Malefitz napisał:
Nie przypominam sobie by Jezus mówił ludziom, by budowali jakąkolwiek cywilizację.
"16 Jedenastu zaś uczniów udało się do Galilei na górę, tam gdzie Jezus im polecił. 17 A gdy Go ujrzeli, oddali Mu pokłon. Niektórzy jednak wątpili. 18 Wtedy Jezus podszedł do nich i przemówił tymi słowami: "Dana Mi jest wszelka władza w niebie i na ziemi.
19 Idźcie więc i nauczajcie wszystkie narody, udzielając im chrztu w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego.
20 Uczcie je zachowywać wszystko, co wam przykazałem. A oto Ja jestem z wami przez wszystkie dni, aż do skończenia świata". (Mt 28)
Jezus jasno zachęcił do tworzenia społeczeństw opartych na Jego nauce.
Chcesz naprawdę ze mną grać w ping-ponga? Uprzedzam na wstępie - to nie ten adres ^_^
Malefitz napisał:
Gdyby słowa Jezusa były w jego mniemaniu ideałem, to by nie tracił czasu na rzucanie słów na wiatr. Jakoś ludzie stosowali się do jego słów w starożytności. I co prawda ginęli. No ale przecież tak Jezus radził, by nadstawiać policzek a nie oddawać, nie?
Tak ginęli, ale mozolnie chrystianizowali Imperium Rzymskie by w 392 roku stać się religią panującą, oficjalnie ogłoszoną przez Teodozjusza. Gdyby oddawali dążąc do zbrojnej rewolucji - Imperium stałoby się kotłem a perspektywa zwycięstwa/transformacji nie byłaby pewna. To rzecz jasna - czysto praktycznego punktu widzenia.
Malefitz napisał:
Ilu znasz muzułmanów, którzy mają po kilka żon? Tak tylko wspominam, że ta regionalna kultura rozciągająca się od Afryki północnej po Indonezję, nie jest taka poligamiczna jak to ludzie zwykli sobie wzajemnie wmawiać.
Pozwolę sobie na umieszczenie materiałów, tak by przypadkiem nie stracić wątku.
Prowincja w Iranie:
Togo:
Muzułmańska społeczność w Wielkiej Brytanii:
Dlaczego "nie jest taka poligamiczna jak to ludzie zwykli sobie wzajemnie wmawiać"? Czyżby część społeczeństw muzułmańskich dochodziła drogą "prób i błędów" do wniosku, że związek monogamiczny jest korzystniejszy? W prawie cywilnym poligamia jest dozwolona m.in. w Mauretanii, Sudanie, Togo, Egipcie, Arabii Saudyjskiej, Iranie, Bangladeszu, Indonezji i udzielana osobom wyznania muzułmańskiego w Indiach. Prawo jest więc odpowiednio dostosowane. I co ciekawe, zdecydowanie największy procent poligamii stanowi poligynia. Zatem mężczyzna może się czuć jak kogut w kurniku a kobieta jak przedmiot do kolekcji.
Malefitz napisał:
Mogłoby być świetnie, mógłby być wielki postęp.
A gdyby babcia miała wąsy byłaby dziadkiem
Wybacz, z całym szacunkiem, ale ten poziom argumentacji jest zbyt żenujący by go potraktować poważnie ^_^
Chrześcijaństwo przecież oparło się na dorobku starożytnych Greków i Rzymian, przejmując co najcenniejsze z tych kultur (m.in. dorobek intelektualny), uzupełniając to etyką, która pozwoliła inaczej spojrzeć na osobę ludzką, na człowieczeństwo. Ponadto chrześcijaństwo wyrosło z judaizmu, a judaizm czerpał z innych religii, które na niego oddziaływały jak zaratusztrianizm. Więc nie pisz, że chrześcijaństwo lewitowało gdzieś w oderwaniu od tych realiów. Przeciwnie, wyrosło na tych korzeniach. Nie opierając się synkretyzmowi religijnemu.
