A to ciekawy zarzut. Szczególnie od kogoś, kto nonstop żyje historią sprzed 80 lat i chce ją przekładać na współczesność.
Stek bzdur. Mają głównie wybujałe, niepoparte stanem faktycznym ego. Jak to ujął mój szef. Ciężej pracują zwykle kobiety, co wynika z odpowiedzialności i chęci wykazania się na stanowisku. W szkole zwykle lepiej uczą się dziewczyny i są solidniejsze, bystrzejsze od chłopców. Kobieta też jest bardziej cwana. Lata użerania się z męką dominacją, ją tego nauczyły.
Badania wykazały też, że kobiety mają większy zasób słownictwa i samokrytycyzm, a co za tym idzie rzadziej zrobią błędny, efekciarski projekt. Taki przykład różnicy między męską a żeńską naturą widać już w prozaicznej sytuacji zapytania nieznajomego o drogę. Kobieta wskaże ją, gdy ją zna. Gdy nie zna, zgodnie z prawdą odpowie- nie wiem. Mężczyzna czy wie, czy nie, odpowie i wyprowadzi kogoś w zupełnie inny kierunek. Tylko dlatego, że nie chce się przyznać, że czegoś nie wie. To przekłada się na pracę i kosztuje błędy, które później trzeba usuwać, co zajmuje czas i pieniądze. Kobieta takie błędy popełnia o wiele rzadziej. Woli 4 razy sprawdzić, jak czegoś nie wie, niż udawać, że wie, bo jej się nie chce sprawdzić i w efekcie wprowadzić kogoś w błąd.
Mowa tu o zwykłych pracownikach intelektualnych, nie o geniuszach. Tych faktycznie wśród mężczyzn sporo więcej, ale stanowią oni tylko garstkę przedstawicieli męskiej płci. Podobnie jest z głupkami. Głupia baba rzadko jest tak głupia, jak głupi facet. Głupota męska jest tak katastrofalna, że aż widowiskowa. A najśmieszniejsze w tym wszystkim jest, jak faceci z grupy tych głupków czy przeciętniaków poczuwają się do geniuszy, do których mają się tak, jak świnia do baletu.
A skąd tak bzdurny wniosek?? Jeśli płeć lekarza ma jakikolwiek wpływ na wybór, to kobieta częściej wybierze kobietę, by uniknąć obnażania się przed obcym facetem. Np. moja mama do faceta ginekologa by nie poszła.
Nie narzekam ani na szefa, ani na dwie poprzednie szefowe. Moja mama miała paskudną szefową. Kobietę, która wskoczyła na stanowisko i chciała wszystkim udowodnić, że jest twardsza, niż facet, co sprowadzało się do zwykłego chamstwa i pomiatania pracownikami. Mama się z nią procesowała o mobbing. I wygrała. Babę zwolnili. Są takie przypadki obrzydliwych karierowiczek niszczących otoczenie. Ja wcale tego nie neguję.
Należy pietnować takie zjawisko i zwalczać. Dzisiejsze przepisy na to pozwalają.
Ale urodzone dziecko brzuchem już nie jest i ma DWOJE rodziców.
Dlaczego za błędy? Dziecko nie jest błędem! Dziecko jest człowiekiem, któremu należy się utrzymanie. Tym bardziej od tatusia, który wymiguje się od innych form opieki. Z jakiej racji ma to spadać tylko na matkę?
O tym właśnie pisałam, że gdzie indziej taki wydziera się i obraża takie kobiety, co nie chcą być odgórnie zmuszone do rodzenia, a z drugiej wymiguje się od odpowiedzialności za dziecko, które spłodził. Obrzydliwa hipokryzja. Na szczęście nauka pomału kładzie kres temu zwalania całej odpowiedzialności na kobietę.
Nie ma tak w naszym państwie. W Polsce kobieta musi urodzić, według prawa. Mnie to prawo nie dotyka, bo ja i tak nie brałabym aborcji pod uwagę, ale widzę tą rażącą niesprawiedliwość w traktowaniu kobiet i mężczyzn, i nie dziwię się, że są na to wściekłe Mężczyzna może decydować o urodzonym dziecku, mając prawa rodzicielskie. Jeśli się nie chce z nich wywiązywać, to jego psim obowiązkiem jest dokładać się do utrzymania dziecka.
Seks to nie jest zabawa bez konsekwencji. To może być rozrywka, ale dla ODPOWIEDZIALNYCH ludzi. Nie chcesz spłodzić dziecka, zakładaj gumkę/ poddaj się wazektomii, albo sypiaj z gumową lalką. Są już takie, co do złudzenia przypominają prawdziwą kobietę.
A kto Ci karze?
Ja jak byłam w ciąży to nikogo o nic nie prosiłam. Byłam zdziwiona, że młodzi chłopcy(głównie oni) sami ustępują mi miejsca. To kwestia kultury, nie prawa. Ja wcale tego nie oczekiwałam. Brałam ile byłam w stanie unieść, gdy mój chłop akurat miał zlecenie w innym mieście o nie mógł mi pomóc. Nie egzekwowałam też swojego prawa do pierwszeństwa w kolejce, jeśli widziałam przed sobą babinkę, albo dziadka o kulach. Miałam do tego prawo, ale jest też coś takiego, jak kultura i empatia.
Zawsze śmieszą mnie te pierdoły, o tym jak to ,,feminizm się kończy, gdy trzeba wnieść kanapę''
A po co ją wnosić, prosić się jakiegoś faceta, gdy zarabia się pieniądze i można zapłacić tragarzom?
W Szwecji w takich firmach potrafią pracować kobiety i wnosić rzeczy mężczyznom, bo tam jest prawdziwe równouprawnienie.
Takiemu Szwedowi nie przyjdzie do głowy, by wyręczać kobietę w jej pracy, obraźliwie sugerując, że ona sobie nie poradzi. Ale już ten sam Szwed poproszony a taką pomoc, bez problemu pomoże, bo to bardzo uprzejmy naród. I o tą właśnie uprzejmość, kulturę się to wszystko rozbija.
Mamy różne cele życiowe. Nie jesteśmy monolitem. I nie facet będzie decydował o tym za nas.
Nie można ,,wychować kogoś na geja''. Jeśli urodził się gejem, to nim będzie, a ja to zaakceptuję. Ale raczej nie zanosi się, byłabym więc zdziwiona.
A wychować, to go zamierzamy na fajnego człowieka, przede wszystkim. Kto powiedział, że fajnym człowiekiem nie może być heteroseksualny facet. Ja znam samych takich, bo szowinistyczne świnie natychmiast wyrzucam ze swoich znajomych. Na szczęście mało takich widać poza internetem i coraz mniej są akceptowalni.
Nie jest niszczona ona, za płeć, tylko atakowana jest jej książka. Każde środowisko ma swoich skrajnościowców i palantów. Środowisko ludzi lgbt nie jest tu wyjątkiem.
Już wole być chwastem dla geja( kompletna bzdura, znam kilku gejów i bardzo lubię, nigdy mnie źle nie potraktowali), niż dla męskiej szowinistycznej świni pralką, kuchenką czy bezwolną lalą do zaspokajania jego potrzeb.