[7th Sea] Piracki przekręt

Status
Zamknięty.

Muc13k

Nowicjusz
Dołączył
25 Marzec 2007
Posty
204
Punkty reakcji
0
Wiek
32
Miasto
Dukla
Conrad stał osłupiały. Nie wiedział co ma zrobić. Na myśl przyszło mu tylko jedno rozwiązanie, które mogło poskutkować. Stojąc z wyjętą bronią krzyknął: Wszyscy do wyjścia rozgonimy tą zgraje i uda nam się wyjść. Działania na własną rękę nic nie dają więc może wreszcie zrobimy coś jak drużyna!!
Przesuwając się w stronę wyjścia czerwony ze złości zaczął walkę z ludźmi, którzy stali przy wyjściu i tylko czekał mając nadzieję, że drużyna go wspomoże.
 

Qon

Eksperfekcjonista
VIP
Dołączył
21 Grudzień 2006
Posty
7 886
Punkty reakcji
184
Miasto
Alpha Centauri
Pełen pogardy dla tego tchórza Drake'a, przebiłem się do wyjścia. Byłem wprawdzie nieco zdezorientowany, wszak przeciwnicy również się wycofywali, ale postanowiłem nie rozdzielać naszej bandy. - I tak wątpię, żeby kobiety tego knura, waszego szefa, do czegokolwiek się nadawały. Inaczej dawno wbiłyby mu sztylet w kałdun - rzuciłem na pożegnanie i wypadłem na zewnątrz, rozglądając się co z resztą.
 

Lusjus

Klawiatury Muszkieter :)
Dołączył
5 Grudzień 2006
Posty
1 229
Punkty reakcji
0
Wiek
35
Miasto
Wolsztyn
Cały czas obstawiałem wyjscie walczac z przyokazji z jakimis bandytami. Zauwazyłem ze Conrad przyszedł mi pomoc.

- ty bierz tych z prawej , ja biore tych z lewej. Odpieramy tych barbarzyncow az reszta zdazy wyjsc a potem sami wiejemy na zewnatrz. - rzuciłem w jego kierunku po czym skupiłem sie na dalszej walce.
 

Muc13k

Nowicjusz
Dołączył
25 Marzec 2007
Posty
204
Punkty reakcji
0
Wiek
32
Miasto
Dukla
Wraz z Lusjusem obstawialiśmy wyjście czekając na resztę. Chyba im się nie śpieszyło. Odpierając ataki wroga opadałem już z sił.
 

Amano

Nowicjusz
Dołączył
13 Marzec 2007
Posty
171
Punkty reakcji
0
Wiek
38
- Szlag by to!- mruknęła Mia pod nosem. Ratować własny tyłek czy tyłek przemądrzałego ale uszkodzonego kompana..- krążyły myśli - na dodatek ten idiota ucieka.. phi.. Złotko… Do wyjścia!!! - Podjęła decyzję. Skuliła odrobinę ramiona i podbiegła do miejsca gdzie Carlos trzymał oprycha. Poczuła się jak we śnie.. Nienawidziła takich walk. Wszystko przesuwało się w zwolnionym tempie.
- Wszyscy do wyjścia rozgonimy tą zgraje i uda nam się wyjść. Działania na własną rękę nic nie dają więc może wreszcie zrobimy coś jak drużyna!! - wrzasnął Conrad.
Ostrze wielkiego miecza zawirowało w powietrzu ze złowieszczym świstem. Oponenci cofnęli się na dystans miecza odsłaniając tym samym drogę ucieczki. Orlando nie czekał dłużej. Wytrącił broń pierwszemu z oprychów i zdzielił go pięścią w sam środek twarzy, tak, że ten padł na wznak. Drugi z przeciwników natarł w furii. To był jego błąd. Szermierz pchnął celnie poniżej żeber i szybko minął upadającego mężczyznę.
- Wiejemy na zewnątrz! - poganiał Carlos.
Orlando był już na schodach. Conrad szykował się do odwrotu wykonując ostatniego młyńca. Napastnicy stali nieruchomo, wiedzieli, że bliższy kontakt z takim ostrzem mógłby skończyć rozdzieleniem nóg od reszty ciała. "Teraz!" pomyślał Conrad. Odwrócił się na pięcie i pognał w kierunku wyjścia. Przy schodach dostrzegł jednak znajomą sylwetkę.
- To Jaques! - krzyknął w biegu do towarzyszy.
Pochwycił nieprzytomnego kompana i wybiegł na zewnątrz. Carlos trzasnął drzwiami. Wszyscy usłyszeli odgłosy wbijających się w drewno ostrzy i kul. Na szczęście byli już poza tawerną.

***

Siedzieli na jednym z pomostów portowych. Słońce zachodziło nad Pomitain. Wysokie maszty rzucały długie cienie, a złote światło odbijało się w szybach pobliskich budynków. Mewy nieustanie wrzeszczały i krążyły nad dokami. Ludzie jeszcze nie spali bo przecież pomitainski port nie zasypia przynajmniej nie całkiem.

Jaques dostał w obuchem głowę. Nikt nie zauważył jak to się stało. Być może ktoś zaszedł go z tyłu. Jednak voddacianin nie odzyskiwał przytomności od blisko godziny. Oddychał i jęczał co jakiś czas niby w sennym koszmarze.

chciałbym żebyście w wątku rekrutacji zdecydowali czy czekamy na aktywność Gumasa, czy gramy bez niego dopóki nie wróci (wszelkie inne opinie i groźby mile widziane)
 

Qon

Eksperfekcjonista
VIP
Dołączył
21 Grudzień 2006
Posty
7 886
Punkty reakcji
184
Miasto
Alpha Centauri
- Ja się nie znam na leczeniu, ale Jaques (on jest w końcu z Ussurii czy Vodacce??) nie wygląda dobrze, proponuję znaleźć jakieś bezpieczne lokum, gdzie może w spokoju majaczyć i powęszyć na temat tego Albatrosa.
 

Muc13k

Nowicjusz
Dołączył
25 Marzec 2007
Posty
204
Punkty reakcji
0
Wiek
32
Miasto
Dukla
jest z Vodacce

-to bardzo dobry pomysł. Tylko gdzie?? W tym mieście aż roi się od bandytów??
Powiedziałem niezwykle spokojnym tonem. Wstałem popatrzyłem się w stronę karczmy, w której zostaliśmy napadnięci i splunąłem na ziemię.
 

Kaththea

Nowicjusz
Dołączył
23 Listopad 2006
Posty
1 262
Punkty reakcji
0
Myślicie że go boli..? - zapytała Mia przekrzywiając lekko główkę w prawą stronę, jej oczka napełniły się łzami.. W takich chwilach widać było jak bardzo jest jeszcze dziecinna. Ładnie tu..- zamruczała pod nosem żeby odwrócić uwagę innych od łez. Ukradkiem pogłaskała nieprzytomnego kompana po dłoni.
 

Lusjus

Klawiatury Muszkieter :)
Dołączył
5 Grudzień 2006
Posty
1 229
Punkty reakcji
0
Wiek
35
Miasto
Wolsztyn
- Mysle ze..... go boli..... i to bardzo. - zwrociłem sie do Mii.

Pokreciłem głowa z niedowierzania co sie stało. Byłem troche zmeczony po walce. Zalamałem rece i usiadłem w cieniu.

- Ehhhhhh........brak słów....musimy byc bardziej zgrani....to tak na przyszłosc...To co robimy teraz?? - powiedziałem spokojnym tonem, troche zniechecony tym wsyzstkim.
 

Muc13k

Nowicjusz
Dołączył
25 Marzec 2007
Posty
204
Punkty reakcji
0
Wiek
32
Miasto
Dukla
-Teraz to najlepiej wypił bym kufel piwa i poszedł odpocząć,-powiedziałem- ale nie mam zamiaru wracać do tamtej karczmy.
- Myślę, że bez fachowej pomocy może w ogóle nie odzyskać przytomności. Może lepiej sprowadzić jakiegoś znachora??
 

Amano

Nowicjusz
Dołączył
13 Marzec 2007
Posty
171
Punkty reakcji
0
Wiek
38
Conrad chwycił nieprzytomnego kompana i przerzuciwszy go przez ramię ruszył z pozostałą częścią drużyny w kierunku miasta. Przewodził im Orlando. Znał jedno tanie i bezpieczne miejsce na wschodnich obrzeżach.

Nim doszli do Noclegowni Berty słońce niemal całkowicie schowało się za horyzontem ustępując miejsca pełnemu srebrnemu księżycowi. Okolica tutaj była zupełnie inna od zatłoczonego portu. Domy przypominały małe gospodarstwa oddzielone od siebie niskimi kamiennymi murami. Wszędzie rosły mniejsze lub większe drzewa. Niemal na samym końcu ulicy wychodzącej z miasta stało okazałe gospodarstwo. Światło bijące z izby dowodziło, że nie wszyscy poszli jeszcze spać.

Weszli przez podwójne drzwi. Szybko ustalili z pulchną karczmarką stawkę za opiekę nad towarzyszem i za nocleg (również dla siebie). Conrad i Carlos zajęli się przetransportowaniem Jaquesa do pokoju. Dwie młode dziewki zamiatały izbę, a ostatni z gości dopijał właśnie swoje piwo. Rzucił "Dobranoc Berto" i wyszedł. Zaś ciemnoskóra karczmarka zapytała z uśmiechem:
- W czym jeszcze mogę Wam pomóc kochaniutcy?

// zakładamy, że opłaciliście nocleg, jeśli chcecie podjąć działania nowego dnia to proszę bardzo, ale zaznaczcie to w swoich postach i zaplanujcie co niej więcej chcecie zrobić. Przyjmujemy, że całkiem nieźle znacie to miasto i można znaleźć tu wielu przedstawicieli najróżniejszych fachów etc.
 

Qon

Eksperfekcjonista
VIP
Dołączył
21 Grudzień 2006
Posty
7 886
Punkty reakcji
184
Miasto
Alpha Centauri
Proponuję przyspieszyć akcję.

Nie mam zamiaru specjalnie kluczyć. Skoro właściciel Albatrosa jest tak sławny, nie powinno być trudno znaleźć ten okręt. Więc wbijam bezczelnie na pokład anonsując swoją obecność i pytam o audiencję u szefa. Sądząc po słowach jego wysłannika nie spodziewam się zagrożenia.
 

Amano

Nowicjusz
Dołączył
13 Marzec 2007
Posty
171
Punkty reakcji
0
Wiek
38
Brak reakcji ze strony graczy, poza Qonem więc akcja podąża według jego posta.

Ulice pomitainskiego portu tonęły w srebrzystym świetle księżyca. Lekki wiatr wiał od morza, a niskie fale kołysały statkami. Słychać było jedynie okrzyki i przyśpiewki pijanych marynarzy, przecinane upomnieniami strażników miejskich. Cztery postacie szybko przemierzały doki rozglądając się wokół. Zupełnie jakby czegoś szukały. Drewniane kładki skrzypiały i trzeszczały po ich stopami. W końcu Conrad wskazał palcem na jeden ze statków: "Jest" powiedział do pozostałych towarzyszy.

Wszyscy udali w kierunku małego jednożaglowego statku. Na ich twarzach widać było lekkie rozczarowanie, bo nie tak wyobrażali sobie statek samego Allende. Po pokładzie przechadzał się jeden marynarz. Na widok przybyszy krzyknął: "Kto idzie?" oświetlił trap prowadzący na Albatrosa i spojrzał na twarze nocnych gości. Po czym uśmiechnął się lekko i rzekł, w kierunku Mii:
- Pięknie załatwiłaś tego pyszałka Drake'a mała! Chodźcie za mną.. - marynarz ruszył w kierunku kosztelu rufowego - Musicie jednak uważać na niego. Jest rozjuszony, bo inaczej sobie to wyobrażał. Chyba nie sądził, że będziecie tak dobrzy. Może się mścić więc miejcie się na baczności. Nie stójcie tak! Chodźcie!
Marynarz uchylił drzwi, czwórka kompanów zdołała usłyszeć:
- Kapitanie, są już!
Po czym otworzył drzwi do kajuty. Kajuta okazała się lekko zadymiona, oświetlona jedynie migotliwym światłem świecy umieszczonej na stole pośród rozwiniętych map. Przy stole siedziały dwie osoby. Studiujący mapy William oraz patrzący w kierunku przybyłych spode łba Drake. Wielkolud ze skrzyżowanymi na piersiach rękoma, kopcąc fajkę wpatrywał się ze szczególną złością w Mię.
- Zapraszam zapraszam! - ponaglał William - Jake zostaw nas! - marynarz zamknął drzwi - Nie dziwcie się tak wyjaśnię Wam po co to wszystko. Musieliśmy sprawdzić czy się nadajecie. Wyszło lepiej niż się spodziewałem - zachichotał O'Connor. - Prawda Drake?
- Zamilcz! Nie będę tego słuchał! - olbrzym wstał i lekko kuśtykając ruszył w kierunku drzwi, wysyczał tylko przez zęby tak by William nie słyszał - Jeszcze się z Wami policzę - trzasnął drzwiami.
William westchnął i mówił dalej.
- Wybaczcie mu. To gwałtownik, ale dobry pirat. Przejdźmy jednak do tego co mam do zaoferowania. Musicie wiedzieć, że teraz już nie ma odwrotu. Albo jesteście z nami albo przeciw nam. Jeśli przeciw, czeka Was Otchłań. - zamilkł na chwilę. Po czym wręczył Mii zwinięty pergamin. - To jest plan morskiej podróży statku Claymore. Statek wypływa jutro o świcie. Na jego pokładzie znajdą się emisariusze z Montaigne. Kobieta i mężczyzna - małżeństwo Veronica i Sebastien Leguex, wraz z służbą. Waszym zadaniem jest niepostrzeżenie dostać się na pokład i zdobycie pewnej skrzynki. W niej znajdują się dokumenty handlowe. Chodzi o handel morski na linii Avalon Montaigne. Jak się domyślacie wiedza o transporcie jest niezwykle cenna dla przedstawicieli naszego fachu. Dlatego ważne byśmy to my byli w posiadaniu kopii tych dokumentów. Musicie w jakiś sposób przekraść się na statek i zdobyć te dokumenty i równie niepostrzeżenie uciec. Nie ważne czy ktoś umrze, ważne by nikt nie dowiedział się o zniknięciu dokumentów. Wszystko co zgarniecie przy okazji należy do Was. Wczesnym rankiem po pierwszym dniu podróży podpłyniemy po Was Albatrosem. Będziecie wtedy w okolicach przesmyku Balig.- wskazał miejsce na mapie - Tam zwykle statki stoją i czekają aż opadnie mgła, bo to zdradliwe wody, a pływanie we mgle dla monteńczyków to zbyt wielkie wyzwanie. Zapewne rozumiecie, że jeśli Wam się nie uda opuścić statku na czas to wypłyniecie na pełne wody i przesiadka na Albatrosa nie będzie już tak łatwa. Pytania?
 

Muc13k

Nowicjusz
Dołączył
25 Marzec 2007
Posty
204
Punkty reakcji
0
Wiek
32
Miasto
Dukla
-Dobrze -wymamrotałem- ale przecież musi być jakiś haczyk. Więc lepiej powiedz mi dlaczego z tak ważną misją nie wyślesz swojego psa - Drake'a??
Patrzyłem z niedowierzaniem na mężczyznę. Chciałem się zgodzić, ale czekałem na reakcję reszty drużyny.
 

Qon

Eksperfekcjonista
VIP
Dołączył
21 Grudzień 2006
Posty
7 886
Punkty reakcji
184
Miasto
Alpha Centauri
- Szczerze mówiąc, nie podobają mi się takie szopki, a skoro rzeczywiście o nas słyszałeś to nie musiałeś nas sprawdzać. Po ostatnich tygodniach tęsknię do czystych i klarownych sytuacji, zwłaszcza w interesach. Interesują mnie dwie rzeczy: nasze wynagrodzenie i opieka nad rannym kompanem. Jeśli odpowiesz satysfakcjonująco, jestem za.
 

Lusjus

Klawiatury Muszkieter :)
Dołączył
5 Grudzień 2006
Posty
1 229
Punkty reakcji
0
Wiek
35
Miasto
Wolsztyn
- Madre słowa kolego. Ja osobiscie uwazam podobnie bardzo. I wymagam tego samego - powiedziałem spokojnie
 

Kaththea

Nowicjusz
Dołączył
23 Listopad 2006
Posty
1 262
Punkty reakcji
0
Słysząc słowa Drake Mia lekko pochyliła główkę i schowała się za stojącym nie daleko niej towarzyszem. Kiedy otrzymała pergamin rozwinęła go i zamiast słuchać tego co mówią jej towarzysze zajęła się studiowaniem tego co otrzymała. Była pewna że pytania jej kompanów będą właściwe w końcu dużo już razem przeszli. W pewnym momencie podniosła wzrok i zapytała Drake też się wybiera..?- szepnęła.
 
Status
Zamknięty.
Do góry