1699850
Chadzam sam, bez stada. Tak lubie, to mi odpowiada
"Eifelheim" Michael Flynn - wczoraj skończyłem tę książkę...
4/5 książki to 14 wiek, przeplatany przebitkami z teraźniejszości.
Niezbyt pasująca do siebie para naukowców pani fizyk i pan historyk - nieświadomie pracują nad bardzo powiązanymi ze sobą problemami. Ona - zaobserwowała pewne anomalie jeśli chodzi o prędkość światłą... On - bada dziwny i niespodziewany przypadek - zniknięcia z powierzchni ziemi i nigdy nie zasiedlenia ponownie pewnego średniowiecznego miasteczka (a raczej wioski), wbrew teorią na ten temat mówiącym... Oba te pozór błache tematy wcale takowymi się oczywiście nie okazują...
To jest jedna tylko otoczka, klamra współczesności, mało istotna.
Sercem książki jest coś innego.
Jak wyglądał by kontakt mieszkańców średniowiecznej niemieckiej wioski z pozaziemską inteligencją? Na dodatek w sytuacji, gdy goście ci nie przyjechali tu zwiedzać, ale zwyczajnie się rozbili i są w nie lada tarapatach?
Autor trochę oszukuje, bo głównym bohaterem jest ksiądz Dietrich - filozof przyrody, wykrztałcony na Sorbonie, uczeń Buridiana, przyjaciel Ockhama... A w dodatku wiele mający wspólnego choćby z Tomaszem z Akwinu, którego los akurat rzucił w to miejsce.
Co kosmici zrozumieją z wszechobecnego mistycyzmu i sakralizmu? Jak mieszkańcy średniowiecza przyjmą obleśnych odmieńców?
A po europie szaleje czarna śmierć... która nieuchronnie zbliża się do wioski...
Kosmici nie są banalni, 'fiozoficzne' rozmowy Krenków z księdzem - bardzo ciekawe. W dodatku przedstawienie średniowiecza i średniowiecznego sposobu myślenia - zaskakuje. Autor przysiadł wałków i obraz tegoż społeczeństwa zdaje się być nieźle historycznie osadzony...
Bardzo dobra i ciekawa książka. Do pełni szczęścia może zabrakło autorowi jedynie troszkę rozmachu i efekciarstwa... Ale kto co lubi
Szkoda, że jest to jedna z tych książek SF, która przejdzie w Polsce kompletnie niezauważona...
Szczególna gratka dla miłośników historii, szczególnie właśnie średniowiecza.
Największa wada?
Ech... Dlaczego Solaris nie zmieni drukarni? Książka tak potwornie sklejona, że żeby dało się ją czytać, to trzeba bardzo nieestetycznie zginać grzbiet (a jest dość gruba - 600 stron). Przez co brzydko później na półce się prezentuje.
4/5 książki to 14 wiek, przeplatany przebitkami z teraźniejszości.
Niezbyt pasująca do siebie para naukowców pani fizyk i pan historyk - nieświadomie pracują nad bardzo powiązanymi ze sobą problemami. Ona - zaobserwowała pewne anomalie jeśli chodzi o prędkość światłą... On - bada dziwny i niespodziewany przypadek - zniknięcia z powierzchni ziemi i nigdy nie zasiedlenia ponownie pewnego średniowiecznego miasteczka (a raczej wioski), wbrew teorią na ten temat mówiącym... Oba te pozór błache tematy wcale takowymi się oczywiście nie okazują...
To jest jedna tylko otoczka, klamra współczesności, mało istotna.
Sercem książki jest coś innego.
Jak wyglądał by kontakt mieszkańców średniowiecznej niemieckiej wioski z pozaziemską inteligencją? Na dodatek w sytuacji, gdy goście ci nie przyjechali tu zwiedzać, ale zwyczajnie się rozbili i są w nie lada tarapatach?
Autor trochę oszukuje, bo głównym bohaterem jest ksiądz Dietrich - filozof przyrody, wykrztałcony na Sorbonie, uczeń Buridiana, przyjaciel Ockhama... A w dodatku wiele mający wspólnego choćby z Tomaszem z Akwinu, którego los akurat rzucił w to miejsce.
Co kosmici zrozumieją z wszechobecnego mistycyzmu i sakralizmu? Jak mieszkańcy średniowiecza przyjmą obleśnych odmieńców?
A po europie szaleje czarna śmierć... która nieuchronnie zbliża się do wioski...
Kosmici nie są banalni, 'fiozoficzne' rozmowy Krenków z księdzem - bardzo ciekawe. W dodatku przedstawienie średniowiecza i średniowiecznego sposobu myślenia - zaskakuje. Autor przysiadł wałków i obraz tegoż społeczeństwa zdaje się być nieźle historycznie osadzony...
Bardzo dobra i ciekawa książka. Do pełni szczęścia może zabrakło autorowi jedynie troszkę rozmachu i efekciarstwa... Ale kto co lubi
Szkoda, że jest to jedna z tych książek SF, która przejdzie w Polsce kompletnie niezauważona...
Szczególna gratka dla miłośników historii, szczególnie właśnie średniowiecza.
Największa wada?
Ech... Dlaczego Solaris nie zmieni drukarni? Książka tak potwornie sklejona, że żeby dało się ją czytać, to trzeba bardzo nieestetycznie zginać grzbiet (a jest dość gruba - 600 stron). Przez co brzydko później na półce się prezentuje.