błekit_w_oczach(ona)
Nimfa z piekła rodem ^^
Studia na pedagogice były moim marzeniem.
I bardzo się cieszyłam, kiedy samej udało mi się je zrealizować. Dostałam się.
Pierwsze miesiące były sielankowe.
A teraz mam pierwszą sesję i czuję jak wielki błąd popełniłam. Przed każdym egzaminem płaczę, przed każdym kolokwium mówię jak jestem beznadziejna i że nie zaliczę.
Idzie mi przeciętnie. Mam problemy z filozofią.
We wtorek mam kolokwium z socjologii i mój mózg wczoraj odmówił całkiem chęci współpracowania a dzisiaj czuje sie juz zmęczona.
Zastanawiam się co zrobię, jeśli nie zaliczę semestru..
Czy ktoś z Was miał taki przypadek?
Nie wiem czy pójść do pracy a od nowego semestru znaleść szkołę policealną. Czy całkiem pozostawić edukację i zająć się pracą a za niedługo jeśli się uda wychowywaniem dzieci?
Niby to moje marzenie, i zaprzepaszczę je, ale ile można wytrzymywac psychicznie takie napięcie?
;(
I bardzo się cieszyłam, kiedy samej udało mi się je zrealizować. Dostałam się.
Pierwsze miesiące były sielankowe.
A teraz mam pierwszą sesję i czuję jak wielki błąd popełniłam. Przed każdym egzaminem płaczę, przed każdym kolokwium mówię jak jestem beznadziejna i że nie zaliczę.
Idzie mi przeciętnie. Mam problemy z filozofią.
We wtorek mam kolokwium z socjologii i mój mózg wczoraj odmówił całkiem chęci współpracowania a dzisiaj czuje sie juz zmęczona.
Zastanawiam się co zrobię, jeśli nie zaliczę semestru..
Czy ktoś z Was miał taki przypadek?
Nie wiem czy pójść do pracy a od nowego semestru znaleść szkołę policealną. Czy całkiem pozostawić edukację i zająć się pracą a za niedługo jeśli się uda wychowywaniem dzieci?
Niby to moje marzenie, i zaprzepaszczę je, ale ile można wytrzymywac psychicznie takie napięcie?
;(