W angielskich szkolach problem wszy jest bardzo czesty, a w Polsce właśnie coraz czesciej się pojawia. Ale trzeba wiedzieć, że wszawica nie dotyczy brudnych czy czystych włosów mozna sie nia zarazic przez bliski kontakt (glowa przy glowie), wiec jak jedno dziecko przyniesie do szkoly wszy to można się spodziewać, że wyjdzie z nią cała klasa, tak jak u nas zresztą. W koncu moja kuzynka, też mama, poleciła mi nowy srodek, który wczesniej był dostępny tylko zagranicą. Nazywa się Linicin Lotion i jest to płyn, który trzYma się na głowie przez 15 minut, potem spłukuje, a potem wyczesuje wszy (już martwe, bo płyn je zabija) i gnidy bardzo gestym grzebieniem, który dostaje się w Aptece razem z tym srodkiem. Linicin jest silny, ale bezpieczny a dla dzieci od pół roku, a jeszcze pielęgnuje włosy.
Uwierzcie mi, to nie jest wstydliwy problem, po prostu czasem ktoś się zarazi (nie prze brud!) trzba szybko zadziałać takim środkiem z apteki (najlepiej niech cała rodzina nałoży go sobie na włosy). Ja rozmawiałam w wieloma mami dzieci z klasy, przekazałam im wszystko co wiem, one też robią taką kurację dzieciom i na razie wszy nie ma. Obeszło się bez kuratoruim, ale i tak uwazam ze powinna edukowac szkola, a nie rodzice (maja nawet być specjalne programy dla szkoł organizowne przez ten linicin: nawszy.pl)