vviktoriiah
Nowicjusz
- Dołączył
- 15 Październik 2023
- Posty
- 1
- Punkty reakcji
- 0
W sumie nie wiem dlaczego tu pisze, chyba potrzebuje się wygadać, bo powoli mam dość...
Jestem przed 30tką, a długi powoli rujnują mi życie...
W mojej rodzinie komornicy i pisma windykacyjne były norma, większość swojej młodości byłam "uczona", że długi można olać bo przecież komornik i tak nie będzie miał czego zająć.
W myśl tej zasady, długów narobiłam sobie zaraz po 18stce - chwilówki, telefony na raty...
Od kilku lat pracuje, postanowiłam jakoś uporządkować swoje finanse, z racji, że zarabiałam powyżej najniższej krajowej trochę zadłużenia (ok.9tys) udało mi się spłacić, zostało jeszcze jakieś 30tys.
W lipcu straciłam pracę, nie dostałam wypłaty za przepracowany miesiąc bo musiałam się rozliczyć z firmą.
Przez 2 miesiące nie mogłam znaleźć pracy, przez co nie spłacałam bieżących rat pożyczki, wypowiedziano mi już jedną umowę, kolejne 2 wypowiedzenia wiszą mi nad głową, a ja już powoli nie wyrabiam, bo co chwilę wyskakują kolejne zadłużenia, które mam wrażenie biorą się znikąd... Pod koniec września udało mi się podjąć pracę, w listopadzie dostanę pierwszą pełną wypłatę. Mimo prób porozumienia z firmami i deklaracji spłaty, mój telefon ciągle jest bombardowany z różnych numerów, co chwilę przychodzą pisma windykacyjne a dziś, czyli w niedzielę o 7 rano zapukał do moich drzwi windykator terenowy...
Cała ta sytuacja już mnie przerasta, nie wiem co robić, we własnym mieszkaniu nie czuję się bezpiecznie bo ciągle boję się, kto zapuka do drzwi i co przyniesie... Żeby nie było, ja chcę spłacić te długi i wyjść na prostą, staram się jak mogę, pracuję na pełen etat, dorabiam sobie na ankietach, pracuje jako moderator, piszę również różne teksty, wypracowania dla uczniów, rozprawki itd. Jednak to wszystko to są groszowe sprawy, ciągle za mało i jestem załamana... Nie śpię po nocach, płaczę, jestem wiecznie zestresowana i roztrzęsiona... Nie mam już pomysłu, co jeszcze mogę zrobić...
Żeby nie wypowiedzieli mi kolejnych umów, muszę zapłacić w trybie natychmiastowym ponad 3 tysiące złotych, jest to dla mnie nierealna kwota do zdobycia. Przez chwilę nawet pomyślałam o założeniu zbiórki, ale byłoby to poniżej godności i wiem, że muszę ponieść pełną odpowiedzialność za swoje decyzje, ale dziś czuję się całkowicie bezradna i beznadziejna...
Proszę, podzielcie się swoimi historiami jak wam udało się wyjść z długów, może cokolwiek będzie dla mnie pomocne i da choć trochę nadziei...
Przepraszam za chaotyczny wpis, ale musiałam to wszystko z siebie wyrzucić, bo nawet nie mam komu się zwierzyć.
..
Cudownego dnia wam życzę.
Jestem przed 30tką, a długi powoli rujnują mi życie...
W mojej rodzinie komornicy i pisma windykacyjne były norma, większość swojej młodości byłam "uczona", że długi można olać bo przecież komornik i tak nie będzie miał czego zająć.
W myśl tej zasady, długów narobiłam sobie zaraz po 18stce - chwilówki, telefony na raty...
Od kilku lat pracuje, postanowiłam jakoś uporządkować swoje finanse, z racji, że zarabiałam powyżej najniższej krajowej trochę zadłużenia (ok.9tys) udało mi się spłacić, zostało jeszcze jakieś 30tys.
W lipcu straciłam pracę, nie dostałam wypłaty za przepracowany miesiąc bo musiałam się rozliczyć z firmą.
Przez 2 miesiące nie mogłam znaleźć pracy, przez co nie spłacałam bieżących rat pożyczki, wypowiedziano mi już jedną umowę, kolejne 2 wypowiedzenia wiszą mi nad głową, a ja już powoli nie wyrabiam, bo co chwilę wyskakują kolejne zadłużenia, które mam wrażenie biorą się znikąd... Pod koniec września udało mi się podjąć pracę, w listopadzie dostanę pierwszą pełną wypłatę. Mimo prób porozumienia z firmami i deklaracji spłaty, mój telefon ciągle jest bombardowany z różnych numerów, co chwilę przychodzą pisma windykacyjne a dziś, czyli w niedzielę o 7 rano zapukał do moich drzwi windykator terenowy...
Cała ta sytuacja już mnie przerasta, nie wiem co robić, we własnym mieszkaniu nie czuję się bezpiecznie bo ciągle boję się, kto zapuka do drzwi i co przyniesie... Żeby nie było, ja chcę spłacić te długi i wyjść na prostą, staram się jak mogę, pracuję na pełen etat, dorabiam sobie na ankietach, pracuje jako moderator, piszę również różne teksty, wypracowania dla uczniów, rozprawki itd. Jednak to wszystko to są groszowe sprawy, ciągle za mało i jestem załamana... Nie śpię po nocach, płaczę, jestem wiecznie zestresowana i roztrzęsiona... Nie mam już pomysłu, co jeszcze mogę zrobić...
Żeby nie wypowiedzieli mi kolejnych umów, muszę zapłacić w trybie natychmiastowym ponad 3 tysiące złotych, jest to dla mnie nierealna kwota do zdobycia. Przez chwilę nawet pomyślałam o założeniu zbiórki, ale byłoby to poniżej godności i wiem, że muszę ponieść pełną odpowiedzialność za swoje decyzje, ale dziś czuję się całkowicie bezradna i beznadziejna...
Proszę, podzielcie się swoimi historiami jak wam udało się wyjść z długów, może cokolwiek będzie dla mnie pomocne i da choć trochę nadziei...
Przepraszam za chaotyczny wpis, ale musiałam to wszystko z siebie wyrzucić, bo nawet nie mam komu się zwierzyć.
..
Cudownego dnia wam życzę.