Kawa w sumie spoko sprawa chociaż minusy też ma. Np. u mnie jest tak, że jak wypiję porządną siekierę (w zasadzie tylko taką piję) i się upalę to jest niezła lipa. Pierwszy raz to odkryłem jak zamknąłem wiaderko przed wyjściem do szkoły (jeszcze liceum). No, ale to dłuższa historia.
Kawa ma taka specyfikę, że oczyszcza organizm, ale wypłukuje też sporo ,,tego co najlepsze". Zasada podobna co przy amfetaminie - warto jeść owoce, orzechy ew. brać też magnez. Po pewnym czasie regularnego jej spożywania odbija się to w pewnym stopniu głównie na sercu i na nerkach. Skurcze mięśni to oczywiście także częsta przypadłość ,,kawoszy".
U siebie po pewnym czasie stosowania kawy jako środka,który stawia mnie rano na nogi zauważyłem jedno - rano do póki nie spożyję czarnej istoty zwykle jestem, o wiele bardziej rozwalony. Nienawidzę też stanu po nocy zakuwania do sesji gdzie mi schodzi ok. 1,5l murzynki. Samopoczucie jedyne w swoim rodzaju, o zabarwieniu negatywnym niestety.