Wielki postęp? Oparty na czym? Przecież te kultury, te cywilizacje same się rozpadały. Jedyną realną alternatywą na tamte czasy było to, co pojawiło się wśród plemion arabskich ok. 500 lat po Chrystusie.
Malefitz napisał:
I jest to uogólnienie. Które zresztą wynika z tego, jak sprawa jest postrzegana przez ludzi, którym wpojono konkretne zasady.
Ogólnie to trzeba mieć tupet by na konkretne dane, odpowiednie obserwacje, konkretną argumentację podważającą słuszność jakiegoś zjawiska odpowiedzieć "uogólnienie" samemu nie przedstawiając ani jednego argumentu przemawiającego za danym zjawiskiem! Mam nadzieję, że zdajesz sobie sprawę z tego, że to co nadpisałeś ma zerową wartość merytoryczną? Serio Drogi Malefitz, czasem warto pomilczeć niż potwierdzić, że się nie ma nic do powiedzenia na tym odcinku dyskusji. ^_^
Malefitz napisał:
Dziś, w czasach monogamii, wielu ludzi ma niby stałego partnera i ukrywa obecność kochanków. Czym to się różni od poligamii?
Tym, że to nie jest normalne
Jest niechlubnym wyjątkiem od reguły. Jest patologią.
Malefitz napisał:
Wspieram zaś wolność jednostki do decydowania, w jakim (i czy w ogóle w jakimkolwiek) związku chce żyć. Jeśli komuś odpowiada poligamiczny układ, to w czym problem?
Podzielam Twe zdanie co do wolności. Jednak wolność to nie anarchia, wolność nie usprawiedliwia głupoty.
W czym problem, a no w tym, że dana jednostka nie żyje w izolacji społecznej, a jest jej częścią. Społeczeństwo to żywy organizm, gdzie naczynia są połączone, gdzie każdy defekt jest odczuwany przez każdego z nas. Patologiczne układy, tworzą patologiczne trendy społeczne. Tak jest w każdej dziedzinie, nie tylko jeśli chodzi o związki. Pisałam o tym w poście #31 w odpowiedzi dla Roselyn.
Punktem zwrotnym w tych sprawach były lata 60-ąte XX wieku. By zrozumieć próbę zakwestionowania zachodniego ładu, trzeba sięgnąć do partonów wolty studenckiej roku 1968. Do takich postaci jak Horkheimer, Habermas, Adorno, Fromm, Marcuse czy Gramsci. Samozwańczym "ekspertem" od wolnych związków i ojcem rewolucji seksualnej jest oczywiście Marcuse. Owa wesoła grupka "profesorów" i "filozofów" a tak naprawdę teoretyków neomarksizmu wywarła ogromny wpływ na postrzeganie rzeczywistości przez sporą część młodych ludzi, a co za tym idzie, stała się częścią szeroko pojętego mainstreamu czy to w Europie czy za Oceanem. Od m.in. Marcuse'a przeczytałam 3 książki "Człowiek jednowymiarowy", "Rozum i rewolucja" oraz "Eros i cywilizacja". Wiele rzeczy się rozjaśnia po takiej dawce intelektualnej kaszanki. Pojęcie teorii krytycznej, która stoi u podstaw wielu współczesnych ideologii zwanych "postępowymi". Wszyscy się dziwią dlaczego współczesny feminizm radykalnie odszedł od swoich pierwotnych ideałów, dlaczego promuje pojęcie tzw. "kobiety wyzwolonej" co jest synonimem sorry "kobiety zeszmaconej", dlaczego stał się karykaturą samego siebie. Ma to swoje powody. Ten karykaturalny, wulgarny, twór byłby istnym szokiem dla feministek pierwszej fali czy naszych polskich jak chociażby Karolina Lanckorońska. Czasem warto spojrzeć za kulisy
Wtedy nie trudno wywnioskować, że to nie postęp lecz uwstecznianie.