Pioter1832
Nowicjusz
- Dołączył
- 5 Grudzień 2015
- Posty
- 9
- Punkty reakcji
- 1
Witam jestem Piotrek (33L) jak wielu pisze tu żeby zasięgnąć porady, w moim przypadku ,może opisze go najpierw:
Wiec tak poznałem dziewczynę (25L) jakoś pod koniec pażdziernika 2014 na portalu społecznościowym
gadaliśmy trochę ,poznaliśmy się na tyle ze w końcu zaczęliśmy się spotykać w realu ,na początku w umówionym miejscu z którego szliśmy
dalej na spacer albo jakaś imprezę miastowa ( myślę ze na początku nie chciała zdradzać dokładnie gdzie mieszka ,bo sytuacja w domu nie ciekawa , mama ,ojczym ,babcia ,praktycznie zero własnego kata )
Było zimno kontynuowaliśmy nasze wypady na miasto wszystko się rozwijało powoli ,ona była raczej nie śmiała ,typ skromnej zwyklej dziewczyny ,nie jakiejś tapeciary w
sex sukience .
Zauważyłem ze ma problem z relacja miedzy nami , opornie jej szło calowanie ,to ja inicjowałem ,nawet jak coś jej się mocno podobało i widziałem ze ona chce pocałować ale jakoś
nie może się przełamać. wycofywała się z głowa w chodniku.
Związek się rozwijał w końcu po jej urodzinach przed którymi wręcz prosiła żebym jej prezentów nie kupował ,zaczęliśmy się spotykać u niej w domu jak ferajna wychodziła do
pracy na noc ,oglądanie filmów rozmowy spanie razem ale co dziwne sex-u nie ,twierdziła ze to musi wyjść jakoś z jej strony i stać się spontanicznie i takie tam ,nawet mówiła o tym ze akurat ma okres i nie może albo ze się żle czuje i inne takie zagrywki.
Poznałem jej rodziców ,znajomych zacieśnialiśmy wiezi wspólnie przy piwku imprezkach i tak dalej . Ale ona moich widziała raz jak wyprosiłem żeby wpadła na kawę i się pokazała
w domu , normalnie znajdywało parę powodów żeby nie przyjść ,a to winda ciasna , a to lęk wysokości do to 9 piętro ,a to że się będzie stresować itp. itd.....
W końcu w maju zdecydowaliśmy się na wycieczkę do kołobrzegu ,co pozwiedzaliśmy i zobaczyliśmy to nasze ale sytuacje łóżkowe dalej kulały nie pomogło to ze byliśmy sami i nikt nam nie zawracał głowy ,dalej nie umiała się otworzyć i zrobić tego kroku, zaczęło mnie to mocno frustrować wszystko ,nawet pytała czy jestem zły na nią za to.
W końcu przyszedł kwiecień 2015 dostałem wypowiedzenie z pracy na okres 3 miesięcy wiec zwolnili mnie w czerwcu przez ten cały okres było fajnie dogadywaliśmy się
spotykaliśmy się u niej z racji tego ze u mnie ciągle ktoś bywał z rodziny no i te wymówki ... ,nawet pomagałem jej rodzinie zajmować się babcia bo schorowana już. Ale ta jedna rzecz ciągle była nie tak... W krotce po zwolnieniu zdałem sobie sprawę ze nie mówiłem jej prawdy o mnie i dlaczego wolałem zwolnienie ,i czemu nie szukałem od razu czegoś nowego .
No ale męczyła mnie sprawa mojego serca z którym udałem się jakoś w pażdzierniku na wizytę ,długo trzeba było czekać w kolejce przez ten czas starałem się robić
dobrą minę do zlej gry, bo jej nie mówiłem o tym co mnie meczy ona zaczęła naciskać że chce zamieszkać razem nic nie robię w kierunku pracy i ze nie zależy mi i w ogóle
trwało to może miesiąc jak unikałem dłuższego kontaktu i rozmów w międzyczasie kilka razy podpytywałem jej siostrę co u niej ona się jeszcze bardziej denerwowała. Dodam ze na wizycie u kardiologa wyszła wrodzona wada zastawki serca .
