Zgadza sie,Metallika jest przereklamowana...ale to juz przeciez wszyscy wiemy,rozmawiamy tylko o Pleasure to Kill vs Master of Puppets.
A wracając do Kreatora,nie potrafie ich zrozumiec po dzis dzien,dlaczego kapela z tak ogromnym potencjałem nagrała tyle bardzo przeciętnych płyt.
Wychowalem sie na thrashu i nigdy nie odwróciłem sie od tego gatunku.
No podsumujmy:
Najlepsze albumy, totalnie zaj.ebi.ście thrashowe i ostre :
- Endkless Pain (1985) Tu oprócz thrashu jeszcze zionie nieźle blackiem w stylu Venom, albo Bathory (Total Death, albo Tormentor)
- Pleasure To Kill (1986) Bardzo dobre, ostre granie
- Terrible Certainty (1987) Chyba najbardziej odjechany album w dorobku kapeli - zaj.ebi.ście pokręcone riffy, na maksa połamany rytm i 100% thrashowego wrażenia "burdlu".
- Extreme Agression (1989) To już w ogóle elita, genialny album, który może śmiało konkurować w TC
- Coma Of Souls (1990) Kolejny, bardzo dobry album, aczkolwiek już nie aż tak ostry, jak poprzednie dwa, ale też 100% Thrashu w Thrashu, a do tego bardzo rozbudowany
I tutaj zaj.ebi.ste albumy się kończą, a zaczynają bardziej przeciętne:
- Renewal (1992) Jeszcze w miarę, ale to już mniej takiego charakterystycznego łupania
- Cause Of Conflict (1995) Przeciętniak
- Outcast (1997) Ostatni w miarę dobry, ale po przesłuchaniu 5 najstarszych i najlepszych pozostawia sporo do życzenia
Następnie całkowita porażka, totalnie nie thrashowy i zdecydowanie najgorszy album w dorobku Kreatora
- Endorama (1999)
Później odrobinę lepszy album, rzekomo powrót do starych klimatów, ale raczej w nie dużym stopniu. Nie jest zły, ale też nie najlepszy, dorównuje tylko przeciętnym albumom z lat 1992-1997
- Violent Revolution (2001)
O ostatnim albumie - Enemy Of Gods nie wiele wiem, bo jeszcze nie słyszałem. Ale podobno raczej kicha.