Dlatego następnym razem ekstraktuje nie mam zamiaru stracić nerek
Ja widziałem babke z ringa i się nie bałem a zwykle jak oglądam ringa to w gacie robie
Dobra pisze tripa jak napiszę to znajdzie sie pod spodem
:
Trip:
Nazwa substancji: Benzydamina
Doświadczenie wtedy: alkohol, nikotyna, dekstrometorfan; teraz: +kodeina(dzisiaj 10 thiocodinów, zero efektów)
Wiek, waga, wzrost: 16 lat, 61kg, 179-180cm.
Dawka, metoda zażycia: 3 saszetki tamtum rosa(trochę się wysypało ale niewiele, nie ekstraktowane, połknięte w chusteczkach; jedna saszeta na 2 chusteczki
"Set & Setting": U babci na wiosce, rodzice na litwie w nocy wracają babcia i dziadek obok w pokoju i babcia druga też obok w innym pokoju
Nastawienie pozytywne wielka chęć doznania halucynacji i lekki strach przed przypałem.
Ostrzegam, iż może być nieskładnie bo nie pamiętam wszystkiego z tego a już na pewno nie kolejności
Brałem zdaje się 15 maja.
Acha i planowałem tej nocy podupczyć halucynacje albo chociaż pooglądać koleżanki z klasy które mi się podobają nago i jak robią różne ciekawe rzeczy ale niestety nic z tego nie wyszło.
Branie(około 22:40)
Jest już po 22 wszyscy kładą się spać. Idę po szklankę z wodą, wracam do pokoju, siadam przy stoliku i przygotowywuję chusteczki. Idzie pierwsza jakoś przeszło, smak soli poczułem przez sekundę tylko. Cała szklanka wody poszła na jedną z 6 zaplanowanych chusteczek(było jednak 7). Poszedłem po jeszcze, babcia za każdym razem się budziła(czujny sen
) Tylko tym razem wziąłem 2 szklanki z wodą. Łyknąłem kolejną chusteczkę i miałem już dosyć;/ została 1 szklanka wody jeszcze. Zostawiłem ją i poszedłem do kibla bo woda wszędzie jest ze studni to można pić nawet z wanny ;](nie, nie piłem z kibla przykro mi
) Trochę mi to połykanie zajęło ostatnią saszetę dałem na 3 chusteczki. Godzinę siedziałem w tym kiblu.
Pierwsze efekty(23:50)
Jak skończyłem brać to posiedziałem jeszcze chwilkę tam i przypatrywałem się gąbce, płynowi oraz różnym kropkom ale nic się nie chciało poruszać. To wyszedłem do pokoju. Po ciemku ledwie chodziłem:/ kilka razy się o stół odbiłem jak chciałem otworzyć drzwi do pokoju to nie mogłem ich znaleźć aż w końcu walnąłem w nie. Wszedłem do pokoju i wydawał mi się on całkowicie inny. Byłem przekonany, że pomyliłem pokoje ale szedłem jednak dobrze więc się dobrze rozejrzałem znalazłem łóżko, była moja komórka więc położyłem się. Nie widziałem w ogóle stołu który powinien tam być. Położyłem się i patrzałem w ciemność oczekując jakichś halucynacji. Nic, kompletnie nic. "Może mam chociaż smugi" pomyślałem no i przejechałem świecącą komórką przed twarzą. Pozostawała za nią taka przepiękna długa smuga. Bawiłem się tak kilka minut. Zauważałem, że w miarę upływu czasu smugi się wydłużają. W końcu miały z metr albo więcej. Położyłem komórkę. Patrzałem w ciemność ale nic nie widziałem. Odwróciłem się do ściany. Było tam dużo kwiatów, to się na nie pogapiłem. Po jakimś czasie, zauważyłem że liść leciutko się porusza. "No w końcu coś" powiedziałem. Gapiłem się dłużej na kwiatki ale nic ciekawego nie widziałem więcej. Czekałem na coś bardzo długo może nawet 3 godziny;/
Cienie, mnóstwo cieni (po 2 w nocy)
Na ścianie był cień albo kwiat. Wyglądał jak cień i miał kształt skorpiona albo wielkiego pająka sam nie wiem. Chciałem, żeby do mnie podszedł to powoli wpełzał po ścianie na sufit(miał kilka centymetrów do niego) i powoli podchodził do mnie. Ale po kilku centymetrach się zatrzymał i wracał do swojej pozycji wyjściowej. Za nic nie chciał podejść do mnie bliżej. No trudno. Spojrzałem na stołek też wyglądał jak cień. Po chwili zmienił się w cień wielbłąda i zaczął powoli iść(niestety poruszał tylko nogami nie przemieszczał się) Po chwili zamienił się w cień lwa który na dodatek obracał głową i otwierał szczękę. Nic więcej ciekawego się niestety nie działo ;( Były setki innych cieni ale nic ciekawego nie było. Zajrzałem pod kołdrę ale nic nie widziałem, żadnych robali.
