Nie pamiętam kiedy pierwszy raz przeczytałem książkę autorstwa historyka
Sławomira Kopra.
Mieszanka faktów(choć niektórzy zarzucają mu błędy) z poczuciem humoru.
Może dziesięć a może więcej lat temu?
W każdym razie gdy trafiła się okazja sięgnąłem po
„,Ci cholerni Polacy“, jak nazywał ich Churchill, to ludzie o niezwykłej odwadze i ogromnej fantazji. Żyli szybko, umierali młodo, a o ich wyczynach krążyły legendy. Jacy byli naprawdę, jak radzili...
lubimyczytac.pl
Aktualnie jestem gdzieś w połowie tej książki gdy ma już miejsce bitwa o Anglię.
Z jednej z jego poprzednich książek
Nowa książka Sławomira Kopra to pozycja poruszająca tematy pomijane w dotychczasowych publikacjach. Sprawy wstydliwe, rzucające cień na polską emigrację po klęsce wrześniowej: spory polityczne,...
lubimyczytac.pl
dowiedziałem się że u Anglików niezbyt popularne było zbieranie grzybów po lasach.
Aż do przybycia Polaków sądzić miano że większość leśnych grzybów jest trująca.
Tutaj mają miejsce inne zabawne sceny.
Po opuszczeniu Polski po kampanii wrześniowej większość Polaków poprzez Rumunię usiłowała
się dostać do Francji.
Chociaż Niemcy domagali się od Rumunów internowania ich w praktyce przepuszczali ich przez swoje terytorium choć raczej nie ze współczucia a z chęci zarobku(łapówki).
Trzeba było mieć cywilne ubranie aby tak sobie „podróżować”. Kolejny raz okazało się że
„Polak potrafi”.
„Bycie internowanym” oznaczało pewien luz. Nie siedziało się ciągle w obozie lecz czasem wychodziło „na miasto” inni zaś kąpać się w pobliskiej rzece(w październiku!)
Otóż któregoś razu okazało się że kilkunastu Polaków którzy pod nadzorem wartownika
kąpali się rzece….utopiło się!
Tak sądził gdyż na brzegu pozostały po nich mundury. Nie przyszło mu do głowy że w pobliżu ukryli cywilne ubrania po czym zabierając je zniknęli.
W innym obozie pewnej nocy zniknęła 1/3 internowanych Polaków.
Ujawniono to na porannym apelu zaś dowódca Polaków zapewnił że to nie z ucieczką mamy tu do czynienia ale internowani udali się pomagać rolnikom na polach. Polak podpisał wszelkie oświadczenia że „zguby się odnajdą” po czym nazajutrz okazało się że znikła połowa wczorajszej liczby Polaków.
Tym razem wściekły oficer rumuński zapowiedział że konsekwencje tej ucieczki nazajutrz dotkną wszystkich pozostałych w obozie Polaków.
Efekt?
Nazajutrz w obozie nie było już żadnego Polaka.
Osobiście rozbawiła mnie inna opisana tam historia.
Ponieważ Rumuni co jakiś czas robili Polakom rewizję w obozie ci postanowili ukrywać
cywilki...w grobowcu na cmentarzu.
Nie wiem jak pilnowali grobowca za dnia jednak na noc wystawiali „wartę” w postaci Polaka
przebranego w prześcieradło udającego ducha.
Nie wiedzieć czemu pewnej nocy wystawili dwóch duchów no i z tego wyszła szopka ponieważ
jak można się domyślić „duchy spotkały się ze sobą”.
Problem w tym że „każdy z duchów” widząc drugiego pomyślał że ten drugi jest prawdziwym
duchem i rzucił się do ucieczki.
Jak się ta heca skończyła autor przemilczał.
Moim zdaniem „szału nie ma” ale da się przeczytać.