Jeremy po zejściu ze wzniesienia zmoczył gardło kilkoma łykami wody. Podczas jazdy wziął gryza zlepki orzechowo-ziarnistej, która wchodziła w skład racji. Gdy zobaczył kruka, wiedział, że coś złego się stanie. Pan lubi przekazywać swoją wolę poprzez zwierzęta, a kruk bynajmniej nie był dobrym zwiastunem. Jeszcze nim zobaczył nadchodzące maszkary, instynktownie spojrzał ku Słońcu - wschód jest w prawo. Powiedział o tym szybko kierowcy, po czym chwycił dwururkę i przerzucił skrzydełko bezpiecznika, dając iglicy wolną drogę ku spłonce. Gdy samochód minął grupę kreatur i pojechał w prawo, Jeremy krzyknął, próbując przekrzyczeć dudniące radio - Teraz w prawo, musimy jechać na wschód! Te pomioty Belzebuba nas i tak nie dogonią, a nie zabłądzimy tak łatwo w labiryncie! Pan chce, byśmy jechali na wschód!