzie? Nie łudźmy się, to w przemyśle są najliczniejsi i najsilniejsi robotnicy polscy Gdańska, trzeba pokazać im drogę. Popieracie akcję czynną?
Bogdan Gessner (26 lat)
Pochodzenie/Narodowść: Poznańskie (Wielkopolska)/Polak (niemieckie korzenie [Hessia])
Wyznanie: Rzymskokatolickie
Klasa społeczna: Drobnomieszczaństwo
Zajęcie: Najemnik
Historia: Bogdan urodził się w małym, wielkopolskim miasteczku. Jego ojciec, rzemieślnik i drobny handlarz, matka nauczycielka w gimnazjum dla dziewcząt, postarali się aby młody Gessner zapałał miłością do ojczyzny. Choć (podobnie jak wielu jego sąsiadów) miał również niemieckie korzenie, uważał się za Polaka i zresztą mógł się pochwalić nie lada pochodzeniem. Niestety jak to bywa, czasami i szlachta podupada. Sam Bogdan zawsze czuł, że ma duszę zawadiaki i ciągnęło go by zwiedzić świat. Przymusowo wciągnięty do armii niemieckiej zdezerterował i po kilku miesiącach trafił do Afryki subsaharyjskiej. Tam zaliczył przelotny romans z Legią Cudzoziemską a potem... potem działał na własną rękę. W 1918 w końcu wrócił do odradzającej się ojczyzny.
Prowadzenie się: Gessner ma duszę awanturnika. To niestety często wprowadza go w tarapaty, ale jest też powodem barwnej historii i licznych przygód. Trzyma się własnych zasad, do których zalicza jakieś podstawowe moralne odruchy. Nie jest święty i na takiego nie pozuje, aczkolwiek nie ma zamiaru zniżać się do poziomu zbrodniarzy.
Politykowanie: Nie należy do żadnej partii. Jego poglądy oscylują wokół obozu narodowego.
Języki: polski (piśmienny), niemiecki (piśmienny)
Ciało 3
Intelekt 2
Charakter 3
Zmysły 4 (strzelanie +2)
Umiejętność: Leczenie, pływanie
<a name="ipb-attach-img-41599-0-91034700-1324313450"> uploads/monthly_12_2011/post-205786-0-15257500-1324145934.jpg
Imię: Mikołaj Stadnicki
Pochodzenie/narodowość: Polak / Lwów
Wyznanie: rzymskie(choć jak większość polaków rzadko ufa i korzysta z usług kościoła, tak samo rzadko słucha przykazań kościoła)
Klasa: inteligencja
Zajęcie: komiwojażer
Prowadzenie się: młody lekko gburowaty, rzadko się odzywający bez potrzeby. Przestrzegający swojego rodowego kodeksu honorowego, prawdę mówiąc to nie kodeks honorowy to zasady rodu, w jaki sposób zachowywać się w danej sytuacji. Główna zasada to: Ojczyzna i rodzina są najważniejsze, reszta się nie liczy.
Polityka: Na pierwszym miejscu jest kraj(stronnictwo narodowe)
Historia: Jeszcze w połowie XIX wieku jego ród władał włościami w Rożnowie. Jednak o ironio wytrzymali rabację chłopską, za to cesarstwo przeniosło ojca Mikołaja do Lwowa, zostawiając piękny zamek i dwór młodszemu bratu. Tak więc ojciec zajął się handlem z Cesarstwem Rosyjskim. Zrobił na tym majątek z którego potem miał skorzystać najstarszy jego syn Andrzej, Mikołajowi nic nie zostało. Gdy miał 17lat dostał konia, szablę, karabin wyborowy L42 i trochę monet. Nie wiedział czym się zając dlatego to pomagał komuś w handlu, to uczył młodszych burżujów, to pomagał fizycznie tylko by zarobić parę groszy, które skrzętnie chomikował. Nim jednak miał 18lat wybuchła wojna i...
Kodeks:
1. Ojczyzna(polska) jest najważniejsza.
2. Rodzinę można nienawidzić jednak to oni są krwią z naszej krwi więc pomagamy sobie za wszelką cenę.
3. Kradzież, oszustwo, morderstwo czy inny "zły" uczynek jest wybaczony gdy robisz to dla ojczyzny lub rodziny.
4. Jeśli dają to zastanów się dlaczego.
5. Przysięgi składane wrogowi lub nie polakowi nie obowiązują.
6. Fortel jest lepszy niż miecz.
7. Wrogów napuszczaj na siebie. Potem ich dobij.
8. Na przyjaciół miej oko najczęściej oni zdradzają.
9. Im mniej osób zna tajemnicę tym lepiej.
10. Broń jest najważniejsza ona nie zdradza jak ludzie.
11. Lepiej zginąć niż zdradzić kraj czy rodzinę.
Ciało: 2
Intelekt: 4(2+2 z klasy)
Charakter: 3
przekonywanie + 2
Zmysły: 3
Jazda konna, kierowanie samochodem
Język Polski,
Piśmienny
Imię: Mikołaj Stadnicki
Pochodzenie/narodowość: Polak / Lwów
Wyznanie: rzymskie(choć jak większość polaków rzadko ufa i korzysta z usług kościoła, tak samo rzadko słucha przykazań kościoła)
Klasa: inteligencja
Zajęcie: komiwojażer
Prowadzenie się: młody lekko gburowaty, rzadko się odzywający bez potrzeby. Przestrzegający swojego rodowego kodeksu honorowego, prawdę mówiąc to nie kodeks honorowy to zasady rodu, w jaki sposób zachowywać się w danej sytuacji. Główna zasada to: Ojczyzna i rodzina są najważniejsze, reszta się nie liczy.