Pierwsze, prawdziwe haluny!! (już nie pamiętam godziny ale koło 3)
Odwróciłem się do ściany i patrzałem na roślinki. Teraz się one mocno wyginały. Jak patrzałem dłużej to widziałem jak jedna łodyga się strasznie przedłuża. Rosła i rosła, zwijała się miała już kilkanaście metrów. W końcu się zatrzymała i nic więcej innowacyjnego nie zauważyłem. Odwróciłem się znowu w drugą stronę i się gapiłem na kanapę. Była na nim kołdra i ona się przedłużała, sunęła po ziemi i wracała i tak ciągle. To było całkiem ciekawe. Patrzałem się na kanapę a ono się przesuwało jednym rogiem.
Mam nadzieję, że rozumiecie
Patrzałem się na drzwi które na tym rysunku są po lewej i one się przechylały w lewo. Po chwili jak się patrzałem to się lekko uchyliły tylko że klamka jest po prawej a one się otworzyły tak jakby klamka była po lewej(nie wiem jak to inaczej napisać
) Patrze się znowu na kanapę a zza niej wychodzi mój brat tylko sięga do sufitu i ma dziwnie poskręcane ciało. Twarz wyglądała ok. Po chwili znikł a zza kanapy pojawiła się babka z ringa:/ "No :cenzura:a mać" pomyślałem. Na szczęście jak chodziła to nie słyszałem dźwięku. W ogóle to pisałem kumplowi, że mogę zobaczyć babkę z ringa ale tylko jeśli będzie bez dźwięku, czyli żadnych krzyków i innych tych. Zapalałem komórkę to ona znikała. Chwilę się z nią droczyłem, aż całkowicie o niej zapomniałem.
Smugi atakują(straciłem już poczucie czasu)
Znowu zacząłem się bawić smugami. Teraz te smugi wypływały z każdego przedmiotu jak jechałem zapaloną komórką. Przejechałem blisko poduszki to z niej taka jakby smuga albo duch prosto do komórki szedł. Bawiłęm się tak całkiem długo. W końcu nie wiem czemu chciałem jedną złapać. Więc się zamaszyście zamachnąłem i złapałem jedną. "Co to jest?!?!?!?!?" pomyślałem. Gdy złapałem tą smugę to zamieniła się w cienką czarną nitkę i po chwili rozpadła się i wleciała z powrotem do telefonu. Tym się bawiłęm chwilę tylko bo nie było zbyt przyjemne uczucie trzymanie tego czegoś. Zachciało mi się odlać więc poszedłem do kibla. Wstaję. Prawie spadłem z powrotem na łóżko, krok potykam się o własną nogę. Idę trzymając się ścian, wychodzę z pokoju a tam nie ma ścian. Ledwie daje rady chodzić, nieźle się zataczam jakbym był na łódce podczas sztormu. Dochodzę do kibla, jest ciemno, tego miejsca przed kiblem boję się najbardziej zatykam uszy, żeby przypadkiem czegoś nie usłyszeć i zamykam oczy. Zapalam światło, otwieram oczy i aż podskakuję ze strachu. Wpadłem w jakąś pajęczynę albo co, jezu okropne to mnie atakuje pomocy!! ciągle to jest. W końcu się orientuję co to jest. Wchodzę do kibla i zamykam drzwi. Ruszam głową, ręką czy czymkolwiek i widzę te smugi. Wychodzą z całego mojego ciała. Dosłownie!! To było niesamowite. Chodziłem do kibla jeszcze kilka razy i za każdym razem podskakiwałem tak się bałem tego, bo miałem uczucie jakbym w pajęczynę wszedł. Oddaję mocz, bawię się tymi smugami i wracam do pokoju.
