Bishop986
King of Mars
-Taa... w nawiasie jest podany rok. Te koordynaty to na pewno nie Ziemia, końcówka wskazuje na zupełnie inną... te... no... galaktykę... - John cały czas był lekko rozstrojony choć z minuty na minutę jego percepcja wracała do normy, jednak paradoksalnie krew lała się obficiej - Muszę obudzić Peter'a i iść do ambulatorium...
Ostatnich słów już nie zdążył wypowiedzieć zbyt wyraźnie ponieważ nagle osłabł i zsunął się na ziemię. Najpierw usiadł z hukiem na podłodze a później wyłożył się całkiem. Kałuża krwi otoczyła miejsce gdzie spoczęła głowa Pilota. On starał się jeszcze nie poddać. Ruszył ręką by przyciągnąć do siebie krzesło, ale był zbyt słaby by się lekko podnieść.
-Peter.. Lamer... Peter... musisz... - zemdlał
Ostatnich słów już nie zdążył wypowiedzieć zbyt wyraźnie ponieważ nagle osłabł i zsunął się na ziemię. Najpierw usiadł z hukiem na podłodze a później wyłożył się całkiem. Kałuża krwi otoczyła miejsce gdzie spoczęła głowa Pilota. On starał się jeszcze nie poddać. Ruszył ręką by przyciągnąć do siebie krzesło, ale był zbyt słaby by się lekko podnieść.
-Peter.. Lamer... Peter... musisz... - zemdlał