janpasek70
Nowicjusz
- Dołączył
- 26 Listopad 2017
- Posty
- 53
- Punkty reakcji
- 0
Podobają mi się tatuaże u innych lecz u siebie raczej nie.Zauważyłem, że tatuowanie jest wciągające.Aby tylko zrobić jeden to myśli się już o następnym.
Ciekaw jestem jakie są na to dowody.Regis_II napisał:Z robieniem sobie tatuażu powiązany jest zazwyczaj jakiś rodzaj psychologicznego problemu. Nie zawsze, ale zazwyczaj tatuują się ludzie np. z kompleksami, poczuciem braku akceptacji, nerwicami i lękami.
Caleb napisał:Ciekaw jestem jakie są na to dowody.
To jest argument na ładne oczy. Ja mam znajome, które robią w piercingu i tatuażu, a powiedzą Ci zupełnie coś innego. Tyle że ani ich zdanie, ani praca Twojego znajomego nie będą argumentem w dyskusji, jeśli nie przytoczymy mierzalnych faktów, statystyk albo badań.Świetnie się składa.
Mój dobry znajomy psycholog pisał pracę na ten temat
I tu pojawia się pierwszy zgrzyt, bo estetyka to rzecz względna. Tak samo jest ze sztuką. Aby coś było artystycznie, nie musi koniecznie “ładnie wyglądać”, ale oddziaływać na zmysły. Dla kogoś szary, dziwnie rozłożony architektonicznie blok będzie brzydki, ktoś inny uzna go za intrygującego przedstawiciela brutalizmu. Z resztą sam tatuaż to po prostu pewna ingerencja w pigment skóry, nic więcej, ani mniej. To dopiero od konkretnej osoby zależy co na nim będzie: tribal (faktycznie często tandetny), oldschool, stippling itd.Z robieniem sobie tatuażu powiązany jest zazwyczaj jakiś rodzaj psychologicznego problemu. Nie zawsze, ale zazwyczaj tatuują się ludzie np. z kompleksami, poczuciem braku akceptacji, nerwicami i lękami.
Nie wykluczam, że część osób decyduje się na tatuaż ze względu na specyficznie wybrakowany zmysł estetyczny lub zwyczajną modę.
Oznaką wywodzenia się z elementu aspołecznego były też spodnie z luźnym krokiem. Ta moda wzięła się od zabierania pasków więźniom, aby nie mogli nimi skrzywdzić siebie oraz innych. Z gwary więziennej wywodzą się również tak pospolite określenia jak: bajera, frajer, szamać.Nie mniej w naszym kręgu kulturowym tatuaż jest symbolem o bardzo specyficznych konotacjach. Pierwotnie tatuowane wzory na ciele "kojarzyły się negatywnie, do niedawna uważano je za mało estetyczne i wręcz groźne. Jeśli ktoś się w ten sposób okaleczał, to na pewno miał coś wspólnego ze światem przestępczym lub wychowywał się w patologicznym środowisku." Tzw. „dziara” była oznaką kryminalnej przeszłości, ponieważ była elementem utożsamiania się z środowiskiem przestępczym, przebywaniem w więzieniu. Tam wykonywano najwięcej tatuaży.
Wydaje mi się, że problem jest tu następujący. U przestępców tatuaży jest więcej, gdyż robią je dokładnie z powodów, o których piszesz. To prosty i ostentacyjny sygnał o chęci wywyższenia się. Nie działa to jednak w drugą stronę, że sama obecność “dziary” świadczy o czymkolwiek. Jak w matematyce: skoro element x należy do zbioru Y, nie gwarantuje że każdy element w zbiorze Y będzie równy x.Pierwotnie, podświadomie tatuaż niesie sporo informacji. Najpierw jednak ustalmy podstawowe informacje, choćby w telegraficznym skrócie.
Faktem jest, że w każdej grupie ssaków toczy się walka o dominację, co widoczne jest bardzo wyraźnie również wśród ludzi. Można wymienić dziesięć podstawowych reguł dominacji, których nie będę tutaj wymieniał po kolei (odsyłam do źródeł. np. "Ludzkie zoo" Desmond Morris). Wymienię najistotniejszą w temacie, jaką jest następujące stwierdzenie:
osoba dominująca musi wyraźnie demonstrować strój, oznaczenia, postawę i gesty znamionujące dominację.
Wróćmy zatem do tatuażu. Wstępnie ustaliliśmy, że tatuaż w naszym kręgu kulturowym wywodzi się ze środowisk patologii, kryminału, więzienia. Człowiek wytatuowany uchodził za potencjalnie niebezpiecznego. Demonstrując tatuaże wysyłał komunikat dominacji: jestem odporny na ból, jestem silny, jestem niebezpieczny, jestem nieobliczalny, nie wchodź mi w drogę, ustąp mi, itd.
