Bishop986
King of Mars
Powrót na statek zakończył się kolejna serią kłopotów. Jak nie tysiąc lat życia w nieswoich czasach z psychopatą Marcusem to "eksperymenty" kończące się niepowodzeniem.
-Cholera jasna! - krzyknął - Peter!! Peter!! Kto ci na to pozwolił!? Kto!?
John był wyraźnie zdenerwowany. Nawet nie obeszły go dziwne obrazy wyświetlane przez wirtualnego Lamer czy jego wyrzuty okraszone dozą przekleństw. Rozumiał jego wzburzenie, ale wzburzenie Johna było równie silne a może nawet większe. Peter był istotą świadomą i inteligentną, która w świecie (czasach) Johna miała równe z ludźmi prawa, lecz na statku istniała wyraźna hierarchia. Najstarszy stażem pilot jest dowódcą i bez jego zgody nie można nawet odpalić silników a co dopiero wyciągać z kogoś świadomość i transponować ją na byt wirtualny!
-Wiem, że nie dawno nie lataliśmy, ale zasady znasz! Dezaktywuj się! Natychmiast! - krzyknął ponownie gdy kierował się pustymi korytarzami w stronę konsoli dowodzenia
-John...
-Natychmiast!
-John... przemyśl to... John... John!
-To rozkaz do cholery!
Peter zahibernował swą świadomość. Dało się to w prosty sposób poznać bo wszystkie układy na statku po prostu padły. Wprawdzie po sekundzie włączyły się światła awaryjne i zastępczy układ podtrzymywania życia, ale Kadaver i tak zatopił się w pół mroku przerywanym jedynie okazyjnie czerwonym światłem lamp. Kiedy John w końcu dotarł do centrum dowodzenia i stanął przy odpowiedniej konsoli zdał sobie sprawę z błahego faktu...
-Lamer? Jesteś tam? Hej!? Musisz włączyć układy statku. Słyszysz?
-Cholera jasna! - krzyknął - Peter!! Peter!! Kto ci na to pozwolił!? Kto!?
John był wyraźnie zdenerwowany. Nawet nie obeszły go dziwne obrazy wyświetlane przez wirtualnego Lamer czy jego wyrzuty okraszone dozą przekleństw. Rozumiał jego wzburzenie, ale wzburzenie Johna było równie silne a może nawet większe. Peter był istotą świadomą i inteligentną, która w świecie (czasach) Johna miała równe z ludźmi prawa, lecz na statku istniała wyraźna hierarchia. Najstarszy stażem pilot jest dowódcą i bez jego zgody nie można nawet odpalić silników a co dopiero wyciągać z kogoś świadomość i transponować ją na byt wirtualny!
-Wiem, że nie dawno nie lataliśmy, ale zasady znasz! Dezaktywuj się! Natychmiast! - krzyknął ponownie gdy kierował się pustymi korytarzami w stronę konsoli dowodzenia
-John...
-Natychmiast!
-John... przemyśl to... John... John!
-To rozkaz do cholery!
Peter zahibernował swą świadomość. Dało się to w prosty sposób poznać bo wszystkie układy na statku po prostu padły. Wprawdzie po sekundzie włączyły się światła awaryjne i zastępczy układ podtrzymywania życia, ale Kadaver i tak zatopił się w pół mroku przerywanym jedynie okazyjnie czerwonym światłem lamp. Kiedy John w końcu dotarł do centrum dowodzenia i stanął przy odpowiedniej konsoli zdał sobie sprawę z błahego faktu...
-Lamer? Jesteś tam? Hej!? Musisz włączyć układy statku. Słyszysz?