Naszła mnie znowu obsesja na naukę języków obcych.
Próbowałem uczyć się włoskiego lecz odpycha mnie mowa. Niemiecki jest zbyt twardy i nie posiada tego czegoś. W hebrajskim nie ma samogłosek w piśmie i trzeba się ich domyślać.
Liznąłem też chińskiego i japońskiego i są to ciekawe języki lecz nauka pisma, słowa nie podobne do żadnego języka, tony w chińskim i już dałem sobie spokój z nimi. Na dodatek nie oglądam anime to po co mi jap i cn.
Takie jęzorki mam do wyboru: francuski, grecki i holenderski. Od bachora miałem ciągoty ku francuskiemu więc chyba łatwiej by mi wchodził.
Próbowałem uczyć się włoskiego lecz odpycha mnie mowa. Niemiecki jest zbyt twardy i nie posiada tego czegoś. W hebrajskim nie ma samogłosek w piśmie i trzeba się ich domyślać.
Liznąłem też chińskiego i japońskiego i są to ciekawe języki lecz nauka pisma, słowa nie podobne do żadnego języka, tony w chińskim i już dałem sobie spokój z nimi. Na dodatek nie oglądam anime to po co mi jap i cn.
Takie jęzorki mam do wyboru: francuski, grecki i holenderski. Od bachora miałem ciągoty ku francuskiemu więc chyba łatwiej by mi wchodził.