Kolejne coraz bardziej realne haluny(już pewnie po 4 było)
Ciężko idzie ale idzie. Wracam do łóżka. Chcę się napić. Została jeszcze ta woda co nie wypiłem bo poszedłem do kibla pić. Patrze a ona jest taka dziwna. Dotykam i ma konsystencję kisielu na powierzchni. Darowałem sobie tego paskudztwa. Kładę się. Teraz pamiętam już niewiele i w niezbyt dobrej kolejności:/ Patrze na ścianę i nagle przenoszę się na boisko szkolne. Jedna babka pilnuje nas wszystkich, bo jesteśmy na lekcji. Kumpel chce iść zajarać, więc zakłada gazetę na plecy i idzie. Przechodzi obok babki a ta go nie zauważa
Było jeszcze, że szedłem wiejską drogą i dochodzę do mojej ulicy a tam kumple właśnie wracają z nauczycielką z jakiejś wycieczki. Tylko nie pomyślałem, że to nie możliwe bo byłem ponad 100km od domu. Wróciłem do pokoju. Odwracam się do roślin. Patrze a tutaj akwarium. Wkładam rękę i nie ma przedniej szyby(to było okno a przed nim kwiatki
). Myślałem, że zbiłem. Nagle pojawiają się glonojady. Łażą sobie w tą i we wtą patrze na nie i chce, żeby zmieniły kolor na żółty. Noto lekko zmieniają ale tylko lekko. Nagle wychodzą na zewnątrz i łażą po całym pokoju i po moim łóżku też. W sumie to nic więcej z tego nie pamiętam. Kumplowi pisałem, że biłem się z glonojadami
Dalej co pamiętam to, że chciałem babcie obudzić i powiedzieć, żeby zadzwoniła do wujka, że rybki mu uciekają(miałem tam 2 babcie z jedną przyjechałem ona mieszka koło Bydgoszczy a ja byłem koło Białegostoku). Miałem drgawki. Ręce mi drgały ale jak je uspokajałem i całkowicie rozluźniałem to przestawały. Przeniosłem się znowu na wiejską drogę i idę. Nagle lewa ręka strasznie mocno mi drga. Takich mocnych drgawek to nie miałem jeszcze. Dotknąłem prawą ręką serca(nie wiem czemu) i nagle poczułem, jak wali. Tak szybko jak nigdy. Serce tak szybko nie może bić. Pukajcie w stół dwoma palcami najszybciej jak umiecie. To moje serce biło kilka razy szybciej. Po sekundzie może krócej znowu wróciło do normalnego rytmu. Nieźle się speszyłem wtedy. To było okropne;/
Starzy czy może halun
Idę do kibla się odlać. Patrzę w lustro a moje źrenice są przeogromne!! Takich to nigdy nie widziałem. Chwilkę patrzę i się zmniejszają do nawet normalnych rozmiarów. Zamykam oczy na kilka sekund, patrzę i znowu mam wielkie i po chwili znowu się zmniejszają. Zauważyłem też, że mam drgawki głowy. Głowa mi latała jak u jakiegoś po:cenzura:a czy niepełnosprawnego. Nie mogłem w żaden sposób tego zatrzymać. Musiałem przeczekać. Jak mineło to wyszedłem z kibla i wracam do pokoju. Siadam w kuchni na chwilkę bo jest mój starszy. Pytam się go kiedy moi rodzice wrócili i tak gadam po chwili zauważyłem, że to mój stary a myślałem, że to mój dziadek. On każe mi chuchnąć więc chucham a on mówi, że nic nie czuć. Wracam do pokoju. Dalej co pamiętam to, że znalazłem się w pokoju przed kuchnią. Jak wychodziłem z mojego pokoju to do niego wchodziłem żeby dojść do kuchni a przez kuchnie do kibla. W tym pokoju spała moja babcia i dziadek. Teraz był tam mój tata. Ja spałem w miejscu w którym powinien być stół. Jak się później dowiedziałem to się na niego kładłem. Mój tata był w dziwnej pozycji później na rysunku wam pokażę. Ciągle się na mnie patrzy:/ czyżby coś podejrzewał?? Patrze a na 3 łóżku gdzie powinny być drzwi jest mój dobry kumpel i niezbyt dobry kumpel ;] Gadają dosyć głośno. Po chwili mówię, żeby mówili ciszej, bo mój starszy śpi. Oni znikają a mój starszy gapi się na mnie dziwnym wzrokiem. Potem to pamiętam, że jeszcze matka poszła spać tak jak tata czyli nie tak jak powinna