Polityka: Na pierwszym miejscu jest kraj(stronnictwo narodowe)
Historia: Jeszcze w połowie XIX wieku jego ród władał włościami w Rożnowie. Jednak o ironio wytrzymali rabację chłopską, za to cesarstwo przeniosło ojca Mikołaja do Lwowa, zostawiając piękny zamek i dwór młodszemu bratu. Tak więc ojciec zajął się handlem z Cesarstwem Rosyjskim. Zrobił na tym majątek z którego potem miał skorzystać najstarszy jego syn Andrzej, Mikołajowi nic nie zostało. Gdy miał 17lat dostał konia, szablę, karabin wyborowy L42 i trochę monet. Nie wiedział czym się zając dlatego to pomagał komuś w handlu, to uczył młodszych burżujów, to pomagał fizycznie tylko by zarobić parę groszy, które skrzętnie chomikował. Nim jednak miał 18lat wybuchła wojna i...
Kodeks:
1. Ojczyzna(polska) jest najważniejsza.
2. Rodzinę można nienawidzić jednak to oni są krwią z naszej krwi więc pomagamy sobie za wszelką cenę.
3. Kradzież, oszustwo, morderstwo czy inny "zły" uczynek jest wybaczony gdy robisz to dla ojczyzny lub rodziny.
4. Jeśli dają to zastanów się dlaczego.
5. Przysięgi składane wrogowi lub nie polakowi nie obowiązują.
6. Fortel jest lepszy niż miecz.
7. Wrogów napuszczaj na siebie. Potem ich dobij.
8. Na przyjaciół miej oko najczęściej oni zdradzają.
9. Im mniej osób zna tajemnicę tym lepiej.
10. Broń jest najważniejsza ona nie zdradza jak ludzie.
11. Lepiej zginąć niż zdradzić kraj czy rodzinę.
Ciało: 2
Intelekt: 4(2+2 z klasy)
Charakter: 3
przekonywanie + 2
Zmysły: 3
Jazda konna, kierowanie samochodem
Język Polski,
Piśmienny
Imię i nazwisko: Jędrzej Molicki (24 lata)
Pochodzenie/Narodowość : Polak / Wolne Miasto Gdańsk
Wyznanie: Rzymskokatolickie (wierzy w Boga, ale niekoniecznie przestrzega zasad nadanych przez kościół, bardziej opiera się na swojej moralności)
Klasa społeczna: Robotnicy
Zajęcie: Spawacz w stoczni Schichauwerft
Prowadzenie się: Jędrek jest spokojnym, wyważonym i bardzo kulturalnym mężczyzną. Wszystkie te cechy odziedziczył bądź zostały mu wpojone przez jego ojca. Przez długie lata kpin ze stron wyższych klas społecznych nauczył się puszczać większość obelg mimo uszu – poza tymi związanymi z jego rodziną czy prawdomównością. Jest on prostym człowiekiem dla którego najważniejsza jest familia.
Polityka: Narodowe Stronnictwo Robotników (NSR)
Historia: Jędrzej urodził w Gdańsku, jego ojciec był tak jak on pracownikiem stoczni, zaś matka służką w bogatym domu. Pierwsze z nich wpoiło mu zasadę, że ciężka, uczciwa praca zawsze daje rezultaty, nauczył go również podstaw dobrych manier, które sam otrzymał od swojego ojca. Zaś matka zadbała o głębszą edukacje syna, nauczyła go czytać oraz pisać. Przez wiele lat służby u burżuazji zrozumiała w jaki sposób powinno się z nimi rozmawiać, by zdobyć ich przychylność , co także bez wahania przekazała swojemu rodzonemu. Chłopak od najmłodszych lat starał się być rzetelnym, wymarzonym dzieckiem, przez co nigdy nie sprawiał żadnych kłopotów, ukończył jedynie podstawówkę, ale mimo to był bardzo inteligentny – jak ktoś powiedział, z tym trzeba się urodzić.
Od 16 roku życia zaczął pracować w tej samej stoczni, co jego ojciec. Od tego momentu jego życie toczyło się liniowo do momentu, kiedy oboje jego rodziców zachorowało i zmarło na nieuleczalną wtedy gruźlicę. Chłopak przeprowadził się do nowego mieszkania, pragnąc któregoś dnia wyrwać się z jedynej miejscowości jaką znał.
Ciało: 3 (testy siły +2)
Intelekt: 3
Charakter: 2
Zmysły: 3
Naprawianie maszyn, taniec, piśmienny