Mąż ostatnio gdy siedzieliśmy na placu zabaw z dziećmi szukał w mojej przepastnej torbie samochodzika dla synka, który wzięłam ze sobą do zabawy dla Niego. Zobaczył tam po dłuższych poszukiwaniach zabawki: kilka opakowań chusteczek, notes, długopis, papiery: w sensie paragony, kartki z dawkowaniem leków dla dzieci , rękawiczki zimowe młodszego syna,czystą ściereczkę (którą zawsze mam w pogotowiu gdy idę na cmentarz) i pojemniczek na mocz ( zakupiłam dawno temu w aptece gdyby trzeba było dzieciom zrobić badania
![Wink ;) ;)](data:image/gif;base64,R0lGODlhAQABAIAAAAAAAP///yH5BAEAAAAALAAAAAABAAEAAAIBRAA7)
) .
Gdy chciałam włożyć do torebki telefon, odmówił, tłumacząc, że nie zamierza go znów pół godziny szukać
![Wink ;) ;)](data:image/gif;base64,R0lGODlhAQABAIAAAAAAAP///yH5BAEAAAAALAAAAAABAAEAAAIBRAA7)