Po wizycie powiedziano mi ze jeszcze nie jest tak żle i nie ma się w gruncie rzeczy czym martwic ,tylko trzeba to kontrolować.
Po usłyszeniu tych wiadomości wszystko ze mnie spadło ,cały stres frustracja...
Zacząłem do niej pisać jak to bardzo chce wyjaśnić wszystko ,biegałem z kwiatami po mieście bo nie odbierała telefonu nawet jej matka powiedziała ze to tylko nasz
problem ( myślę ze ma nawet na nią jakiś wpływ większy/mniejszy bo końcu mieszkają razem i nawet na wycieczce wydzwaniała do niej co dzień rano i wieczorem)
Potem usiłowałem pogadać na fejscie , lub sms ,stwierdziła ze (rozmowy z 31.10 )
"A stało jak się stało. Tak miało być" "Ale daj sobie spokój, naprawdę. Zmarnujesz tylko czas.
A i nie życzę sobie, abyś wypytywał kogokolwiek o mnie. Nie twoja sprawa- kiedy mam jazdy, kiedy pracuje."
"jak masz do mnie sprawę to napisz do mnie. Ale i tak nie zamierzam się spotkać Żyj swoim życiem" "Sam doprowadziłeś do tego co masz teraz"
"Jesteś facetem a zachowujesz się czasem gorzej od baby.. weź się w garść i się ogarnij. Ja tez mam coś z sercem i żyje. Pierdole, że za kilka lat mogę mieć jakieś zatory. Będą to będą. Trudno"
w końcu jakoś 7.11 dostałem bana na fejsie napisała: "moim zdaniem, prócz kardiologa, powinieneś udać się również do psychiatry..
napisałam Ci, byś dał mi spokój, a ty nadal trujesz dupę.. więc napiszę jeszcze raz, bardziej zrozumiale dla twojego rozumu: ODWAL SIĘ."
I koniec z fejsem ...
Ale jako ze czasem jestem uparty jak osioł dalej chciałem cos "zwojować" i podpytywałem tu i tam co u niej i jak z nią ,chciałem wybadać jakiś moment
na wejście i pogadanie ale jej znajomi raczej się wypieli i o wszystkim jej gadali co się dzieje co zaowocowało następnym sms-em dnia 16.11 ze ona sobie nie życzy pisać do niej wypytywać o nią ,na moim miejscu już dawno by dala spokój ,ze razem nie będziemy ,żebym nie podejmował kroków w celu odzyskania jej i tak dalej.
No ... dalej twierdziłem ze jest szansa na pozytywne zakończenie ,napisałem znowu dnia 17.11 ze wiem co zrobiłem ,usiłowałem ja przeprosić ,mogłem pewne rzeczy inaczej potraktować i rozwiązać ,ze nie stać jej na normalna rozmowę ,ten sms został bez żadnej odpowiedzi.
po czterech dniach 21.11 napisałem ze ochłonąłem wyluzowałem ,ze możemy pogadać w luźnej atmosferze.
na co dostałem odpowiedz ze:
znowu nie zamierza się spotkać ze jakiś czas temu poznała kogoś i prosi żeby dać jej spokój , prosi żeby nie pisać nie dzwonić ,zachować się jak facet i iść przed siebie
,stwierdziła ze chciała utrzymywać kontakt normalny ale zacząłem ja nagabywać bardzo , po prostu mam odpuścić ,może za pół roku pogadamy albo za rok; d
Przeczytawszy to napisałem ze jak można nazywać przeprosiny kwiatami i chęć wyjaśnienia wszystkiego nagabywaniem ,może faktycznie chciałem za mocno się pogodzić , pożyczyłem znalezienia tego kogoś kto ja zaakceptuje i będzie się cieszył na jej widok ,ze dalej mi na niej zależy ale nie mam serca patrzyć i wysłuchiwać jak ktoś ja rani albo słuchać jaki jest zajebisty i w ogóle pożyczyłem powodzenia i na tym wszystko się zakończyło .
Prawie dwa tygodnie i nic ...
