A ja będąc dzieckiem baaaardzo puchłam. Puchłam tak, że 2 razy przez dłuższy czas leżałam w szpitalu i ogólnie wiedza na temat alergii była taka ze lekarze rozkładali ręce. Moja mama po długich obserwacjach sama postawiła mi diagnozę
... że jestem uczulona na jad owadów ( KOMARÓW ) no i diagnoza przez kolejnych 15 lat się potwierdzała, potem z tego "wyrosłam" alergia przerodziła się w alergię pokarmową. Nie mogę jeść: czekolady, truskawek, cytrusów, nabiału (jogurty, twaróg, mleko znośnie)ogórków kiszonych, kapusty kiszonej,jajek, orzechów no i konserwantów
(kilka lat temu robiłam testy więc tyle wiem)
Dość długa ta lista i inestety wszystko się sprawdza za każdym razem jak coś zjem z tych produktów zawsze mam baaaardzo swędącą i brzydko wyglądającą wysypkę "na zgięciach" (tak pani arelgolog to określiła) na nogach i rękach.
Zaznaczam, że moi rodzice nie mieli ani tez nie mają zadnej alergii, dodam nawet ze w całej rodzinie alergie są raczej obce.
Tak więc myślę ze na dziedzicenie nie ma reguły.
Boję się co to będzie jak zajdę w ciążę i urodzę dzidzię (nad którą pracujemy) Mąż kiedyś robił testy arelgologiczne i dostał taką kartkę: wykaz wszysytkich MOŻLIWYCH alergenów. Uczulenie męża na dany alergen było określone w % .
Przy zadnym nie było 0%. Aż strach myśleć jak to się skumuluje :niepewny: