Powiem tyle, ja zaczynałem star na siłce od wrzesnia i szczególnie nie przykładam uwagi do tego co robić , czy masę , czy rzezbę.
Tylko dlatego że każdy z nas jest indywidualnie zbudowany , każdy ma inną przemianę,wiek itd.
Czytając kilka lat czasopisma o tej tematyce , czytałem wypowiedzi różnych sław, często przewija się temat co jeść, co brać, co lepsze.
Otóż nie każdy trening nam będzie pasować, nie każda odżywka na nas zadziała w taki sam sposób jak na gośći z okładki.
Ja stosuję piramidalną metode progresji i dynamiki w żywieniu jak i w ćwiczeniach, stosowałem to jakiś czas i widziałem efekty.
Czyli wstając rano juz wiem jak się czuję, załóżmy się że super, więc wykorzystuję to w ten sposób że dobre sniadanie(chleb razowy jajecznica i płatki śniadaniowe i owoce), odżywki z rana(ja stosowałem WPC lub WPI ewent. serwatkę do tego kreatynke najlepiej z prekursorami np.jabłczan lub tri-malate)i siłownia- na siłowni progresja na siłe, na zakonczenie brzuchy- też z progresją na siłe.
Każdy trening nie dłużej jak 75 minut.
Jak miałem słabszy dzień to po prostu zwalniałem tempo, nic na chama, mniej serji, a więcej aerobiku, rower , brzuchy.
Ponieważ słabszy dzień to znak że nasz organizm ma dość i chce odpocząć.
Dzięki temu nie miałem urazów, nie przecwiczyłem się, miałem lepszą kondycję, a to że wsłuchiwałem się w organizm nie miałem zastoju, siła rosła z miesiąca na miesiąc, nie martwiłem się że robie się tłusty ponieważ nie szedłem uparcie tylko masa, i masa,masa. Bo mój trening był różny co tydzień, więc organizm nie zdążył się przyzwyczaić. Trening kończyłem w lipcu.
Myślę że czasami warto iśc za głosem serca a nie rozumu, ale większośc ziomków z mojej siłowni tego nie rozumieli i przeważnie ich trening kończyły sie po pół roku- zawsze z kontuzją, lub z braku efektów.