Dziś tatuaż stał się elementem popkultury, a Hollywood kryminalistom dał romantyczną otoczkę ("szybcy i wściekli" itp.). Nie mniej tatuaż wciąż wybrzmiewa swoim pierwotnym znaczeniem. Powtórzę, że z pewnością niektórzy robią tatuaże ze względu na specyficznie wybrakowany zmysł estetyczny lub zwyczajną, głupią modę. Nie zmienia to faktu, że wielu ludzi, (nieświadomie lub mało świadomie) tatuażem dodaje sobie pewności siebie, próbując wysłać sygnał dominacji, który przypisywany był środowisku przestępczemu, patologicznemu.
Zatem proszę o potwierdzenie tej reguły na wiarygodnej grupie reprezentatywnej.Innym aspektem jest samookaleczenie. Ludzie po traumach, są częstymi gośćmi salonów tatuażu. Wielu z cierpiących w atuazach zaklina przeszłość, umieszcza napisy, obrazy lub symbole nawiązujące do wewnętrznego cierpienia, lub egzystencjalnego braku, tęsknoty.
Podsumowując. Osoba mająca problemy z samoakceptacją, albo osoba z kompleksem niższości, albo cierpiąca psychicznie z jakiegoś powodu częściej jest klientem salonu tatuażu, niż w pełni akceptujący siebie, zadowolony z życia, szczęśliwy, poukladany człowiek.
Taka jest reguła.
Znasz moją opinię na ten temat. Jeśli nie wyciągasz podobnych wniosków, to nie ma sensu na siłę ci nic wmawiać. Mój pogląd oparty jest o rozmowy ze specjalistą oraz ogólną wiedzę o człowieku miłego dnia.Caleb napisał:Zatem proszę o potwierdzenie tej reguły na wiarygodnej grupie reprezentatywnej.Taka jest reguła.
Staram się wysuwać logiczne argumenty, ale jeżeli moja opinia, jakiegoś ta Regisa_II z forum, cię nie przekonuje, to odsyłam do badań. Poniżej cytaty, a na końcu źródła.Caleb napisał:Zatem proszę o potwierdzenie tej reguły na wiarygodnej grupie reprezentatywnej.[/font][/color]
Owszem skupiłem się bardziej na tych fragmentach, które uzasadniają moją tezę, co przecież nie przemawia na niekorzyść mojego stanowiska. Tym bardziej, że uczciwie przyznałem, że istnieją rowniez inne motywacje ludzi wykonujących tatuaże, zdrowe motywacja. A nawet dla uczciwości w dyskusji je po krotce wymieniłem.Caleb napisał:
W wielu wypadkach owszem, zryty czerep. Powtórzę, że prawie na pewno tatuażu nie pomyśli osoba zdrowa, akceptująca swój wygląd, pewna siebie, bez kompleksow, ze stabilnym światopoglądem, zintegrowana wewnętrznie, samorealizująca się. Chyba, że da się ponieść modzie (co świadczy o konformizmie i braku smaku i elegancji)._____________________ napisał:Ble, ble, ble. Zobacz ogłoszenia dot pracy na kucharza na statkach:
i tak jest praktycznie na wszystkich poważniejszych stanowiskach bez wyjątków! Naprawdę! Ani do straży, ani do Policji, ani do nawet wojska nie chcą ludzi wydziaranych a o stanowiskach dyrektorskich w 95% przypadkach możesz tylko śnić. I bardzo dobrze bo malować się "długopisem" po ciele z efektem na całe życie można tylko wtedy gdy ma sie zryty czerep.
Mój partner pierwszy tatuaż zrobił sobie właśnie na 40 urodziny Stwierdził, że zawsze chciał mieć, ale się przejmował co ludzie pomyślą, a teraz w końcu ma to w nosie PS ja też mam dwa tatuaże, a młoda już nie jestem i nigdy mi nie przeszkadzało wyjść z małym dzieckiem i tatuażem._____________________ napisał:A ja nie trawię dziarusów. Najpierw szaleją i się dziarają a po czterdziestce latają i się "zamazują" bo wstyd tak łazić.
Zobaczcie latem ile młodych matek ma ślady po laserach na rękach i nogach. Co jest? Wstyd było być wydziaraną mamusią?
A czemu nie trawię wariatkowa?
Ino ano najpierw wydają masę hajsu na tatuaże a potem dwa razy tyle na usunięcie. Maskara prawdziwa.
Mój ojciec (50 lat) też niedawno zrobił sobie pierwszy Zadziwiające, że tatuaże wciąż wzbudzają tyle emocji.Dlodar napisał:Mój partner pierwszy tatuaż zrobił sobie właśnie na 40 urodziny Stwierdził, że zawsze chciał mieć, ale się przejmował co ludzie pomyślą, a teraz w końcu ma to w nosie PS ja też mam dwa tatuaże, a młoda już nie jestem i nigdy mi nie przeszkadzało wyjść z małym dzieckiem i tatuażem.A ja nie trawię dziarusów. Najpierw szaleją i się dziarają a po czterdziestce latają i się "zamazują" bo wstyd tak łazić.
Zobaczcie latem ile młodych matek ma ślady po laserach na rękach i nogach. Co jest? Wstyd było być wydziaraną mamusią?
A czemu nie trawię wariatkowa?
Ino ano najpierw wydają masę hajsu na tatuaże a potem dwa razy tyle na usunięcie. Maskara prawdziwa.