Na obozach "podharcerzanie" bandery to tradycja. Generalnie jest tak, że każdy podobóz w nocy wyznacza warty do pilnowania terytorium podobozu i bandery. Sprawa byłaby prosta, gdyby w nocy inne podobozy nie urządzały podchodów. Zazwyczaj w małych grupkach, podkradali się do innych i wynosili jakieś rzeczy. Oczywiście głównym celem była właśnie bandera, której utrata oznaczała hańbę dla wartowników, którzy jej strzegli. Pamiętam noce z obozów, kiedy zdarzało się tak, że zakradając się do jednego podobozu spotykałem w lesie ludzi, którzy mieli taki sam plan jak ja
Oczywiście to wszystko jest tylko zabawą i wypada zostawić na "okradzionym" terenie list z informacją kto i z jakiego obozu przywłaszczył sobie daną rzecz i postawić warunki odzyskania jej (nawet nie wiecie jak się dżemem truskawkowym na tym obozie objadłem)
Oczywiście można też spróbować wykraść z powrotem swoją własność. A przerąbane mają oczywiście wartownicy, którzy nie dopilnowali swoich obowiązków. Ale traktuj to z przymrużeniem oka, nikt ich sądził nie będzie