Wiem gdzie pracuje ale boje się ze ja wyprowadzę do końca z równowagi i mnie pozwie o stalking czy cos ;d
Z perspektywy czasu mogę stwierdzić ze mogłem być zbyt miły i "ciepły" dla niej jako facet ,co powodowało ze nie czuje potrzeby sex-u i jest raczej wycofana
co prawda to ona pierwsza rzuciła pomysł żeby cos wynająć razem ale już byłem w stresie odnośnie serca i zareagowałem śmiechem na to ,bo dobrze wiedziała ze jestem bez pracy , jak się zaczęło źle dziać to ona chciała wszystko wyjaśnić ale ja nie byłem w stanie pomyśleć w ogóle normalnie z racji tej sprawy z sercem
potem jeszcze mogłem pogorszyć sprawę ciągłymi staraniami o wyjaśnienie wszystkiego i odepchnąć ja jeszcze od siebie ?
Czy te wszystkie sms-y jak ona to bardzo nie chce mnie widzieć i kontaktować się miały drugie dno ?
Czy ten koleś co go poznała prawie miesiąc temu miał farta i zjawił się w dobrym momencie jako wybawiciel/pocieszyciel jak była zraniona ?
Czy to z tym kolesiem to ściema ?
Czy czasem on był już wcześniej a ona czekała na to aż się wszystko posypie ,bo nie miała serca powiedzieć i pogadać ?
To wszystko trwało miesiąc osobiście jakoś nie jestem w stanie uwierzyć ze kogoś już ma ,bo jak mnie poznała to niby długo sama po ostatnim związku była ,bo podobno to toksyczne relacje były .
Jedno co może być prawdą to to ze podniosłem jej poziom samooceny tymi " zabieganiami o odzyskanie " jej, a mi urwała jaja ;]
Pytanie co teraz zrobić ? zacząć jakoś przez sms rozmawiać podczas gdy ona 10 razy powiedziała NIE każdej formie kontaktu , czy jakoś odmienić swój wizerunek
i zacząć pokazywać się w jej okolicy tak żeby mnie zaczęła widywać niby przypadkiem czy dać jeszcze więcej czasu ? Ale tam jest ten koleś ciągle ? Może się nim znudzi i się odezwie ?
Wiec tak poznałem dziewczynę (25L) jakoś pod koniec pażdziernika 2014 na portalu społecznościowym
gadaliśmy trochę ,poznaliśmy się na tyle ze w końcu zaczęliśmy się spotykać w realu ,na początku w umówionym miejscu z którego szliśmy
dalej na spacer albo jakaś imprezę miastowa ( myślę ze na początku nie chciała zdradzać dokładnie gdzie mieszka ,bo sytuacja w domu nie ciekawa , mama ,ojczym ,babcia ,praktycznie zero własnego kata )
Było zimno kontynuowaliśmy nasze wypady na miasto wszystko się rozwijało powoli ,ona była raczej nie śmiała ,typ skromnej zwyklej dziewczyny ,nie jakiejś tapeciary w
sex sukience .
Zauważyłem ze ma problem z relacja miedzy nami , opornie jej szło calowanie ,to ja inicjowałem ,nawet jak coś jej się mocno podobało i widziałem ze ona chce pocałować ale jakoś
nie może się przełamać. wycofywała się z głowa w chodniku.
Związek się rozwijał w końcu po jej urodzinach przed którymi wręcz prosiła żebym jej prezentów nie kupował ,zaczęliśmy się spotykać u niej w domu jak ferajna wychodziła do
pracy na noc ,oglądanie filmów rozmowy spanie razem ale co dziwne sex-u nie ,twierdziła ze to musi wyjść jakoś z jej strony i stać się spontanicznie i takie tam ,nawet mówiła o tym ze akurat ma okres i nie może albo ze się żle czuje i inne takie zagrywki.
Poznałem jej rodziców ,znajomych zacieśnialiśmy wiezi wspólnie przy piwku imprezkach i tak dalej . Ale ona moich widziała raz jak wyprosiłem żeby wpadła na kawę i się pokazała
w domu , normalnie znajdywało parę powodów żeby nie przyjść ,a to winda ciasna , a to lęk wysokości do to 9 piętro ,a to że się będzie stresować itp. itd.....
