W zasadzie to po co szkoła? Po co uczyc ludzi rzeczy które czesto nigdy sie nie przydadzą?
Może po to, żeby wreszcie zacząć uczyć w niej rzeczy przystających do czasów i przede wszystkim umiejętności myślenia, wykazywania inicjatywy, zamiast tępego wkuwania na pamięć niepotrzebnych formułek, tylko po to, by zaraz je zapomnieć?
Ludzie przeważnie albo mają umysł ścisły, albo są humanistami. Po co, więc zarzucać ich programem sprzecznym do predyspozycji, zamiast rozwijać to, do czego mają talent?
A może zaczniemy uczyc dziewczeta gotowac,
Dlaczego ma to być przydatne i dlaczego akurat dziewczętom niemającym być z zawodu kucharkami oraz niemającym pasji kulinarnych? Dlaczego ma być to bardziej przydatne, niż umiejętność pomalowania pokoju? Po co tego typu umiejętności uczyć w szkole ogólnokształcącej, gdy większość zainteresowanych nabywa je w domu? Ewentualnie może je zgłębić w zawodówce? A jak się tym w ogóle nie interesuje dać w przyszłości zarobić fachowcom?
edukacji seksualnej bo to może im się przydac ..
To^ koniecznie! Bez względu na płeć!
Po co im wiedzieć że Polska leży w Europie i ile jest kontynentów? To zupełnie niepotrzebna wiedza według Sienny.
^Kłamstwo, niezrozumienie, podobny debilizm, jak nazywanie Kibica Ukraińcem, by go obrazić.
Po co uczyc się historii itd, komu to sie przyda?
O tak. Historię zdecydowanie bym okroiła! Raz, że niczego nikogo nie uczy i nikt nie wyciąga z niej mądrych wniosków – nawet z tej bardzo nieodległej, czego dowody mamy niemal w każdym pokoleniu. Dwa wzbudza tylko nieaktualne resentymenty, przekazując je powierzchownie, bez zrozumienia okoliczności. Trzy jest wykorzystywana właśnie do manipulacji społeczeństwem przez każdą aktualną władzę i doginana do jej retoryki – przekazywana nierzetelnie, w mitologizujący sposób. Cztery – całkiem ciekawa dziedzina nauki, podawana w wyjątkowo nieciekawy, patetyczny sposób, przez co większość dzieciaków jej nie znosi, kojarząc z nudnym wkuwaniem dat, nazw postaci z zamierzchłych czasów i jeszcze nudniejszej ówczesnej polityki, zwykle związanej z wojskowością... W miejsce tych nudnych mało przydatnych lekcji można by wprowadzić przydatne i przyszłościowe, np. więcej nauki języków obcych, przedsiębiorczości, czy informatyki.
Nauczyc ludzi podpisac się i to wystarczy. To idealne rozwiazanie dla elit ktore będą uczyc się histori, biologi, geografi w prywatnych szkolach.
W końcu coś takiego już istnieje w USA, tam ludzie nie wiedzą że Europa to kontynent a nie panstwo...i żyją.
Nie są tak daleko od prawdy. Europa (przynajmniej unia) powoli zmienia się w jedno państwo.
A poważniej- czy Ty znasz wszystkie stany w Indiach albo Brazylii? Odróżnisz na pierwszy rzut oka Turkmenistan od Kirgistanu? Wiesz bez sprawdzania, gdzie dokładnie położone, jest Belize? Dla nich Europa jest równie odległa.
Po drugie i ważniejsze – aspekt mentalny! Im od dziecka wpajana jest megalomania narodowa, podobnie jak Francuzom.
Tylko że Francuz żyje w mniejszym kraju i ma większą styczność z innymi narodami.
Amerykanie ,,od kołyski'' wpajane mają, że są szczęściarzami żyjącymi w „najbardziej rozwiniętym i wolnym kraju świata”. (Dlatego w Europie nieraz mają mocne zdziwienie.)
-To wszyscy mają się uczyć o tak wspaniałym kraju, jak USA i brać go za wzór, nie na odwrót! Co się będą zniżać do nauki o jakichś dzikich krajach?
Pamiętam, jak się śmiałam z kolegi, który będąc w USA i widząc idiotyczną mapę Europy, gdzie bodaj Rumunia była w miejscu Bułgarii, Turcja graniczyła z Ukrainą, a Grecja z Węgrami (w każdym razie coś w tym stylu). Wtedy ten, żeby zawstydzić Amerykańców narysował im perfekcyjną mapę USA, ze wszystkimi stanami, ich stolicami i największymi miastami.
Jak się o tym dowiedziałam, to aż parsknęłam śmiechem, potem mu powiedziałam – Brawo! Właśnie idealnie wszedłeś w jankeskie d.psko. Normalnie bez mydła…
Wyżej wspomniany Francuz, nawet jak wie, się nie przyzna, żeby nie wyszło, że się tym zajmował. Podobnie jak Francuzka nigdy nie przesadzi z elegancją, aby nikt nie pomyślał, że jej zależy...
To kwestia zahaczającej o arogancję dumy narodowej, nie ignorancji, czy braku inteligencji.
Wracając do Amerykanów, to co mają wiedzieć wiedzą doskonale, są świetnie przygotowani do swojej pracy i generalnie pracuje się z nimi dobrze, choć na wysokich obrotach, ale za dobre wynagrodzenie i po prostu nie ma u nich czegoś takiego, by kobieta na identycznym stanowisku zarabiała mniej! Jak to się pięknie liczy potem do emerytury.
No i przy wszystkich swoich wadach są ludźmi o bardzo przyjemnym usposobieniu. Otwarci, pozytywni, szanujący twoje zdanie i prywatność.
Wszystko ma swoje plusy i minusy. Największą głupotą jest kierowanie się stereotypami, nie znając dobrze tematu.
Po co plepsowi wiedzieć więcej, jeszcze będzie sie buntował?
Takie filmiki można zrobić w każdym kraju i społeczeństwie. Mam Ci poszukać takich z Polski?
Amerykański model edukacji podoba mi się bardzo, choć ma mankamenty. Jak się nie ma bogatych starych trzeba zaciągać kredyt na studia.
No i te strzelaniny w szkołach! Jak oni to robią, że broni przed dziećmi nie potrafią upilnować!? W Szwajcarii posiadanie broni palnej jest zjawiskiem powszechnych, a tam takich problemów nie ma.
Na Islandii też wielu ludzi ma broń i podobnie – nie ma żadnych strzelanin. Jankesi (a jest ich tam od cholery i trochę – bodaj druga po Polakach powszechnie słyszana przyjezdna nacja) nie mogą się temu nadziwić...
Ba! Do niedawna nawet więzień na Islandii nie mieli, teraz mają ze dwa – imigranci, głównie nasi rodacy zrobili swoje.
Więc w USA te strzelaniny, to raczej cynizm koncernowy, który zarabia na forsowaniu kultury broni palnej i jej niepotrzebnego używania. Pomaga w tym popkultura sponsorowana przez te koncerny. To akurat w tym kraju mi się mocno nie podoba.