Master zachował milczenie, a Semen w oszczędnych słowach przystał na propozycję, o ile odpowiedzialność miała spaść na Jarvana. Żerca również przytaknął pomysłowi, jednakże miał własne warunki. Chciał, aby Fiodor został przedstawicielem jego profesji.
- Będzie zabijał potwory, jak zabijam je ja. To samo będzie robił z ludźmi. Bez żadnych wyrzutów. Nie będzie tym, kim jest teraz. Mam nadzieje, że wiesz co robisz. Jesteś mi przyjacielem, Loganie, dlatego będę dbał o niego jak o swojego. Pamiętaj - nie gwarantuje mu bezpieczeństwa.
- Mam tego świadomość. Ufam, że dokonałem właściwego wyboru. Nie wszyscy uznają twoją profesję za godną, ale nikt nie zaprzeczy, że jesteście potrzebni. Jeśli mój syn ma zostać podobnym tobie, niech i tak będzie.
Logan mocno uściskał chłopaka. Ten wydawał się być wystraszony, ale zrozumiał powagę sytuacji. Z ciężkim sercem odwrócił się od ojca i pomaszerował z grupą do wyjścia z klanu.
Tym razem zamiast punktów, dostajecie manewry/ingrediencje. Każdy może wybrać po 2 dla siebie.
Adept - dodatkowa kość (punkt) do testu walki.
Błyskawiczny blok - negacja 3 punktów obrażeń.
Druzgoczące uderzenie - udany atak niszczy pancerz przeciwnika.
Konsekracja ciała - utrata punktów Mocy zamiast Zdrowia.
Sztuka Ki - zamienia kończyny w wybraną broń.
Krew wilkołaka -1 dla testu Nemezis.
Starożytna moneta - odnawia 2 punkty Mocy (tylko podczas walki z Nemezis).
Talizman +1 do testów wiedźmiarstwa, jeśli celem jest pomoc.
Talizman +1 do testów wiedźmiarstwa, jeśli cel jest neutralny.
Talizman +1 do testów wiedźmiarstwa, jeśli celem jest krzywda.
Młodziak niewiele się odzywał i ciężko było dawać temu zdziwienie. Poza tym wszyscy skupili się na bezpiecznej przeprawie przez ostatni odcinek podróży. Nie szło łatwo. Wciąż mokre od niedawnych deszczów skały były bardzo śliskie i zdradzieckie. Kilkakrotnie ktoś potykał się lub ześlizgiwał i tylko przytomność innego towarzysza ratowała od tragedii. Zamek objawił się w pełnej krasie, kiedy nadchodził późny wieczór. Ogromna, opuszczona warownia wyrastała na wysokich skałach. Prowadziła do niej kręta ścieżka, kończąca się szerokim dziedzińcem.
Budowla wyglądała złowieszczo i samą swoją aparycją biła nienamacalnym chłodem. To był ich cel. Wreszcie dotarli do miejsca, gdzie mieli poznać odpowiedzi na pytania związane z osobą Ottona. Drużyna przeszła zatem poprzez bramę w kształcie łuku, aby zatopić się w mroku wnętrza. Tam kupiec zapalił pochodnie, rozświetlając hall. Młody Fiodor aż westchnął z wrażenia. Miejsce było bardzo stare, a jego wystrój zniszczony, jednak wciąż potrafiło nacieszyć oko. Po obu stronach ścian stały rzędy zdobionych zbroji (niestety przeżartych rdzą tak, że nie było sensu ich zakładać). Nad głowami towarzyszy wisiały pięknie malowane obrazy przedstawiające jakąś zapomnianą rodzinę szlachecką, zaś zakurzone lampy pyszniły się dużą ilością wczepionych weń, drogich kamieni. Wszysc zamilkli i spojrzeli na Ottona. Hanzyta był dziwnie podekscytowany. Drapieżnie się uśmiechał.
- Wiecie gdzie jesteśmy? To miejsce było zwane kiedyś Czarnym Szańcem. Jest tak stare, że nawet ludzie, których zwiemy Starożytnymi, uznawali je za wiekowe.
Otton przeszedł się najbliższym korytarzem. Spoglądał z podziwem na powieszone halabardy oraz herby wymalowane po tarczach.
- Takie miejsca służyły za bezpieczne bastiony. Mieszkał tu król, jego świta, cały dwór... Byli tu absolutnie bezpieczni. A nawet jeśli oblężenie okazało się zbyt długie, pod zamkami budowano ewakuacyjne tunele.
Teraz handlarz wyjął zza pazuchy ręczne wiertło, które wziął ze sobą z wozu. Skierował wzrok na stare drzwi po swojej prawej. Ostrożnie otworzył je. Ze środka czuć było smród stęchlizny. Kiwnął głową, aby iść za nim.
Na niższej kondygnacji znajdował się kompleks piwnic, w dużej części zawalony. Otton znalazł miejsce, gdzie gruzu było mniej i kilka razy uderzył swoim narzędziem, zręcznie odgarniając kamienie. Dalej ukazał się tunel.
- Zapewne trzeba będzie się przebić kilka razy, ale myślę, że dam radę.
Joshua podszedł niepewnie do Ottona.
- Zatem potrzebowałeś tego zamku dla jakiegoś tunelu? Nie nadążam.
Otton odwrócił się. Jego twarz wykrzywiało teraz nienaturalne podniecenie.
- Przyjacielu. Dlatego właśnie nie jesteś kupcem, jak ja. Nie potrafisz zwietrzyć okazji. Pomyśl. Tunel prowadzi daleko poza góry, na południe. Znakiem tego wychodzi tuż przy Armadzie. Miasto jest przekreślone, ale istnieją wszakże inne klany, w jego okolicy. Zapewne jacyś ludzie tam przetrwali. Stonekeep może i miało trudne warunki, jednak nieporównywalnie gorzej muszą mieć tacy ludzie. Pomyślcie sami. Omam odciął przez swoje barykady całe wybrzeże, jednocześnie pilnując samych jego granic. Zostawili ludzi bez środków do życia, których ja na swoim wozie mam aż nadto. Ponadto dysponuję przejściem dzięki, któremu mogę podróżować ku wybrzeżu niepostrzeżenie. Jaki w tym zarobek? Tam unici muszą się zabijać o głupi kawałek chleba. To, co wiozę, jest w takich warunkach na wagę złota.
- Więc to wszystko interes? Ryzykowaliśmy tyle razy życie, abyś mógł zarobić?! - zdenerwował się Joshua.
-
Cóż, część z was również się na tym wzbogaciła. Przecież obiecałem wam pieniądze za ochronę i słowa dotrzymam! (Master i Jarvan +300 denarów, Semen +200 denarów)
Rzecznik pokręcił głową. Nie dowierzał w poziom cynizmu Ottona.
- Jesteś krwiopijcą. Wykorzystujesz biedę ludzi, którzy są w skrajnej sytuacji.
- Hej! Przecież nie robię im krzywdy, a jedynie znajduję lukę na rynku.
- I ty myślisz, że w ogóle ci na to pozwolimy?
- Panie Jarvanie, co się dzieje? - zapytał teraz przestraszony chłopiec swojego nowego mentora.
Rzeczywiście, jak tylko Otton ujawnił karty, sytuacja zaogniała się z minuty na minutę.