W końcu w maju zdecydowaliśmy się na wycieczkę do kołobrzegu ,co pozwiedzaliśmy i zobaczyliśmy to nasze ale sytuacje łóżkowe dalej kulały nie pomogło to ze byliśmy sami i nikt nam nie zawracał głowy ,dalej nie umiała się otworzyć i zrobić tego kroku, zaczęło mnie to mocno frustrować wszystko ,nawet pytała czy jestem zły na nią za to.
W końcu przyszedł kwiecień 2015 dostałem wypowiedzenie z pracy na okres 3 miesięcy wiec zwolnili mnie w czerwcu przez ten cały okres było fajnie dogadywaliśmy się
spotykaliśmy się u niej z racji tego ze u mnie ciągle ktoś bywał z rodziny no i te wymówki ... ,nawet pomagałem jej rodzinie zajmować się babcia bo schorowana już. Ale ta jedna rzecz ciągle była nie tak... W krotce po zwolnieniu zdałem sobie sprawę ze nie mówiłem jej prawdy o mnie i dlaczego wolałem zwolnienie ,i czemu nie szukałem od razu czegoś nowego .
No ale męczyła mnie sprawa mojego serca z którym udałem się jakoś w pażdzierniku na wizytę ,długo trzeba było czekać w kolejce przez ten czas starałem się robić
dobrą minę do zlej gry, bo jej nie mówiłem o tym co mnie meczy ona zaczęła naciskać że chce zamieszkać razem nic nie robię w kierunku pracy i ze nie zależy mi i w ogóle
trwało to może miesiąc jak unikałem dłuższego kontaktu i rozmów w międzyczasie kilka razy podpytywałem jej siostrę co u niej ona się jeszcze bardziej denerwowała. Dodam ze na wizycie u kardiologa wyszła wrodzona wada zastawki serca .
Po wizycie powiedziano mi ze jeszcze nie jest tak żle i nie ma się w gruncie rzeczy czym martwic ,tylko trzeba to kontrolować.
Po usłyszeniu tych wiadomości wszystko ze mnie spadło ,cały stres frustracja...
Zacząłem do niej pisać jak to bardzo chce wyjaśnić wszystko ,biegałem z kwiatami po mieście bo nie odbierała telefonu nawet jej matka powiedziała ze to tylko nasz
problem ( myślę ze ma nawet na nią jakiś wpływ większy/mniejszy bo końcu mieszkają razem i nawet na wycieczce wydzwaniała do niej co dzień rano i wieczorem)
Potem usiłowałem pogadać na fejscie , lub sms ,stwierdziła ze (rozmowy z 31.10 )
"A stało jak się stało. Tak miało być" "Ale daj sobie spokój, naprawdę. Zmarnujesz tylko czas.
A i nie życzę sobie, abyś wypytywał kogokolwiek o mnie. Nie twoja sprawa- kiedy mam jazdy, kiedy pracuje."
"jak masz do mnie sprawę to napisz do mnie. Ale i tak nie zamierzam się spotkać Żyj swoim życiem" "Sam doprowadziłeś do tego co masz teraz"
"Jesteś facetem a zachowujesz się czasem gorzej od baby.. weź się w garść i się ogarnij. Ja tez mam coś z sercem i żyje. Pierdole, że za kilka lat mogę mieć jakieś zatory. Będą to będą. Trudno"
w końcu jakoś 7.11 dostałem bana na fejsie napisała: "moim zdaniem, prócz kardiologa, powinieneś udać się również do psychiatry..
napisałam Ci, byś dał mi spokój, a ty nadal trujesz dupę.. więc napiszę jeszcze raz, bardziej zrozumiale dla twojego rozumu: ODWAL SIĘ."
I koniec z fejsem ...
