Moim "sąsiadem" jest właśnie taki nawiedzony dom... Jak się koło niego przechodzi to czuć takie... "coś". Takie dziwne uczucie jest. Mój wujek kiedyś tam stróżował, raz z nim tam poszłam. Otworzył drzwi i weszliśmy do środka, wujek sprawdzał po pokojach czy wszystko jest ok, a ja chodziłam za nim, weszliśmy na piętro, wujek pootwierał wszystkie drzwi pokojów na oścież żeby się wywietrzyło (drzwi wejściowe cały czas były otwarte). Wyszliśmy na podwórko, wujek poszedł otworzyć stróżówkę, która znajdowała się na przeciwko wejścia do tego domu. Ja sobie stoję na progu i z dziwnym uczuciem zaglądam do środka (wiedziałam że coś tam straszy, bo właścicielka tego domu nie raz mówiła, że drzwi się otwierają, szafki, szuflady) i nagle usłyszałam jak trzasnęły drzwi na piętrze... (tak jakby je ktoś z całej siły zamknął) Serce to mi się chyba zatrzymało ze strachu, powiedziałam o tym dla wujka i w tempie ekspresowym się stamtąd oddaliłam :tongue:
Kiedyś jeszcze wracałam od koleżanki, droga jest koło tego domu a po drugiej stronie lasek (w dzień nie jest tam tak mrocznie, ale pod wieczór to jak najbardziej). Przechodziłam koło bramy tego domu i wpadłam na pomysł (dość głupi i dziecinny) żeby na drodze tam prowadzącej napisać DUCH -> (jak pomyślałam tak i zrobiłam). Ale za to sen miałam dość... Dziwny. Śniło mi się że przyszedł do mojego domu jakiś pan, uciekałam przed nim, bo to był duch stamtąd (nie wiem skąd mi to przyszło do głowy). A ten pan powiedział do mnie tak: Nie bój się mnie, nic ci nie zrobię... Rano, po obudzeniu się powiedziałam wszystkim co mi się śniło i jak ten ktoś wyglądał. I co usłyszałam? Że to był taki pan co kiedyś w tym domu mieszkał, ale się powiesił (nie tam). Jak widać wrócił do swego rodzinnego domu...
Dom jest w warmińsko-mazurskim w okolicach Węgorzewa