Co ja w nocy robiłem?!?!?!(panika)
Jestem w dziwnym pokoju jest w nim moja koleżanka M. i P. Ta druga sobie poszła a ja się spytałem M co robiłem w nocy. Ona mi odpowiedziała, że tańczyłem poloneza, jakiś jeszcze taniec i szamańskie tańce takie powalone nie wiem jak je nazwać ;] Skakałem w kółko koło czegoś(nie pamiętam czego), nosiłem w zębach worek z kartoflami i coś tam jeszcze. Obudziłem się. Patrzę co się dzieje. Starsza składa koc(tego koca nie powinno być bo to mój z domu). Ciągle go składa i się co jakiś czas patrzy do pokoju. Pilnuje mnie;/ Ale narozrabiałem:/ Słucham co się dzieje. Babcia i mama płaczą. Mówią co robiłem w nocy. Dokładnie to samo co powiedziała mi M;/ Kurde mam w:cenzura:. Leżałem tak jeszcze kilka godzin i grałem na komórce. Usłyszałem jeszcze, że coś kopnąłem dziadka i goniłem go z kosą. Mówił, że jak da mi wypić kilka zgrzewek (czy jakoś tak) to na zawsze mu się odechce. Chyba myśleli, że się upiłem, to dobrze. Wyszedłem do kibla o 6 gdzieś. Jeszcze się nieźle chwiałem. O 7 się ubrałem. Prawie nic nie zjadłem. 1 kromkę chleba i pół jajka. Było za suche. Wody nie mogłem pić. Była za słona. Na dnie każdego kubka widziałem benzydaminę; o 8 pojechałem z dziadkiem do sklepu. Myślałem, że w drodze powrotnej mnie wyrzuci i na piechotę będę musiał iść. Ale jednak nie. Rodzice znowu pojechali na litwę. Wrócili w nocy. Potem pojechałem jeszcze raz do sklepu ale z babciami jeszcze. Kupiły mi litrową colę i 2 doładowania za 5 zeta(potrzebowałem do pakietu 600 sms bo mi się skończył w pół miesiąca. Kumpel w zeszłym miesiącu ponad 2000 smsów wysłał[4 pakiety]) Dziwnie mili są. Rodzice wrócili wcześniej niż mieli. Nic nie gadali o nocy i dali mi litewskie chipsy. Nikt nic nie mówił o nocy. Tylko rano babcia gadała, że się na stół chciałem położyć i 5 razy wychodziłem do kibla. Chyba myślała, że mam pęcherz chory. A ja wypiłem tyle wody ;]
To już koniec. Do dzisiaj mam w nocy leciutkie smugi jak ruszam komórką przed oczami. Gdzieś w nocy było też z tą babką z ringa, że to brat M. Pogodziłem się i znikła
Przepraszam za wszelkie nieścisłości i niedopatrzenia to mój pierwszy trip. Benze brałem 2 razy ale za pierwszym razem skopałem ekstraktację i nic nie zadziałało, więc tym razem wziąłem bez ekstraktacji. Mam zamiar kiedyś to powtórzyć ale już nigdy w chusteczkach. Tylko w kapsułkach innego sposobu nie widzę.
Zapomniałem dodać, że gdzieś w nocy się ocknąłem i szukałem telefonu. Widziałem 2 kumpli i pytałem się gdzie mój telefon. Powiedzieli, że nie wiedzą. Znalazłem w końcu i był w kawałkach. Powiedziałem, że mi go rozwalili ale się tylko zaśmiali i poszli. W końcu znalazłem wszystkie części i złożyłem telefon do kupy ale był zniszczony wyświetlacz. No to co jest przed nim ta osłona. Rano się okazało, że telefon jest cały nic nie jest zniszczone. Nawet nie wiem czy w ogóle był ale jestem pewien, że go naprawiałem.
Był jeszcze motyw z krzesłem w pokoju. To jest takie zwykłe krzesło z oparciem. Ono się kręciło chociaż nie powinno. To nie było takie kręcące się krzesło
Za każdym razem gdy się gapiłem stało inaczej!!
Nie wiem czy pisałem o tym, że już rano jak chciałem się napić wody to na powierzchni była taka jakby galareta. Coś jakby kisiel dlatego nie chciałem jej pić
Nie wiem czy się nie powtarzam