W kwestii - co by było gdyby? - nie mam do końca wyrobionego zdania, zresztą tego nie wie nikt. Oczyiście jest dla mnie nie do pomyślenia, aby stać po stronie Hitlera w czasie wojny. Wynika to z urazów, których nie da się przekreślić. Nie mniej stanięcie po stronie zbrodniarza Stalina było tym samym. Zwolennicy tej opcji ostatecznie zwyciężyli. Polska jako państwo po wojnie to Polska wierna Stalinowi. Zostało to osiągnięte podstępami i gierkami. Polska jako naród, do końca tego nie akceptowała, przynajmniej w masie, bo ogłupiono wielu. Dopiero od "października", można mówić, że Polacy zaakceptowali jakoś tą rzeczywistość, przy czym "jakoś" trzeba tu podkreślić.
Jak było by z sojuszem z Hitlerem? Polska z Prusakami zawsze miała na pieńku nie mniej niż z Rosjanami. Ten sojusz byłby ciężki. Bombardowanie Kalisza, obozy dla legionistów, rugi pruskie, kulturkampf, i inne akcje antypolskie to było wtedy dosyć świeże. Co innego Węgry, dla których Niemcy z Berlina byli obojętni. Jak więc by ten sojusz mógł wyglądać. Nie było by szczerej przyjaźni, a raczej polityczny układ wymagający ciągłęgo patrzenia sobie na ręce. Sprawa dosyć nietrawała.
Polacy wyczuleni na punkcie wolności, pewnie nie znieśliby też doniesień o tym co się dzieje w Niemczech, i jak Niemcy traktują inne narody, nie mówiąc już o tym, że Polska była w dużej mierze żydowska. Żydzi rządzili w wielu miasteczkach, mieli wiele do powiedzenie w miastach, trzeba było ich zdanie brać pod uwagę w parlamencie. Ciekawe czy Hitler nie doprowadziłbyu do spięć tutaj. Jak wiemy robił naciski na różne kraje sojusznicze niekiedy nawet skutecznie wymuszając antyżydowską politykę. Sojusz łatwy by nie był. Wymieniać można wiele innych przyczyn.
Teraz, czemu miałby służyć? Do rozprawy z bolszewizmem. Cel szczytny i wielu Polaków by na to przystało, bo z bolszewikami mieliśmy na pieńku. Tworzymy więc sojusz z Hiterem, trzymamy w szachu Stalina i co? Patrzymy jak dzieki temu sojuszowi Hiter podbija Francje i Anglie. Polskie społeczeństwo po 123 latach niewoli, i po ciężkiej wojnie, przystąpiło do odbudowy i nie miało ochoty na kolejne wojny. Jaki my mielibyśmy mieć interes? Usepstwa dla Niemiec, ale za to możemy popatrzeć na zgliszcza Londynu, albo może jeszcze Polskie samoloty miały by tam zrzucać bomby, może jeszcze za to mielibyśmy nastawiać włąsne czteryu litery, broniąc Hitera od strony Rosji, aby mógł swoją wojenkę prowadzić. Dziwna transakcja. Niemcy interes mieli. Traktat Wersalski zniweczył ich mocarstwowe ambicje, nakładał ograniczenia, pozbawił wielu terytoriów, a wszustko to po czteroletniej rzezi jaką musieli przejść. Nic dziwenego, że mieli rewizjonistyczne nastroje. Podobnie Włosi, podobnie Węgrzy, którzy stracili po 1918 roku 2/3 swojego terytorium (ich podległość pod Wiedeń, przed 1918 roku była już niewielka, napewno mniej ograniczająca niż na przykład obecna obecność Polski w UE). Ale Polska? Polska dzieki traktatowi w Wersalu powstała. Po co miałaby się przeciwko niemu buntować?
Więc wyprawa na Moskwę. Po co? Nawet patrzać od strony Niemiec, nie ma tu wielkiego parcia na podbój Rosji. Niemcy z Rosją wojny akurat nie przegrali. Sami podrzucili jej swojego agenta Lenina. Na wschodzie poszłoby po ich myśli, no gdyby nie powstanie państwa polskiego oczywiście. Oczywiście nazizm i bolszewzm się nie lubiły, wszak najgorsze kłótnie to w rodzinie. Na wschodzie ogromne połacie przestrzeni życiowej. Tak zagorzały nazista chetnie patrzył na wschód. Przecietnego Niemca bolał jednak bardziej brak Alzacji i Lotaryngii. I Hiter to rozumiał. Niemcy pięknie współpracowali z bolszwikami. To dzieki Rosji odbudowali swoją potęgę militarną. Oczywiście do rozprawy doszło. Ja uważam, że Hiter zaatakował Rosję jedynie po to aby ubiec uderzenie Stalina. Wybrałna to, w końcu fatalny moment. Oczywiście do rozprawy musiało dojść, ale nie był to cel nuwer jeden. Niemcy na rozprawę z Rosją, musieli być już mocni i pokonać swoich głównych wrogów. W 1939 roku wystarczył Pakt Ribentrop-Mołotow. Oczywiście Polska by im się przydała, ale nie była też pewna, a po za tym, co my byśmy mieli z tego? Mielibyśmy im oddać Gdańśk, po to tylko aby potem wykrwawić się w jego obronie. Historia chyba takich absurdów nie zna.
A nasza wyprawa na Moskwę? Po co? Byliśmy po zwycięskiej wojnie z Rosją. Oczywiście był niedosyt, ale realne spojrzenie sugerowało, że nie możemy już osiągnąć więcej. Zwolennicy koncepcji Polski Jagielońskiej od morza do morza, musieli się pogodzić, że nie da się stworzyć federacji. Zwolennicy koncepcji Dmowskiego, zaś przesuwania granic na wschód nie chcieli. Raczej chcieli rewizji na zachodze.