Ale jako ze czasem jestem uparty jak osioł dalej chciałem cos "zwojować" i podpytywałem tu i tam co u niej i jak z nią ,chciałem wybadać jakiś moment
na wejście i pogadanie ale jej znajomi raczej się wypieli i o wszystkim jej gadali co się dzieje co zaowocowało następnym sms-em dnia 16.11 ze ona sobie nie życzy pisać do niej wypytywać o nią ,na moim miejscu już dawno by dala spokój ,ze razem nie będziemy ,żebym nie podejmował kroków w celu odzyskania jej i tak dalej.
No ... dalej twierdziłem ze jest szansa na pozytywne zakończenie ,napisałem znowu dnia 17.11 ze wiem co zrobiłem ,usiłowałem ja przeprosić ,mogłem pewne rzeczy inaczej potraktować i rozwiązać ,ze nie stać jej na normalna rozmowę ,ten sms został bez żadnej odpowiedzi.
po czterech dniach 21.11 napisałem ze ochłonąłem wyluzowałem ,ze możemy pogadać w luźnej atmosferze.
na co dostałem odpowiedz ze:
znowu nie zamierza się spotkać ze jakiś czas temu poznała kogoś i prosi żeby dać jej spokój , prosi żeby nie pisać nie dzwonić ,zachować się jak facet i iść przed siebie
,stwierdziła ze chciała utrzymywać kontakt normalny ale zacząłem ja nagabywać bardzo , po prostu mam odpuścić ,może za pół roku pogadamy albo za rok; d
Przeczytawszy to napisałem ze jak można nazywać przeprosiny kwiatami i chęć wyjaśnienia wszystkiego nagabywaniem ,może faktycznie chciałem za mocno się pogodzić , pożyczyłem znalezienia tego kogoś kto ja zaakceptuje i będzie się cieszył na jej widok ,ze dalej mi na niej zależy ale nie mam serca patrzyć i wysłuchiwać jak ktoś ja rani albo słuchać jaki jest zajebisty i w ogóle pożyczyłem powodzenia i na tym wszystko się zakończyło .
Prawie dwa tygodnie i nic ...
Wiem gdzie pracuje ale boje się ze ja wyprowadzę do końca z równowagi i mnie pozwie o stalking czy cos ;d
Z perspektywy czasu mogę stwierdzić ze mogłem być zbyt miły i "ciepły" dla niej jako facet ,co powodowało ze nie czuje potrzeby sex-u i jest raczej wycofana
co prawda to ona pierwsza rzuciła pomysł żeby cos wynająć razem ale już byłem w stresie odnośnie serca i zareagowałem śmiechem na to ,bo dobrze wiedziała ze jestem bez pracy , jak się zaczęło źle dziać to ona chciała wszystko wyjaśnić ale ja nie byłem w stanie pomyśleć w ogóle normalnie z racji tej sprawy z sercem
potem jeszcze mogłem pogorszyć sprawę ciągłymi staraniami o wyjaśnienie wszystkiego i odepchnąć ja jeszcze od siebie ?
Czy te wszystkie sms-y jak ona to bardzo nie chce mnie widzieć i kontaktować się miały drugie dno ?
Czy ten koleś co go poznała prawie miesiąc temu miał farta i zjawił się w dobrym momencie jako wybawiciel/pocieszyciel jak była zraniona ?
Czy to z tym kolesiem to ściema ?
Czy czasem on był już wcześniej a ona czekała na to aż się wszystko posypie ,bo nie miała serca powiedzieć i pogadać ?
To wszystko trwało miesiąc osobiście jakoś nie jestem w stanie uwierzyć ze kogoś już ma ,bo jak mnie poznała to niby długo sama po ostatnim związku była ,bo podobno to toksyczne relacje były .
Jedno co może być prawdą to to ze podniosłem jej poziom samooceny tymi " zabieganiami o odzyskanie " jej, a mi urwała jaja ;]
Pytanie co teraz zrobić ? zacząć jakoś przez sms rozmawiać podczas gdy ona 10 razy powiedziała NIE każdej formie kontaktu , czy jakoś odmienić swój wizerunek
i zacząć pokazywać się w jej okolicy tak żeby mnie zaczęła widywać niby przypadkiem czy dać jeszcze więcej czasu ? Ale tam jest ten koleś ciągle ? Może się nim znudzi i się odezwie ?