Cześć, Michael! jest komiksem o kotach. Jeżeli jednak myślicie, że jest on japońskim klonem Garfielda, to jesteście w błędzie. Moim zdaniem Michael przebija amerykańskiego kota na łeb na szyję, a dodam, że jestem też oddanym fanem tego ostatniego. Manga składa się z króciutkich historyjek, pozornie nie związanych ze sobą. Każda z nich jest szalenie dowcipna, inteligentna i zakończona pointą. Urozmaiceniem całości jest wrzucenie kotów (z ich nawykami) w ramy ludzkich zachowań (genialny epizod Przesłuchanie, w którym poszukiwany jest sprawca kradzieży śledzia "kotki Marlin ze sklepu rybnego"). Nie jest to jednak proste uczłowieczenie zwierzęcia, jak to ma miejsce w komiksie Jima Davisa. W Cześć, Michael! najzabawniejszym i najważniejszym elementem jest eksponowanie kociej natury. Będzie to uczta dla wszystkich miłośników tego zwierzęcia. Każdy, kto choć raz na dłużej zetknął się z kocim indywiduum, stwierdzi, że Makoto Kobayashi jest świetnym obserwatorem (te ziewnięcia, koci grzbiet, pogonie za muchą, etc.).
zaczerpnięte z
http://www.komiks.gildia.pl